powrot do miejsca poznania sie

62 12 0
                                    

jest piatkowe popoludnie...
- niedawno wrocilam do domu. - odrobilam lekcje i zaczelam czekac na sare. - pomyslalam, ze napisze do niej zeby dowiedziec sie kiedy bedzie.
ja: hej slonce, gdzies tak za ile bedziesz u mnie?
sara: hej skarbie, juz wlasnie jade do ciebie, bede za jakies 30 minut.
ja: okej, czekam na ciebie, nie moge sie doczekac az cie zobacze, to do zobaczenia.
sara: ja tez nie moge sie doczekac, do zobaczenia.
'30 minut pozniej'
sara: juz jestem u ciebie pod domem.
ja: okej, juz do ciebie ide.
- wzielam torbe i wlozylam do niej pare najwazniejszych rzeczy, ubralam buty i wyszlam do sary.
- hej slonce. - powiedzialam.
- hej skarbie. - odpowiedziala sara. - zaczelysmy sie calowac. - po jakis czasie przestalysmy. - przytulilam sare. - ona mnie takze.
- stesknilam sie za toba. - powiedziala sara.
- ja za toba tez. - odpowiedzialam.
- zapalisz ze mna? - zapytalam wyciagajac paczke.
- dobrze. - odpowiedziala. - wyciagnelam nam 2 papierosy, 1 dalam sarze. - odpalilam sobie, a nastepnie dalam ogien sarze. - tez sobie odpalila i oddala mi zapalniczke. - palilysmy rozmawiajac.
- przejedziemy sie gdzies? zeby nie siedziec tak duzo w pokoju? - zapytala mnie sara.
- jasne, dobry pomysl. - odpowiedzialam. - po skonczeniu szluga wsiadlysmy do samochodu.
- hmm, gdzie by tu pojechac? - zapytala sara.
- hmm, nie wiem pomyslmy, alee mam pomysl gdzie by bylo mozna wieczorem pojechac. - powiedzialam.
- gdzie? - zapytala.
- pamietasz te miejsce gdzie sie poznalysmy? wlasnie tam by bylo mozna pojechac, tyle ze wypilo by sie max 2 drinki, bo jakos nie chce sie upijac dzis. - rzeklam. - oczywiscie, ze pamietam i no dobry pomysl, mozemy tam pojechac jakos po 22 czy cos takiego, no ja tez jakos nie mam ochoty sie upijac dzis, ale i tak mamy jeszcze kilka dni ze soba, wiec mamy na to czas. - odparla.
- no dokladnie tak, a teraz pomyslmy gdzie teraz pojedziemy, bo 22 jeszcze mamy nie cale 6 godzin. - rzeklam.
- dobra, to wymyslmy kilka pomyslow i najlepszy zrealizujemy. - powiedziala.
- okej. - odpowiedzialam.
- masz juz pomysly jakies? - zapytalam.
- no, mam 3, a ty? - odpowiedziala pytajac.
- no tez mam pare. - odparlam.
- to co mowimy je? - zapytala.
- okej, to ty pierwsza. - powiedzialam.
- dobrze, too tak park, kino, centrum handlowe. - rzekla.
- okej, moje to nad rzeke, tez centrum handlowe i w sumie tyle. - powiedzialam.
- no tak mamy jedno to samo, wiec chyba wybierzemy to co nie? - zapytala.
- no raczej tak. - odpowiedzialam.
- okej, to jedziemy do centrum.
'1 godzine pozniej'
- bylysmy juz w centrum.
- to co pochodzimy sobie po sklepach na razie? - zapytalam.
- tak. - odpowiedziala. - chodzilysmy tak ponad godzine i jak na razie nic nie kupilysmy.
- a w ogole mam pomysl. - powiedzialam.
- no jaki slonce? - zapytala.
- co ty na to zeby kupic sobie jakis matching outfit? - zapytalam.
- oo noo, super pomysl, kurde ty zawsze masz takie dobre pomysly, no nie wiem jak ty to robisz. - powiedziala.
- no bez przesady. - powiedzialam smiejac sie.
- ja nie przesadzam. - odpowiedziala. - weszlysmy do nastepnego sklepu. - ogladalysmy ubrania.
- oo patrz jakie zajebiste spodnie. - powiedzialam.
- no to prawda, to co bierzemy je? - zapytala.
- tak, ale jeszcze moze sprobujemy znalezc jakas koszulke fajna do nich, a potem pojdzmy do przymierzalni przymierzyc je. - powiedzialam.
- no dobrze. - odparla. - pochodzilysmy chwile po sklepie. - o patrz jaka fajna koszulka na krotki rekaw, pasowalaby do tych spodni. - powiedziala sara pokazujac mi ja.
- oo no fajna wezmy ja do przymierzalni tez, ale poszukajmy, moze jeszcze jakies inne fajne ubrania znajdziemy i byly by 2 matching outfity. - powiedzialam.
- oki. - odpowiedziala. - szukalysmy dalej ubran, ale nie znalazlysmy juz nic fajnego.
- dobra chodz idziemy do przymierzalni, nic ciekawego tu nie widze. - odparlam. - zaczelysmy isc do przymierzalni. - weszlysmy do przymierzalni i zaczelysmy sie rozbierac. - po kilku minutach bylysmy juz w tych ubraniach.
- te spodnie sa na mnie za duze troche. - powiedzialam.
- a jaki rozmiar wzielas? - zapytala.
- 36, ale ogolnie to zawsze biore ten rozmiar, a ostatnio jakies za duze sie na mnie zrobily. - powiedzialam.
- no to schudlas, dobra poczekaj przyniose ci rozmiar 34. - powiedziala.
- oki, dziekuje, a ty jaki rozmiar sobie wzielas? - zapytalam.
- 34. - odpowiedziala. - aaa no to juz wszystko wyjasnia. wchodze w twoje spodnie, bo schudlam. - powiedzialam.
- no to prawda, dobra ide ci po te spodnie. - powiedziala.
- okej. - odpowiedzialam.
- pare minut pozniej sara przyszla z spodniami.
- prosze, przymierz te. - powiedziala dajac mi spodnie.
- dziekuje. -  odpowiedzialam i wzielam je. - sciagnelam tamte spodnie i zalozylam te.
- oo no te sa dobre. - powiedzialam.
- no widzisz. - odparla.
- to co bierzemy te ubrania? - zapytalam.
- tak. - odpowiedziala. - przebralysmy sie w ubrania,  ktore mialysmy wczesniej na sobie i udalysmy sie do kasy. - zaplacilysmy za ubrnia i wyszlysmy ze sklepu.
- to teraz co robimy? - zapytalam.
- no dobre pytanie. - odpowiedziala sara.
- moze nad ta rzeke? - zapytalam. - a nie chcesz wykorzystac, ktoregos z moich pomyslow? - zapytala.
- do parku nie chce, za czesto ostatnio tam bywam, a do kina troche bez sensu, bo fajne filmy leca o godzinie, o ktorej bedziemy sie zbierac do klubu. - powiedzialam.
- no okej, rzeka tez fajny pomysl. - powiedziala.
- pol godziny drogi od mojego domu jest rzeka, tam by bylo mozna pojechac, no i odrazu by bylo blisko do mnie jak bysmy mialy jechac sie ogarnac juz. - powiedzialam.
- dobrze, to jedziemy tam. - rzekla sara. - wyszlysmy z galerii, wsiadlysmy do samochodu i odjechalysmy.
'1 godzine pozniej'
- bylysmy juz na miejscu. - wyszlysmy z samochodu i poszlysmy kolo rzeki.
- to co usiadziemy gdzies? - zapyatala sara.
- jasne. - odparlam.
- mam w samochodzie koc, to go wezme i poloze gdzies tu. - powiedziala.
- dobry pomysl. - odpowiedzialam. - sara poszla do samochodu, wziela koc i rozlozyla go na trawie. - usiadlysmy na koc.
- zapalimy? - zapytala mnie sara. - oo to jakas nowosc. - powiedzialam zdziwiona.
- jasne, czekaj wyciagne paczke z torby. - powiedzialam.
- okej, mowilam ci, ze przez ciebie zaczne tez palic. - powiedziala smiejac sie. - wyciagajac szlugi zasmialam sie razem z nia. - dalam jednego sarze. - odpalilam swojego i dalam ogien sarze. - palilysmy w ciszy.
- gdzies tak o 20:30 jedziemy do mnie? bo jeszcze musimy sie ogarnac i pozniej pojechac tam, wiec raczej i tak pozniej niz 22 tam bedziemy. - powiedzialam przerwajac przy tym cisze.
- tak, zrobimy tak. - odpowiedziala mi. - skonczylysmy palic.
- a w ogole co ja mam tam ubrac? przeciez nie wiedzialam, ze bedziemy tam jechac i nic takiego do ubrania nie wzielam. - powiedziala.
- dam ci cos, tak jak ty mi dajesz, najwyzej za duze bedzie dla ciebie. - powiedzialam smiejac sie.
- no okej, najwyzej zaloze pasek czy cos, jak by serio jakies duze byly na mnie spodnie, ale watpie. - powiedziala.
- no zobaczmy jak to bedzie. - odpowiedzialam. - siedzialysmy tak rozmawiajac przez dluzszy czas.
- ej dobra czas sie zbierac. - powiedzialam.
- juz jest w 20:30? - zapytala.
- bedzie za 2 minuty. - odpowiedzialam.
- no to mamy jeszcze chwile. - powiedziala.
- no mamy. - odpowiedzialam. - sara zblizyla sie do mnie i zaczela mnie calowac. - takze zaczelam ja calowac. - calowalysmy sie tak przez te 2 minuty.
- dobra teraz mozemy jechac. - powiedziala sara.
- no mozemy. - odpowiedzialam. - wstalysmy, wzielysmy nasze rzeczy i poszlysmy do samochodu. - sara odpalila samochod i zaczela jechac.
'30 minut pozniej'
- bylysmy juz u mnie kolo domu. - wysiadlysmy z samochodu i poszlysmy do domu.
- okazalo sie, ze jestesmy same w domu. - poszlysmy do mojego pokoju.
- dobra to otworz sobie moja szafe i wybierz jakies ubrania, ktore chcesz ubrac. - powiedzialam do sary.
- okejj. - odpowiedziala i otworzyla szafe.
- jezu ile ty masz ubran. - powiedziala.
- wcale jakos duzo nie mam. - odpowiedzialam.
- no wcale. - odpowiedziala smiejac sie. - wyciagnela koszule i spodnie z szafy.
- no przymierzaj, a teraz ja sobie cos wybiore. - powiedzialam zagladajac do szafy.
- okej. - odpowiedziala. - takze wyciagnelam koszule i spodnie.
- oo nie bierzesz sukienki? - zapytala.
- dzis jakos wole spodnie ubrac. - odpowiedzialam.
- spoczko, to bedziemy troche podobnie ubrane. - powiedziala.
- no nawet. - odpowiedzialam rozbierajac sie.
- no i patrz normalnie bez paska moge miec te spodnie. - powiedziala.
- oo no widze, ale i tak musisz sie rozebrac, jeszcze wezmiemy szybki prysznic. - powiedzialam. - no prawda. - powiedziala i zaczela sie rozbierac. - po chwili zaczelysmy isc do lazienki.
- tesknilam za naszymi wspolnymi prysznicami. - powiedzialam.
- noo ja tez. - odpowiedziala sara. - weszlysmy pod prysznic i zaczelysmy sie myc.
'20 minut pozniej'
- umylysmy sie, wyszlysmy spod prysznica i wytarlysmy sie.
- cieszysz sie, ze spedzimy razem weekend? - zapytalam.
- taak i to bardzo, a ty? - powiedziala pytajac.
- noo ja teez. - odpowiedzialam. - wyszlysmy z lazienki, poszlysmy do mojego pokoju i zaczelysmy sie ubierac.
- dobra juz nie dlugo wychodzimy. - powiedziala sara.
- tak. - odpowiedzialam. - ogarnelysmy sie do konca, wzielysmy pare rzeczy, poszlysmy do samochodu i zaczelysmy jechac. 
'40 minut pozniej'
- no i jestesmy. - powiedziala sara.
- no prosze, a jeszcze jakis czas temu przyjechalysmy tu osobno, a dzis razem, kto by pomyslal, ze tak bedzie. - powiedzialam usmiechnieta.
- no naprawde. - odpowiedziala usmiechajac sie.
- wyszlysmy z samochodu i poszlysmy do klubu.
- o jezu leci ta piosenka przy, ktorej tanczylysmy razem pierwszy raz. - powiedzialam podekscytowana.
- oo kurde, ale trafilysmy, chodz musimy do niej znow zatanczyc. - odpowiedziala ucieszona.
- jasne chodzmy. - odpowiedzialam usmiechajac sie. - poszlysmy na parkiet i zaczelysmy tanczyc. - tanczylysmy usmiechajac sie do siebie.
- gdy piosenka sie skonczyla zeszlysmy z parkietu i udalysmy sie w strone baru.
- zamowimy to samo co wtedy na tym naszym pierwszym spotkaniu? - zapytala mnie sara.
- no jasne, sama chcialam to zaproponowac. - odpowiedzialam. - podeszlysmy do baru.
- co dla was? - zapytal barman. - dwa razy 'long island iced tea' - powiedzialam.
- ja zaplace. - powiedziala sara. - nie musisz. - odparlam.
- ale chce. - rzekla.
- no dobrze. - odpowiedzialam. - sara zaplacila. - barman zaczal robic nam drinki. - po chwili skonczyl i dal nam je. - wzielysmy lyka.
- to co jak skonczymy pic idziemy znow potanczyc? - zapytalam.
- jasne. - odpowiedziala sara. - saczylysmy drinki rozmawiajac. - gdy skonczyly nam sie poszlysmy na parkiet i zaczelysmy tanczyc.
'30 minut pozniej'
- moze pojdziemy po kolejnego drinka? pic mi sie chce troche. - zapytalam.
- tak, tez mi sie pic juz chce. - odpowiedziala. - przestalysmy tanczyc i poszlysmy do baru.
- 'long island iced tea' 2 razy poprosze. - powiedziala sara do barmana.
- ten drink to chyba bedzie nasza tradycja. - powiedzialam, spojrzalam sie na sare i usmiechnelam.
- no chyba. - odpowiedziala mi usmiechajac sie. - barman zrobil nam drinki i postawil na blacie. - wzielam lyka. - sara takze.
- my bedziemy wracac samochodem? - zapytalam.
- no tak, przeciez go tutaj nie zostawie. - odpowiedziala.
- po alkoholu bedziesz prowadzic? - zapytalam.
- no, a czemu nie, juz duzo razy tak prowadzilam i poza tym 2 drinki to nie jest wcale duzo. - powiedziala.
- no niby tak, ale wiesz jak by policja nas zlapala to by ci prawko zabrali. - powiedzialam.
- bede jechac normalnie, nie beda mieli powodu zeby nas zatrzymac. - rzekla.
- no dobrze. - odparlam i wzielam kolejnego lyka. - rozmawialsymy sobie popijajac drinka.
- o ja skonczyl mi sie juz. - powiedzialam i zasmialam sie. - ale szybko mi jeszcze kilka lykow zostalo, ale ty w sumie w picie alko jestes szybka. - powiedziala smiejac sie.
- nie tylko alko, takie bezalkoholowe napoje tez szybko pije. - odparlam.
- no w sumie prawda. - odparla. - za jakis czas sara tez skonczyla pic.
- idziemy jeszcze tanczyc czy juz jedziemy do mnie? - zapytalam.
- moze zatanczymy do ostatniej piosenki i wtedy pojedziemy? - zapytala.
- no dobrze, to chodzmy na parkiet. - odparlam. - udalysmy sie na parkiet i zaczelysmy tanczyc. - gdy piosenka sie skonczyla przestalysmy i poszlysmy do wyjscia. - wyszlysmy z klubu.
- zapalimy jeszcze? - zapytalam. - okej. - odparla. - poczestowalam sare papierosem. - zaczelysmy palic.
- po okolo 7 minutach skonczylysmy, wsiadlysmy do samochodu i zaczelysmy jechac do mnie.
'40 minut pozniej'
- wyszlyszmy z samochodu i poszlysmy do domu.
- idziemy wziac taki szybciutki prysznic zeby juz od razu miec to z glowy? - zapytalam.
- jasne. - odparla. - poszlysmy do mojego pokoju odlozyc rzeczy, a nastepnie udalysmy sie do lazienki. - rozebralysmy sie i weszlysmy pod prysznic.
'15 minut pozniej'
- wyszlysmy spod prysznica, wytarlysmy sie, ubralysmy szlafroki, umylysmy zeby i poszlysmy do mojego pokoju.
- bedziemy cos jeszcze robic przed spaniem? - zapytala sara.
- nie wiem, na razie polozmy sie. - rzeklam.
- okej. - odparla. - sciagnelysmy szlafroki i polozylysmy sie do lozka. - lezalysmy rozmawiajac.
- po jakis 15 minutach zaczelysmy lezec w ciszy.
- boze sara zrobmy to, mam na ciebie ochote. - powiedzialam przerywajac cisze.
- w sumie juz troche czasu tego nie robilysmy, tez mam na ciebie ochote, a twoi rodzice i siostra? - powiedziala pytajac.
- nie przejmuj sie nimi, po prostu bedziemy cicho. - rzeklam. - cicho? kto to mowi. - powiedziala smiejac sie.
- umiem byc cicho, zobaczysz jeszcze sie zdziwisz. - powiedzialam.
- noo, zobaczymy. - odparla.
- ty sama cicha tez jakos zbytnio nie jestes, wiec nie gadaj. - powidzialam smiejac sie cicho.
- nie moja wina, ze jestes w tym dobra. - powiedziala usmiechajac sie.
- no racja. - powiedzialam i zaczelam calowac sare. - ona mnie takze. - po chwili usiadlam na nia dalej calujac. - stopniowo zaczelam coraz nizej ja calowac i schodzac z niej. - az w koncu bylam juz przy jej cipce. - zaczelam robic sarze minetke.
- kurde bycie cicho bedzie trudniejsze niz myslalam. - powiedziala sara.
- po jakis 7 minutach sara zaczela dochodzic.
- o moj boze. - powiedziala cicho jeczac. - zaczela glosniej jeczec.
- kurde no nie moge. - powiedziala i zaslonila sobie usta reka. - po krotkim czasie ponownie zaczela dochodzic.
- fuck, wez rozsadzi mnie zaraz. - powiedziala. - po chwili przestalam.
- wow laura, twoj jezyk dziala cuda. - powiedziala dyszac.
- az tak? - zapytalam.
- noo, dobra teraz moja kolej, zamiana stron. - powiedziala.
- okej. - odpowiedzialam i zamienilam sie miejscem z sara. - sara zaczela mnie calowac, a nastepnie zjezdzala coraz nizej az dotarla do mojej lechtaczki. - zaczela robic mi minetke.
- po okolo 8 minutach bylam juz blisko dojscia. - nastepnie zaczelam jeczec i wtedy zaslonilam sobie usta reka. - po chwili doszlam.
- boze kocham cie saro. - powiedzialam.
- czekaj, czy ja to wlasnie powiedzialam na glos? - pomyslalam. - sara przestala robic mi minetke i zaczela na mnie patrzec.
- ja ciebie tez kocham slonce. - odpowiedziala usmiechajac sie i zaczela calowac mnie w usta. - usmiechnelam sie do sary i odwzajemnilam pocalunek. - sara polozyla sie kolo mnie. - przytulilam sie do niej. - ona do mnie takze.
- tak spac to ja moge. - odparlam.
- ja tak samo, w ogole z toba wszystko lepiej sie robi. - powiedziala usmiechnieta.
- no to prawda, mi z toba tez. - odparlam usmiechajac sie. - rozmawialysmy tak jeszcze przez jakis czas przytulne do siebie.
- idziemy juz spac? - zapytala sara.
- no mozna isc. - odparlam.
- dobrze, to dobranoc slonce, kolorowych snow. - rzekla.
- dobranoc milych snow skarbie. - odpowiedzialam.

women Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz