Raisa
Widok Rusłana wpadającego w szał był straszny. Nawet teraz mam go przed oczami, mimo że siedział obok mnie z głową na kolanach i sprawiał wrażenie jakby nadal za wiele do niego nie docierało. Sama nie wiedziałam co przyszło mi do głowy, by mu pomóc po tym co wcześniej zrobił.
-Dziękuję - odzywa się Aleksiej, ściszonym głosem.
Przytakuję, ale nadal czułam się cholernie nieswojo. W aucie z mężczyznami, z którymi robiłam te wszystkie zbereźne rzeczy, a teraz jeden z nich wygląda jak wrak człowieka, a drugi za pstryknięciem palca stracił pewność siebie.
Czułam trzeszczące się ciało, które nie potrafiło uspokoić oddechu i choć nie chciałam spojrzeć w dół, to było ode mnie silniejsze. Serce mi zmiękło na widok dorosłego zagubionego mężczyzny, który w tej chwili sprawiał wrażenie kompletnie bezbronnego.
Zobaczyłam w nim siebie, gdy byłam nastolatką - gniewną z problemami, której wtedy nikt nie potrafił pomóc. Wieczne krzyki matki pogarszające sytuację, która uznała, że to nastoletni bunt. Nadal słyszę jak mówi, że nie mam robić z siebie ofiary, bo nie ja jedna wychowuje się bez ojca.
W tej chwili współczułam Rusłanowi, ale również zastanawiałam się z jakiego powodu tak bardzo cierpi. Czy mogą być to nierozwiązane sprawy z czasów dzieciństwa, a może coś całkowicie świeżego.
Przyszła mi do głowy jedna myśl, że może tylko złamani ludzie mogą zrozumieć innych cierpiących. A on zauważył to szybciej niż ja.
-Gdy był młodszy te ataki były dużo częstsze. Teraz trochę się uspokoiło, ale mam wrażenie, że dlatego, bo znalazł ratunek w używkach - odezwał się Aleksiej, jakby czytał mi w myślach.
-A nie pomyślałeś może, że po prostu nauczył się z nimi żyć? - burknęłam.
Dostrzegłam w oczach Aleksieja nie do końca to co powinnam w takiej sytuacji. Nawet ton jego głosu był chłodny i rzeczowy.
-Nie baw się w psychologa, kochana.
-Takie ataki nie biorą się znikąd. - Odparłam przez zaciśnięte zęby.
-Porozmawiamy o tym później. - Zerknął na brata, który nadal ledwo kontaktował.
Przez resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu i nie patrząc na siebie, a przynajmniej ja starałam się nie zerkać w stronę mężczyzny. Jednak czułam, że on uporczywie mierzył mnie wygłodniałym spojrzeniem. Przez sukienkę, która dzisiaj wybrałam moje odkryte nogi mogły kusić go za bardzo.
Zatrzymaliśmy się na kamiennym podjeździe pod dobrze mi znaną willą, z której nie tak dawno wyleciałam przerażona. Tym razem byłam równie roztrzęsiona, ale z zupełnie innego powodu, a ten wziąż leżał z głowa na moich udach i wyglądało na to, że zasnął.
-Pomogę ci - rzucił Aleksiej widząc moją zakłopotaną minę.
Gdy chwytał Rusłana, bym mogła wyjść spod niego, przejechał opuszkami palców po moim udzie. Specjalnie, by chcieć mnie tylko prowokować i przypomnieć mi jak jego dotyk na mnie działa. Musiał dostrzec gęsią skórkę, bo uśmiechnął się chytrze pod nosem, ale ja szybko odskoczyła od niego i wyszłam z auta. Aleksiej musiał zostawić w nim brata, bo niespodziewanie pojawił się za mną, mówiąc:
-Zaczekaj na mnie w salonie, a ja z Aselem zajmę się Rusłanem.
-Chyba żartujesz - parsknełam. - Twój szofer ma mnie odwieźć do domu, albo sama sobie jakoś poradzę. Nie chcę tu zostać ani minuty dłużej - kontynuowałam stanowczo.
-To wykluczone. Mówiłem ci, że porozmawiamy więc tak będzie, a po drugie chyba masz dobry wpływ na mojego brata. Myśle, że jak się obudzi to będziesz potrzebna.
Nie czekał na moją odpowiedź tylko wspólnie z Aselem ruszyli w stronę drzwi samochodu i wyciągnęli z niego śpiącego Rusłana, który mamrotał coś bez składu pod nosem.
Wiedziałam, że powinnam w tej chwili zdusić w sobie niechęć do Aleksieja, i jeszcze nie jestem pewna czy do Rusłana także - pójść do salonu i faktycznie dowiedzieć się więcej o sytuacji.
Zapamiętałam drogę do salonu i od razu oczami wyobraźni zobaczyłam scenę, w której Aleksiej wylewa na mnie szampana i zlizuje go. Czułam co to wspomnienie robi z moim ciałem i nie byłam z tego powodu ani trochę zadowolona.
-Chciałabyś ponownie znaleźć się na tej kanapie i pokazać mi jak robisz sobie dobrze? - Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Aleksieja, który szedł w moim kierunku i luzował krawat .
-Mieliśmy porozmawiać. Nie zapędzaj się tak - odparłam oschle.
-Skąd ta zmiana? Kilka dni temu rozłożyłaś przede mną nogi, a wczoraj dałaś ciekawe przedstawienie. Może chciałabyś pokazać co byłoby dalej? - zamruczał mi nad uchem. Nawet nie zorientowałam się kiedy znalazł obok.
Odsunęłam się i wpadłam na stół, który uniemożliwił mi dalszą ucieczkę. Poleciałam pośladkami na blat, gdy Aleksiej postawił kolejny krok. Ciepły oddech mężczyzny wlatywał w zagłębienie między moje piersi, a ja odwróciłam twarz w bok, by nie spotkać jego spojrzenia.
-Boisz się? - Ton głosu przyprawiał mnie o szybsze bicie serca.
-A powinnam?
-Oczywiście, że nie. Nie zrobiłbym nic bez twojego pozwolenia. Nie jestem aż takim desperatem. - Odszedł i nalał sobie bursztynowy płyn do zdobionej szklanki. - Rusłan ma nerwice i w ten sposób reaguje na silny stres oraz problemy emocjonalne, a przynajmniej taką diagnozę postawił psychiatra. Robi głupstwa i źle znosi utratę kontroli. Seks i używki traktuje jako lekarstwo.
-On jest cholernie nieszczęśliwy. Nie rozumiem, że ty jako brat nie widzisz tego, a może jest ci to na rękę? - dodałam wzburzona.
-Uważasz, że pilnowanie go, by nie zrobił czegoś co mógłby żałować jest mi na rękę? Rusłan potrafi funkcjonować w społeczeństwie na swój sposób i co za tym idzie nawiązuje relacje inaczej niż każdy.
-Pieprzony świętoszek się znalazł, a może porozmawiamy o tobie? Przyznaj, że lubisz jak kobieta ci się stawia i ma nad tobą kontrolę. Staje ci wtedy jeszcze bardziej. Uważasz, że to normalne? - Zauważam jak zaciska mu się szczęka, a dłonie chwytają tak mocno za blat, że aż bledną mu knykcie. - Mam rację, prawda?
-Tak i staje mi nawet teraz, gdy tak uroczo podnosisz głos. - Zerka na mnie prowokacyjnie.
-W takim razie obaj możecie mieć duży problem, a ja nie mam zamiaru w tym uczestniczyć. To dla mnie zbyt wiele. - Zaczynam zbierać się do wyjścia, ale wtedy czuję szorstką dłoń zaciskającą się na nadgarstku. Napotykam mocne spojrzenie Aleksieja, który wygląda na to, że nie wypuści mnie stąd tak łatwo.
-Dam ci propozycje nie do odrzucenia. Jeśli zgodzisz się pójść na bal, który organizuję w następnym tygodniu to pozwolę ci odejść, a twoje tajemnice będą u mnie bezpieczne. Jednak czuję, że nie będziesz potrafiła o mnie zapomnieć. - Poluzował swój chwyt.
-Zapomnę o waszej dwójce szybciej niż ci się zdaje - syknęłam i wyszarpałam rękę.
-To się jeszcze okażę - uśmiechnął się przebiegle.
Pozwolił mi odejść i jak zwykle zadbał o mój powrót do domu. Głowa pękała mi od nadmiaru informacji, a widząc niepokojąca ilość wiadomości od Miszy - rozbolał mnie nawet brzuch. Wykręciłam numer do przyjaciela, gdy znalazłam się pod drzwiami własnego mieszkania.
-Musimy porozmawiać. Bądź u mnie możliwe, jak najszybciej.
![](https://img.wattpad.com/cover/282663616-288-k906835.jpg)
CZYTASZ
Nasza słodka baletnica [Nowa odsłona]
RomanceRaisa Sawrasowa to utalentowana baletnica, która całe swoje dotychczasowe życie poświęciła, by być najlepszą w tym co robi. Niestety, harmonię jej życia burzy dwójka mężczyzn, którzy gotowi są poświecić rodzinne więzy, aby zdobyć dziewczynę. Z począ...