TRZY: Aleksiej

2.7K 77 4
                                    

Aleksiej

Zacząłem krążyć nerwowo po salonie, a mój młodszy brat oczywiście ledwo co stał na nogach. W ostatniej chwili chwycił się komody, by nie upaść na ziemię. Zdobiony wazon zachwiał się, ale jakimś cudem Rusłan zdążył go złapać.
– Pojebało cię do reszty? Miałem ją jak na tacy, a ty nagle wparowałeś tu bez zapowiedzi. – Widziałem po jego powiększonych źrenicach, że znowu coś wziął.
– Samolubny jak zawsze. – Pokręcił głową. – Ja potrafię się z tobą podzielić moimi zdobyczami. Zapomniałeś już? – Położył dłoń na moim ramieniu.
– Nie zapomniałem – warknąłem.
– Cieszę się. Także chce ją mieć. – Zaciągnął się powietrzem i przyłożył pięść do ust. – Zdążyłeś zasmakować jej słodkiej cipki? Musi być zajebiście smaczna – dodał, jakby był na haju.
– Tak – odparłem dumnie.
Chwyciłem szampana, bo żal, żeby otwarta butelka Kruga się zmarnowała. Wlałem w siebie musujący płyn i podałem bratu, który od razu zrobił to samo. Była między nami dziwna więź i chory układ, który zaczął się od tego, że mieliśmy słabość do tych samych kobiet. To wszystko zaczęło się dość niewinnie. Rusłan wiedział o orgiach, jakie urządzałem w willi i zamiast od razu polecieć z tym do Larisy i naszej matki, to zaproponował mi układ. Była to propozycja nie do odrzucenia, bo wolałem wprowadzenie go w mroczny świat niż ryzykowanie, że zdradzi mój największy sekret. Wszedł do naszej elitarnej grupy, która spełniała wszelkie męskie fantazje pełne perwersji i wyuzdanych kobiet. Jednak ja wiedziałem, że Raisa Sawrasowa nie należała do sprośnych i lubieżnych dam. Będzie wyzwaniem i to niemałym.
– W takim razie czemu ją wypuściłeś? Prędzej czy później by uległa.
– Wciąż nie potrafię jej rozgryźć. Na moje groźby reaguje jeszcze większą agresją. Jednak mimo wszystko postanowiła mi ulec, ale... – mówiłem w zamyśleniu. – Ale zjawiłeś się ty – dodałem i strzeliłem brata w tył głowy z otwartej dłoni.
– Za co to? – Chwycił się za potylicę. – Przecież masz nagrania, to dlaczego z nich nie skorzystasz? – przypomniał i wyszczerzył śnieżnobiałe zęby.
– Idioto, naprawdę sądzisz, że zrobiłbym to? I co bym z tego miał? Ślicznotka z depresją nie jest mi do niczego potrzebna – odparłem i upiłem łyk musującego trunku.
– Jak chcesz, Aleksiej, ale pamiętaj, że każdego można sprowadzić na złą drogę.
Zauważyłem, jak szare tęczówki Rusłana stały się wręcz stalowe. Bywały momenty, że mój własny brat mnie przerażał. Nie musiał nic mówić, bym wiedział, co siedziało teraz w jego głowie. Tworzył plan, dzięki któremu nasz słodki aniołek stanie się nieokrzesaną diablicą.
– Co planujesz, Rusłan?
– Jeszcze nie wiem, ale niedługo będzie jęczeć nasze imiona i prosić o więcej.
– Zgodzę się na to pod jednym warunkiem. – Wskazałem na niego palcem. – Będzie tylko nasza. Nikt poza nami nie będzie miał prawa jej tknąć.
– Masz to jak w banku.
Wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja uścisnąłem ją na znak zawartej umowy między nami. Rusłan ponownie wychylił szampana, kończąc tym samym całą butelkę.

***

Obudziłem się jak zawsze kilka minut przed ustawionym budzikiem. Szampan od razu dał mi o sobie znać, ból głowy był nie do zniesienia. Wezwałem gosposię i poprosiłem ją o zestaw ratunkowy na kaca. Wziąłem szybki i orzeźwiający prysznic, który pomógł mi nawet bardziej niż tabletki przeciwbólowe. Zszedłem na dół i od razu ruszyłem w stronę kuchni, w której prywatny kucharz przyrządzał śniadanie. Zapach unoszący się po całym domu przywoływał wspomnienia, w których wraz z rodzeństwem pomagaliśmy mamie smażyć syrniki, czyli popularne rosyjskie placuszki z białego sera i śmietany.
– Dzień dobry, panie Sokołow. Śniadanie będzie gotowe za pięć minut. Podwójne espresso, jak zawsze? – zapytał zza kuchennej wyspy, która oddzielała kuchnię od jadalni.
– Zgadza się, Garri – odparłem z uśmiechem.
Od gosposi otrzymałem dzisiejszą gazetę i przerzuciłem na stronę, która najbardziej mnie interesowała, czyli wiadomości z kraju i świata oraz informacje jak się miał światowy rynek.
Niespodziewanie do pomieszczenia wszedł Rusłan, który wyglądał, jakby coś go przeżuło i wypluło. Koszulę miał wczorajszą, podobnie jak resztę garderoby. Skrzywiłem się, gdy przeszedł koło mnie, bo ciągnął się za nim alkoholowy odór zmieszany z potem. Przyglądałem mu się zza gazety, czekając na kawę, a ten po prostu położył głowę na dębowy stół i ciężko oddychał. Gosposia Olga położyła przede mną filiżankę i małą szklankę wody. Nim się spostrzegłem, Rusłan dopadł kawę i zaczął ją w najlepsze sączyć.
– Przecież lubisz się dzielić. – Wzruszył ramionami.
Co za przemądrzały dupek, pomyślałem i natychmiast przypomniała mi się wczorajsza noc. To wszystko naprawdę się wydarzyło. Złapałem się na tym, że dotykałem swoich warg, przypominając sobie pocałunki dziewczyny. A potem zobaczyłem przed oczami mojego brata, który pożądliwie wpijał się w jej usta. Krawędzie gazety zgniotły się pod wpływem zaciskających się dłoni.
– Spokojnie. Wiesz, że nie lubię kawy. Chciałem tylko parę łyków dla pobudzenia.
Oddał mi filiżankę, którą ostrożnie odłożył na szklany talerzyk, i opuścił jadalnię, kierując się w stronę schodów. Gosposia Olga podeszła do mnie, mówiąc:
– Pańska siostra dzwoniła i kazała przekazać, że przybędzie o godzinie trzynastej. – Obdarowała mnie ciepłym uśmiechem.
Przypomniałem sobie, że dzisiejszego popołudnia miała odwiedzić mnie Larisa z mężem i dziećmi. Ostatnio wspominała o wyjeździe wakacyjnym i chciała omówić ze mną pewne sprawy. Nadal nie byłem przekonany do jej pomysłu. Odpoczynek nie szedł w parze ze skaczącymi nad głową dzieciakami, nawet jeśli przed sobą miałoby się widok na ocean.
Zanim opuściłem kuchnię, poprosiłem Garriego o przyrządzenie tradycyjnych potraw, a na deser bezę Pavlova, za którą wszyscy członkowie rodziny przepadali. Rusłan w przelocie zakomunikował mi, że pójdzie popływać. Odetchnąłem z ulgą, wiedząc, że miałem go z głowy na kilka godzin.
Postanowiłem, że udam się do gabinetu i poprzeglądam dokumenty związane z nową inwestycją. Już od kilku dobrych miesięcy głowiłem się, jak wnieść naszą firmę na wyższy poziom. Branża przemysłu lotniczego nie stała w miejscu i my także musieliśmy nadążać za nowymi trendami.
Nie mogłem skupić się na pracy tak, jak chciałem. Nawet moje dębowe biurko rozpraszało mnie, bo zacząłem wyobrażać sobie nagą Raisę wijącą się na nim. Musiałem dowiedzieć się, jak się czuła, a przede wszystkim zapytać, kiedy dokończymy to, co zaczęliśmy. Najpierw jednak wykręciłem numer do Asela.
– Dzień dobry, panie Sokołow – odezwał się oficjalnym tonem głosu.
– Witaj, Asel. Jak przebiegła wczorajsza droga z panienką Sawrasową?
– Cicho, nudno, a potem zabawnie – odparł znudzony.
– Co tym razem się wydarzyło? – Przetarłem palcami skronie.
– Panienka całą drogę milczała do momentu, aż podjechałem pod jej dom. Język jej się rozwiązał i zaczęła wypytywać o pańskiego brata i... koleżanki – dodał podirytowany. To nie wróżyło niczego dobrego, że Raisa zaczęła interesować się tymi tematami.
– Co jej powiedziałeś?
– Że nie mogę zaspokoić jej ciekawości. Oczywiście próbowała jeszcze kilka razy, a na koniec wyszła z auta, trzaskając drzwiami. – Asel aż się roześmiał.
– Dobrze zrobiłeś. Gdzie jesteś?
– Pod jej mieszkaniem – odparł krótko.
– W takim razie idź kup ogromny bukiet białych róż i bezę Pavlova. Zanieś jej to, proszę, i przekaż, że wkrótce się odezwę. W międzyczasie postaraj się zdobyć jej numer komórkowy.
Rozłączyłem się. W głowie już układałem plan, co zrobię, kiedy zdobędę numer mojej baletnicy.

***

Zacząłem się niecierpliwić. Dochodziła trzynasta, a nie otrzymałem żadnego odzewu od Asela. Sądziłem, że jako emerytowany milicjant szybko upora się ze zdobyciem numeru dziewczyny.
Przeszedłem długi korytarz prowadzący na zachodnie skrzydło rezydencji. W tej części budynku znajdowała się sala kinowa, kryty basen oraz przestronne pomieszczenie, w którym najczęściej organizowałem towarzyskie spotkania. Zerkając na granitową wyspę, za którą wisiały szklane półki z ogromną ilością alkoholu, stwierdziłem, że w najbliższym czasie powinienem urządzić imprezę w willi.
Minąłem salę kinową, a na samym końcu, tuż za przeszkloną ścianą, miałem widok na kryty basen, w którym nadal pływał Rusłan. Nie miałem pojęcia skąd w nim taki zapał do tej dyscypliny sportowej. Jednak, odkąd sięgałem pamięcią, uwielbiał to robić. Jako pięciolatek skakał z radości na wieść, że ruszamy nad wodę. Ojciec w pewnym momencie pokładał w nim nawet nadzieję na pierwszego zawodowego sportowca w rodzinie. Niestety Rusłan należał do ludzi, których widmo porażki przerażało na tyle, że nie chciał nawet próbować swoich sił w konkurencjach sportowych. W pełni go rozumiałem. Możliwe, że straciłby wtedy miłość do pływania.
Przyglądałem się jego mięśniom, które pracowały podczas każdorazowego wejścia i wyjścia z wody. Zanurkował, odbijając się od ściany, wykonał nawrót i wypłynął, pokonując resztę odległości delfinem.
Kucnąłem przed murkiem, trzymając w dłoni ręcznik.
– Co tu robisz? – zapytał zdyszany.
– Chciałem zobaczyć, czy nadal potrafisz pływać – odparłem, podając mu ręcznik.
– A tak naprawdę? – Wsparł się dłońmi o murek i energicznie wyskoczył z wody.
– Tak naprawdę to dochodzi trzynasta i za niedługo będzie tutaj nasza kochana siostrzyczka. – Włożyłem dłonie w kieszenie lnianych spodni. W wolne dni stawiałem na wygodę.
– W takim razie ja stąd spadam. Nic tu po mnie – dodał, zarzucając na siebie ręcznik.
– Rusłan, zostań – rzekłem z naciskiem.
– Nie mam zamiaru przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Może ty lubisz jej pierdolenie, ale ja nie – odparł poddenerwowany.
Nasza sytuacja rodzinna była na tyle skomplikowana, że czasami nawet mi było ciężko połapać się w niej. Mimo że każdy za każdym stanąłby murem, to z drugiej strony w nieskończoność potrafiliśmy drzeć ze sobą koty. To prawda, Larisa nie wiedziała czasem, gdzie leży granica w dogryzaniu. Rusłan z kolei nie umiał siedzieć cicho i przyjmować jej ataków. Pomimo że bardzo się kochali, to równie mocno nienawidzili. Uważałem, że byli do siebie zbyt podobni, by się dogadać.
– Nie możesz jej w nieskończoność unikać! – krzyknąłem za nim.
Zniknął za rogiem, a telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować. W końcu, pomyślałem, widząc, że dzwoni Asel.
– Co tak długo? – rzuciłem ostro.
– Najmocniej przepraszam, szefie, ale był problem ze znalezieniem bezy – tłumaczył się.
– Miałeś problem znaleźć bezę w samym sercu Moskwy? Z tego, co wiem, jest praktycznie w każdej cukierni.
– Owszem, ale chyba nie miała być to byle jaka beza Pavlova.
Miał rację. Raisa zasługiwała, by zasmakować deseru przyrządzonego ze składników z wysokiej półki.
– Zawiozłeś jej kwiaty? Masz jej numer? – pytałem zniecierpliwiony.
– Panienka przyjęła kwiaty i podziękowała za deser. Jej reakcja wskazywała, że jest zaskoczona pańskim gestem. – Obrosłem w piórka na jego słowa. – Zaraz wyślę panu numer.
– Wysyłaj – poleciłem i zakończyłem rozmowę.
Po chwili otrzymałem numer dziewczyny i zacząłem pisać wiadomość.

Nadawca: Aleksiej
Odbiorca: Raisa
Treść: Mam nadzieję, że niespodzianka sprawi, że Twój dzień stanie się piękniejszy.

Wpatrywałem się w ikonkę wskazującą, czy wiadomość została dostarczona. Zmieniła kolor na zielony, więc teraz czekałem tylko na jej odpowiedź.

Nadawca: Raisa
Odbiorca: Aleksiej
Treść: To chyba pomyłka. Niemniej jednak mam nadzieję, że poprawiłeś komuś dzień... Kimkolwiek jesteś. Pozdrawiam.

Zagotowałem się od środka. Niewiele brakowało, bym wrzucił telefon do basenu. Co za gówniarskie zachowanie. Ośmieszyła mnie po raz kolejny. Ale dlaczego? Asel przecież powiedział, że przyjęła kwiaty i deser. W takim razie czemu podała mi zły numer. Natychmiast zadzwoniłem do szofera, chcąc wyjaśnić sytuację.
– Właśnie miałem dzwonić do szefa... Chyba błędnie zinterpretowałem reakcję panienki Sawrasowej – mówił zakłopotany. – Właśnie stoję przed pańskim autem, a na dachu leży bukiet i kartonik z deserem.
– Zdążyłem się zorientować, że coś nie gra. Podała ci zły numer – rzuciłem nerwowo.
– Mam wrócić i wyjaśnić sytuację?
– Nie kłopocz się. Osobiście ją dzisiaj odwiedzę.

***

Po zaskakująco udanym obiedzie z moją siostrą i jej rodziną zacząłem szykować się do wyjścia. Na dzisiejsze spotkanie z Raisą włożyłem czarne garniturowe spodnie i koszulę typu slim w tym samym kolorze. Spryskałem się ulubionym zapachem i ruszyłem do podziemnego garażu. Wsiadłem do auta marki Mercedes Brabus S800 i włączyłem nawigację, która miała mnie pokierować pod mieszkanie mojej krnąbrnej baletnicy.
Po półgodzinnej podróży wpatrywałem się w okno, chcąc zobaczyć ją w nim. Może akurat ściągałaby z siebie bluzkę czy stanik, a może nawet stałaby naga. Kierując się schodami do mieszkania numer trzynaście,myślałem tylko o tym, że za wszelką cenę będę chciał dokończyć to, co wczoraj zaczęliśmy.
Dopiero po trzecim dzwonku dziewczyna otworzyła mi drzwi. Stała w karmelowym, jedwabnym szlafroku z włosami niedbale związanymi w koka. Nie miała na sobie nawet grama makijażu i wyglądała jeszcze lepiej niż z nim. Patrzyła na mnie wrogo, marszcząc czoło i zadarty nosek. Tkwiliśmy przez chwilę w milczeniu. Obserwowałem ją, wyobrażając sobie, jak w sekundę zrywam z niej szlafrok, rozpuszczam włosy i kąsam zębami jej długą szyję.
– Tęskniłaś? – zapytałem prowokująco.
– Nie miałam za kim – odparła gorzko.
Nie przejąłem się jej odpowiedzią, wręcz przeciwnie. Rozbawiła mnie. Jej złość w zestawieniu z niewinną urodą przypominała mi postać z bajki dla dzieci.
– Szkoda, bo ja tęskniłem i to... bardzo.
Postawiłem krok do przodu. Cofnęła się, przez co byłem już w jej mieszkaniu. Zamknąłem za sobą drzwi.
– Nie zapraszałam cię do środka – powiedziała buntowniczo. Skrzyżowała ramiona, zakrywając swoje sterczące sutki.
– Lubię się wpraszać. Kwiaty ci się nie spodobały? – dodałem, przechadzając się po salonie.
– Nie lubię róż i nie jem słodkiego.
– A co lubisz, skarbie? – zapytałem.
Zatrzymałem się niedaleko niej. Z tego miejsca widziałem drgającą tętnice na jej szyi i subtelnie rozchylające się usta. Milczała, a ja dalej chciałem ją prowokować.
– Lubisz, jak całuję twoje usta? Jak zlizuję z ciebie szampana? A może jak daję ci klapsy?
Z każdym kolejnym pytaniem zbliżałem się do niej. Teraz dzielił nas jedynie fotel, a Raisa oddychała coraz szybciej. Klatka piersiowa unosiła się i opadała w szalonym tempie. Pragnęła mnie. Chciała, żebym zrobił z nią wiele nieprzyzwoitych rzeczy, czułem to. Po tylu latach potrafiłem czytać z kobiet jak z otwartej księgi.
– Wiesz, bardzo nie lubię pozostawiać spraw niedokończonych. A tak się składa, że wczoraj zaczęliśmy coś i wypadałoby doprowadzić to do końca – powiedziałem.
– Nie – odparła cicho i mało przekonująco.
– Nie? – powtórzyłem. Minąłem fotel stojący między nami. Złapałem ją w talii, a drugą dłonią bawiłem się sznurkiem od szlafroka.
– Masz wiele takich kobiet jak ja. Zresztą nie mam zamiaru wchodzić w chory układ z twoim bratem. W co ty ze mną grasz? W jednej chwili zachowujesz się jak skończony kutas, a w drugiej przysyłasz mi kwiaty – ciągnęła, ale tym razem brzmiała pewniej.
– Mylisz się, bo ty jesteś jedyna w swoim rodzaju. Jeśli mam być szczery, to tracę przy tobie zdrowy rozsądek. A poza tym czuję, że będziesz jeszcze prosiła o dwóch Sokołów w łóżku. – Pociągnąłem za sznurek, który opadł na ziemię. Dziewczyna nie protestowała. Nie zasłaniała również piersi, które wyszły spod cienkiego materiału.
– Zostaw mnie – burknęła, ale nie brzmiała na tyle przekonująco, bym jej posłuchał. W sekundę wiedziałem, co z nią zrobię. Pragnąłem, aby stała się uzależniona od pieprzenia się ze mną.
– Twoje ciało mówi co innego – zauważyłem, widząc jej sterczące sutki i gęsią skórkę pojawiającą się na ciele.
– Puszczaj mnie! – krzyknęła i z całych sił odepchnęła mnie od siebie. – Za kogo ty się masz? Myślisz, że możesz wparować do mojego mieszkania i mnie przelecieć?
– Mów tak dalej. Zaczynam nabierać na ciebie jeszcze większej ochoty. Nie wiesz, że zakazany owoc smakuje najbardziej?
– Nie będę twoja ani twojego brata, Aleksieju. Zdążyłam dodać dwa do dwóch. Wiem, co wyprawiacie – dodała dumnie.
– Skoro tak, to zapewne wiesz już też, że gwarantujemy serię niezapomnianych doznań.
Ponownie spróbowałem się do niej zbliżyć. Dziewczyna stała w miejscu i obserwowała mnie. Widziałem w jej oczach to, co chciałem. Skrywany mrok, który próbował wyjść na wolność. Nie obchodził mnie w tej chwili plan Rusłana. Chciałem zrobić to po swojemu. Tylko prawdziwy diabeł mógł otworzyć bramy piekieł. Stałem na tyle blisko, że wyczułem mieszankę cytrusów i mango. Raisa nie cofnęła się i wystarczyło tak niewiele, bym poczuł pod palcami jej aksamitną skórę.
– Nie skrzywdzę cię, kochana. Zostałem stworzony, by dawać rozkosz.
Delikatnie chwyciłem w obie dłonie jej jędrne piersi. Ściskałem je naprzemiennie, patrząc w błękitne tęczówki Raisy. Zaczęła dyszeć w moje usta i prosiła, a wręcz błagała wzrokiem, bym zrobił z nią, na co miałem ochotę.
– Chciałabyś go w końcu poczuć? – warknąłem do jej ucha w momencie, gdy przywarłem jej ciałem do kuchennego blatu.
Po drodze zdążyłem pozbyć się z niej szlafroku. Zauważyłem, że rozstawiła szerzej swoje długie i zgrabne nogi.
– Jaka zachłanna. – Pierwszy klaps spadł na jej pośladek. – Pokażę ci, jak rżnie prawdziwy mężczyzna. – Kolejny klaps. – Powiedz, kochanie, wypieprzył cię ktoś już tak, że nie mogłaś chodzić?
– Nie – jęknęła.
– Pewnie miałaś w łóżku samych niedoświadczonych chłopców.
– Mhm – przytaknęła, zagryzając dolną wargę.
Zacząłem jeździć palcem po jej łechtaczce. Mój twardy z podniecenia kutas chciał wyjść na zewnątrz. Ocierałem się o nią, widząc, że zostawiam mokry ślad na materiale spodni.
– Powiedz mi, czego oni nie potrafili? – zapytałem z ciekawości.
– Nie potrafili mnie posiąść. Niby wkładali we mnie swoje fiuty, ale nie przejęli nade mną władzy. Chciałam, by mnie rżnęli, a nie się ze mną kochali.
Jej słowa podziałały na mnie natychmiast. Chciałem zrobić to wszystko, o czym mówiła, a nawet więcej. Wgryzłem się w jej kark tak mocno, że aż jęknęła z bólu. Zostawiłem na nim czerwony ślad swoich zębów, a miejscami zaczęła wypływać krew. Wsadziłem w nią od razu dwa palce. Była taka ciasna, że aż drżałem z podniecenia, nie mogąc się doczekać, aż ściśnie swoim wnętrzem mojego kutasa.
– Ujarzmię cię, moja droga.
Przyspieszyłem, czując jej nadchodzący orgazm. Musiała być tak nakręcona od samego gadania, że potrafiła dojść dzięki moim sprawnym palcom.
– Dobrze ci? – zapytałem i na jej oczach zlizałem śluz z palców.
Zamruczała i widziałem po niej, że chce więcej. W końcu oboje czekaliśmy na ten moment wystarczająco długo. Opuściłem spodnie wraz z bokserkami i penis uderzył o jej pośladek. Przytrzymałem ją za bark, przyciągając w swoim kierunku. Zaczęła się na mnie nakłuwać, główka była już wewnątrz niej. Raisa piskliwie jęknęła, przez co wiedziałem, że muszę być ostrożniejszy. Mimo tego, że była wilgotna i gotowa na mnie, to swoim rozmiarem mogłem zrobić jej krzywdę. Powolnym tempem wszedłem w nią cały.
– Podoba ci się? – zapytałem.
– Tak... bardzo – wyszeptała.
– Przyzwyczaj się do niego – syknąłem i zacząłem ją posuwać.
Z obu stron złapałem za jej biodra, nadając tempo. Kiedy przyspieszałem, Raisa ściskała krawędzie blatu i wydawała z siebie głośne dźwięki. Byłem pewien, że sąsiedzi ją usłyszą.
Nie wychodząc z niej, przeszedłem na fotel. Usiadłem, a ją posadziłem na sobie, by mogła skakać po mnie swoim jędrnym tyłeczkiem. Przyciągnąłem dziewczynę tak, że jej plecy spoczęły na mojej klatce. Chwyciłem za zgięcia pod kolanami, rozłożyłem szeroko nogi i przejąłem inicjatywę. Jądra skakały góra i dół, obijając się o welurowe siedzisko.
– Chcę cię zerżnąć w twoim łóżku – poleciłem.
Opuściłem ją na ziemię. Raisa pociągnęła mnie za sobą i znaleźliśmy się w jej niewielkiej sypialni. Wypięła się tuż przede mną na łóżku. Na tle białego nakrycia wyglądała jak anioł. Jej złote kosmyki włosów przykleiły się do spoconych pleców. Sam musiałem pozbyć się ubrań, bo pot zaczął spływać mi z czoła. Raisa wabiła mnie swoimi wypiętymi pośladkami. Wpatrywałem się w jej cipkę między rozkraczonymi udami, przez co nabrałem ochotę na jej drugą dziurkę, ale wiedziałem, że nie była jeszcze na to gotowa. Przyjdzie czas i na to.
Ze spodni wyjąłem skórzany pasek, który owinąłem wokół jej talii i wszedłem z impetem. Dziewczyna upadła twarzą na łóżko. Za pomocą paska utrzymywałem jej biodra w górze. Poddała mi się całkowicie i mogłem ją pieprzyć do woli. Penetrowałem w szaleńczym tempie, a kropelki potu skapywały po zagłębieniu dołu jej pleców.
– Aleksiej – wydukała.
– Tak? – zapytałem, nie przerywając sobie.
– Nie kończ we mnie, proszę.
Dopiero teraz zorientowałem się, że nie założyłem prezerwatywy. Z kolei wnioskując z jej prośby, to ona także się nie zabezpieczała.
– Nie martw się. Jestem ostrożny – zapewniłem ją.
Zaczynałem czuć skurcze zwiastujące kobiecy orgazm. Raisa coraz szybciej dyszała i wiła się pode mną. Kątem oka dostrzegłem, jak zaczęła dotykać się sama. Kręciła kółka na łechtaczce, więc zastąpiłem jej palce swoimi, dając rozkosz, a ta zaczęła jęczeć moje imię. Cała spięła się i nagle rozluźniła. Czułem to wszystko na swoim kutasie. Miałem nadzieję, że będzie myśleć o tym orgazmie przez kolejne dni.
– Grzeczna dziewczynka. Teraz moja kolej. – Uśmiechnąłem się pod nosem. – Mam ochotę wsadzić ci go do ust.
– Więc na co czekasz? – zapytała prowokacyjnie.
Odwróciła się w moją stronę i posłusznie czekała, aż włożę go między jej zaróżowione wargi. Wsunąłem dłoń w jej włosy, a Raisa oparła o nią policzek. Pogładziłem gładką skórę dziewczyny. Drugą ręką chwyciłem śliskiego od soków członka. Dłoń z policzka przeniosłem na potylicę. Najpierw polizała samą główkę penisa i wędzidełko. Chciałem, jak najszybciej włożyć go całego w jej usta. Przytrzymałem ją za tył głowy, dociskając w swoją stronę, dając jej do zrozumienia, że ma go w siebie wsadzić. Tak też zrobiła, ale ja nie mogłem się powstrzymać i mocno naparłem na nią. Czułem na koniuszku penisa jej migdałki. Dziewczyna powstrzymywała odruch wymiotny, więc wyjąłem go, a ślina pociągnęła się za członkiem.
– Liż go. Zabaw się z nim. – Brzmiałem, jakbym wydawał polecenia w firmie.
Zamruczała i chwyciła go w swoją drobną dłoń. Poruszała nią w przód i tył, a koniuszkiem języka przesuwała po całej długości penisa. Odprężyłem się na fotelu[RW17] , wyobrażając sobie, jakby to było, gdyby dołączyła do niej druga dziewczyna i pieściła moją mosznę, a mój brat posuwałby Raisę od tyłu.
– Przyspiesz – poleciłem, wiedząc, że byłem już na skraju spełnienia.
Ruchy dziewczyny były zachłanne i gorliwe. Nawet nie przypuszczałem, że będzie umiała w taki sposób obchodzić się z moim sprzętem. Pod wpływem podniecenia ponownie docisnąłem jej głowę. Wypiąłem biodra w górę, a Raisa intuicyjnie chciała mi uciec.
– Ciii... spokojnie. Zaraz dojdę, skarbie.
Rozluźniła się po moich słowach. Wykonałem kilka mocniejszych i głębszych ruchów, a wtedy ciepła ciecz zalała jej wnętrze. Uwolniłem dziewczynę spod uścisku, a ta lubieżnie zgarnęła palcem pozostałości spermy, które spłynęły po jej wargach.
– Podobało ci się, piękna?
– Bardzo – odparła z wdziękiem.
Widziałem w oczach ten charakterystyczny błysk, który świadczył o tym, że panna Raisa Władimirowicz Sawrasowa była już moja. Pogładziłem dziewczynę po policzku i wtedy dostrzegłem za jej głową sylwetkę ludzkiej postaci, która niespodziewanie zniknęła mi sprzed oczu. Po chwili obydwoje usłyszeliśmy dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Raisa zerwała się na równe nogi i szybko okryła kocem, który miała w zasięgu ręki.
– Co to takiego? – Schowała się za moimi plecami.
– Musiałem z tego wszystkiego źle zamknąć drzwi.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, ale ja dobrze wiedziałem, że to wcale nie była moja wina, a po prostu w jej domu pojawił się tajemniczy gość, którego bardzo dobrze znałem.

Nasza słodka baletnica [Nowa odsłona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz