TRZY: Raisa

2.3K 64 4
                                    

Raisa

Wróciłam do domu po zajęciach zmęczona fizycznie oraz psychicznie. Stres i nieprzespana noc zrobiły swoje. Zresztą nadal nie potrafiłam otrząsnąć się po wczorajszej kolacji, a pojawienie się szofera Aleksieja pod moimi drzwiami dołożyło mi zmartwień. Bałam się, że mężczyzna mógł w każdej chwili pojawić się u mnie. Kilkakrotnie sprawdziłam zamek w drzwiach, upewniając się, że nikt nieproszony nie zjawi się w środku.
Usłyszałam serię nadchodzących wiadomości na telefon, a nadawcą był nie kto inny jak Misza. Przeleciałam wzrokiem po ich treści, wnioskując, że próbował wyciągnąć mnie na imprezę. Nie zdążyłam nawet otworzyć żadnej z nich, aby odpowiedzieć, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, który wystraszył mnie do tego stopnia, że wpadłam na lodówkę. Ostrożnie podeszłam do drzwi i zerknęłam przez judasza, a widząc uśmiechniętą twarz blondyna, odetchnęłam z ulgą.
– Otwieraj, Rajka. – Misza to druga osoba w moim życiu, która zwracała się do mnie w ten sposób. – Wiem, że tam jesteś – dodał.
Oczywiście, że jestem, a gdzie miałabym być. Mamy piątek wieczór i wolny weekend od dawna, więc chciałam to wykorzystać, by móc odpocząć.
Wpuściłam Miszę do swojego malutkiego mieszkanka, z którego miałam widok na Patriarsze Prudy. Chłopak wszedł do salonu połączonego z kuchnią. W pomieszczeniu przeważała biel i szarość w zestawieniu z surowymi materiałami takimi jak drewno, beton i metal. Zajął miejsce przy wyspie kuchennej.
– Nie odpisujesz na moje wiadomości. – Patrzył mi prosto w oczy. – Już bałem się, że coś ci się stało – dodał lekko wzburzony.
– Czemu miałoby mi się coś stać?
– No nie wiem, wiesz... Może dlatego, że mieszkasz tu sama, a w okolicy kręci się mnóstwo podejrzanych typów – powiedział, gestykulując.
– Przesadzasz – ucięłam i podeszłam do czajnika, by wstawić wodę na herbatę.
– Co ty robisz? – zapytał i prawie zerwał się z wysokiego krzesła.
– Herbatę? – Zmierzyłam go zaniepokojonym spojrzeniem.
– Zwariowałaś? Jedyne co wypiję tego wieczoru, to będzie wódka z colą!
– W porządku – zaczęłam spokojnie. – To ja wypiję sobie herbatę, a tobie przyrządzę drinka. – Sięgnęłam po szklankę i po drodze wyjęłam z lodówki pozostałości wódki po ostatnim spotkaniu z Miszą.
Ten niepozorny i chuderlawy dwudziestodwulatek potrafił wlać w siebie tyle alkoholu, że mógłby konkurować z najbardziej wprawionym w boju Rosjaninem. Może nie pił zbyt często, ale jeśli już to robił to konkretnie. Ja zaś skłaniałam się ku delikatnym drinkom przyrządzanym przez barmanów. Ilekroć próbowałam powtórzyć przepis w domu, wychodziła mi zbyt słodka lub zbyt kwaśna kompozycja.
– Chyba nie doczytałaś moich wiadomości. – Misza zeskoczył z krzesła. Zabrał mi z rąk szklankę, wyłączył czajnik i opróżnił butelkę wódki, krzywiąc się przy tym nieco. – To tak na dobry początek.
Złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę garderoby, w której można było znaleźć więcej kompletów strojów baletowych do ćwiczeń niż ubrań na co dzień.
– Musimy skorzystać z wolnej soboty. Jelena i inne dziewczyny z grupy bawią się dziś w klubie Siberia i uwaga... zaprosiły nas. Ponoć jakiś jej znajomy urządza tam imprezę. – Spojrzał na mnie w ten szalony i charakterystyczny dla siebie sposób. Mimo że nie miałam ochoty spędzać wieczoru w towarzystwie dziewczyn z formacji, to wiedziałam już, że nie dam rady się wykręcić.
– Czy fakt, że zaprosiły także mnie, nie jest dla ciebie podejrzany?
Misza przeglądał kreacje na wieszakach. Jego uwagę zwróciła sukienka w białym kolorze z długim rękawem, ale za to głębokim dekoltem. Sięgająca do połowy ud, dopasowana i wykonana z wiskozy.
– Chyba od czasu, kiedy pan Sokołow zwrócił na ciebie uwagę, stwierdziły, że warto mieć cię po swojej stronie – rzekł obojętnie, będąc bardziej pochłoniętym doborem butów do sukienki.
Sięgnął po parę złotych, dziesięciocentymetrowych szpilek na cienkim obcasie. Położył wszystko na łóżku i posadził mnie przed toaletką. Niejednokrotnie oddawałam się w jego ręce. Mogłabym brać w ciemno stylizacje Miszy. Znał się na modzie jak żaden inny znany mi mężczyzna. Świadczyć mogło o tym nawet to, w jaki sposób łączył ze sobą kolory. Nie bał się eksperymentować ze wzorami, ale przy tym wiedział, gdzie leży granica dobrego smaku.
– Wyprostuję ci włosy i zwiążę w niski kucyk. – Przyglądał się z zachwytem mojemu odbiciu w lustrze. Wielokrotnie powtarzał, że gdyby urodził się dziewczynką, chciałby wyglądać jak ja.
– Rozumiem, że nie uszła niczyjej uwadze moja rozmowa z tym człowiekiem – burknęłam.
– Mam wrażenie, że ten temat będzie jeszcze przez długi czas na językach osób ze szkoły. – Chwycił za prostownice i zabrał się do układania włosów.
Wiedziałam, że tak to się skończy i mimo że nikt nie powinien usłyszeć naszej rozmowy to i tak byłam pewna, że wiele osób stworzyło jej własną wersję. Nie ciągnęłam dalej tego, bo nawet nie ciekawiły mnie plotki, które krążyły na mój temat. Nie miałam zamiaru pozwolić, by Jelena i reszta dziewczyn zawładnęły moim życiem tylko dlatego, że kierowała nimi zazdrość.
Po godzinie z gotową fryzurą i makijażem podkreślającym usta, które Misza zdecydował pomalować na wściekłą czerwień, stanęłam przed lustrem. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół, gdy wkładałam na siebie sukienkę.
– Czegoś mi brakuje – rzucił pod nosem, rozglądając się po pokoju.
– Jest idealnie – zapewniłam go, bo nie miałam nastroju na dalsze stylizacje.
Kątem oka widziałam, jak chłopak chwycił za naszyjnik, który dał mi Aleksiej. Dłonie zaczęły mi się pocić z nerwów. Tak bardzo nie chciałam zakładać go dzisiejszego wieczoru i uniknąć tłumaczeń związanych z posiadaniem tak drogocennej biżuterii, bo spokojnie mogłabym kupić za nią drugie mieszkanie.
– Co to za cudo? – Ostrożnie obracał wisiorek w dłoni.
– Kupiłam na straganie u jakiejś staruszki – skłamałam szybko i wzruszyłam ramionami.
– Kłamiesz – burknął. – Na takich rzeczach też się znam. Widzę, że to szafir, zresztą cholernie drogi – dodał poirytowany.
– Od Sokołowa – przyznałam, spuszczając wzrok.
– Żartujesz? – zapytał podekscytowany.
– Nie.
– Zakładasz go – nakazał.
– Nie – powtórzyłam i zaczęłam kierować się do wyjścia.
– Tak – upierał się przy swoim, idąc za mną.
Nie pozwolił mi wyjść z mieszkania, póki nie założyłam na siebie naszyjnika. Uznałam, że ściągnę go, kiedy nadarzy się ku temu okazja. Misza będzie z pewnością wtedy po kilku głębszych i nie zwróci na to uwagi.

Nasza słodka baletnica [Nowa odsłona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz