jest ponury sobotni poranek...
- budze sie z kacem.
- o w koncu wstalas. - rzekla do mnie sandra.
- no, a ktora jest? czekaj co ty tutaj robisz? - powiedzialam zdziwiona pytajac.
- przeciez dzis robimy melanz u mnie, wiec przyjechalam po ciebie, bo ty prawka nie masz. - powiedziala smiejac sie.
- ale tak bez zapowiedzi i w ogole? - zapytalam.
- dzwonilam i pisalam, a nic sie nie odzywalas, wiec postanowilam przyjechac zobaczyc co sie dzieje. - odparla.
- zyje jak widac. - powiedzialam smiejac sie.
- no widze, to najwazniejsze. - odpowiedziala.
- no to powiesz mi ktora jest? - zapytalam.
- aa no tak, juz patrze. 14:25. - odparla.
- o kurde. - powiedzialam.
- noo. - rzekla smiejac sie.
- dobra, to poczekaj ogarne sie i mozemy jechac do ciebie. - odparlam.
- dobrze, to poczekam tutaj. - powiedziala.
- spoko. - odpowiedzialam, wstalam i udalam sie do lazienki.
'30 minut pozniej'
- wyszlam z lazienki w szlafroku po ubrania.
- mozesz sie przebrac tutaj, nie bede patrzyc. - powiedziala do mnie sandra.
- okej, w sumie juz tyle razy sie widzialysmy nago, ze nastepny jeden raz nie zrobi to zadnej roznicy. - powiedzialam.
- no dokladnie. - rzekla.
- wzielam ubrania, sciagnelam szlafork i zaczelam sie ubierac.
- jezu nie patrz tak na mnie. - powiedzialam.
- ale jak? - zapytala.
- no tak jakbys chciala mnie przeleciec. - odparlam.
- a moze chce? - powiedziala i zaczela sie smiac.
- a co z patrykiem? - zapytalam zmieszana.
- nadal z nim jestem, dobrze nam sie uklada. - odarla.
- no to co teraz robisz? - spytalam.
- patrze na moja seksowna przyjaciolke. - rzekla.
- to ty nie jestes hetero? - zapytalam.
- niee, no co ty, jestem bi. - rzekla.
- coo i dopiero teraz sie o tym dowiaduje? - powiedzialam.
- myslalam, ze wiesz. myslisz dlaczego chcialam sie z toba przyjaznic, bo bylam w tobie zakochana, im wiecej czasu z toba spedzalam tym uczucie do ciebie sie zmacnialo. zaczelam chodzic z patrykiem, zeby jakos sie odkochac i zakochac w nim, myslalam, ze juz nic do ciebie nie czuje, ale jak powiedzialas mi o sarze, to cos we mnie peklo, ale spokojnie nie chce ci psuc zwiazku, ciesze sie twoim szczesciem i pewnie i tak lepiej, ze sie tylko przyjaznimy.
- wow, w zyciu sie bym tego nie spodziewala. - powiedzialam zdziwiona.
- dobra to jedziemy do mnie? - zapytala sandra.
- jasne, trzeba sie najebac. - powiedzialam smiejac sie.
- no trzeba, nie wierze, ze powiedzialam to wszystko na trzezwo. - rzekla.
- podziwiam cie. - odparlam.
- okej, to spakuj sie i chodzmy. - powiedziala.
- a, no wlasnie spakowac sie jeszcze musze. - powiedzialam.
'10 minut pozniej'
- bylam juz spakowana i zaczelysmy isc do samochodu.
- po okolo minucie bylysmy juz w samochodzie.
- no to co kierunek sklep, a nastepnie moj dom? - zapytala.
- dokladnie tak. - rzeklam.
- to w droge. - odparla.
'20 minut pozniej'
- bylysmy juz w sklepie.
- no dobra to bierzemy alko, jakas popite i cos jeszcze? - zapytalam.
- szlugi jak to impreza bez szlugow i moze jakies energetyki jakby chcialo nam sie spac. - odparla.
- dobra, a oprocz wodki jakies inne alko bierzemy? - zapytala mnie sandra.
- mozemy wziac czteropak piwa jakiegos i na rozgrzewke wypijemy. - powiedzialam i sie zasmialam.
- okej. - rzekla i tez sie zasmiala.
'20 minut pozniej'
- kupilysmy 2l pana tadeusza, 3l pepsi zero, 2 paczki ld zielonych, czteropak harnasia i 2 monstery ultra paradise i jechalysmy juz do domu sandry.
- po okolo 40 minutach bylysmy juz w domu dziewczyny.
- jak nie zaliczymy zgona to bedzie jakis cud. - powiedzialam smiejac sie.
- noo naprawde. - odparla takze sie smiejac.
- dobra to rozpakowujemy zakupy i zaczynamy? - zapytalam.
- jasne. - odprala sandra i zaczela rozpakowywac. - takze zaczelam rozpakowywac.
- po okolo minucie juz wszystko wyjelysmy, sandra wyciagnela kieliszki, szklanki i wlaczyla muzyke.
- no to melanz czas zaczac. - powiedziala i otworzyla puszke z piwem.
- czas zaczac. - powiedzialam i takze otworzylam piwo.
- rozmawialysmy saczac browary.
- zapalimy sobie? - zapytalam.
- oczywiscie. - odpowiedziala.
- otworzylam jedna paczke, wyciagnelam szluga i dalam paczke dziewczynie, a nastepnie odpalilysmy szlugi i zaczelysmy palic.
- rozmawialysmy pijac i palac przez jakis czas.
- te 2 piwa pijemy teraz czy na koniec zostawiamy? - zapytalam biorac ostatniego lyka.
- mozemy zostawic na koniec, ty juz wypilas? - powiedziala pytajac.
- noo i szluga tez juz koncze. - powiedzialam i widzialam ostatniego bucha.
- wow, ale ty szybka, dobra szluga tez juz skonczylam, ale piwa mam jeszcze polowe. - odparla.
- wiesz, ze ja szybko pije. - odparlam i zaczelam sie smiac.
- no wiem, ale nie wiedzialam, ze az tak szybko. - rzkekla i takze zaczela sie smiac.
- dobra, nie wiem jak ty, ale ja sobie wypije drinka, chyba ze wypijesz ze mna kielona, to wtedy nie. - powiedzialam.
- no moge wypic z toba. - odparla.
- dobra. - rzeklam, otworzylam wodke i wlalam nam do kieliszkow, a sandra w tym czasie wlala nam pepsi do szklanek.
- no to zdrowie. - powiedzialam, zlapalam za kieliszek, wypilam i popilam pepsi.
- zdrowie. - odparla, i takze zlapala za kieliszek i wypila jego zawartosc, a nastepnie popila cola.
- dobra ja sobie zrobie drinka i poczekam az wypijesz piwo, a po tym wypiejmy sobie pare kolejek. - rzeklam.
- okej, to postaram sie szybciej wypic troche. - odparla.
- spokojnie nie musisz sie spieszyc, mamy polowe dnia, noc i jutrzejszego dnia jeszcze troche. - powiedzialam.
- no w sumie racja, wiec moze ty sprobuj wolniej pic. - rzekla i lekko sie zasmiala.
- zasmialam sie. - no dobra. - rzeklam.
'10 minut pozniej'
- sandra wypila piwo, a ja drinka.
- to co robimy 5 kolejek? - zapytala mnie dziewczyna.
- jasne. - odparlam.
- sandra zaczela wlewac nam wodki, a ja pepsi.
- dziewczyna chwycila za kieliszek i rzekla. - dawaj pijemy.
- okej. - odpowiedzialam i takze wzielam kieliszek.
- w tym samym czasie wypilysmy shota i wzielysmy lyka coli.
- wlalam nam wodki, a nastepnie ja wypilysmy i popilysmy pepsi, czynnosc ta powtorzylysmy jeszcze 3 razy.
- idziemy do basenu? - zapytala mnie dziewczyna.
- nie wzielam stroju. - odparlam.
- to nic pozycze ci moj, mam kilka. - rzekla.
- okej, dziekuje. - powiedzialam.
- luzik, to chodzmy na gore. - powiedziala i zaczela isc. - ja zaraz za nia.
- chcesz jedno czy dwu czesciowy? - spytala.
- obojetnie aby byl dobry. - rzeklam.
- okej, to dam ci kilka do przymierzenia i sobie wybierzesz. - odparla.
- dobrze. - odpowiedzialam.
- zaczela wyciagac z szafy swoje stroje.
- o ten jest fajny. - rzeklam.
- no to przymierz. - odpowiedziala.
- dobra. - odparlam i zaczelam sie rozbierac.
- po rozebraniu sie zaczelam zakladac bikini.
- i jak sie czujesz w nim? - zapytala.
- jest dobrze, zostane w nim. - powiedzialam.
- okej. - powiedziala i zaczela sie rozbierac, a nastepnie takze ubrala bikini.
- to wracamy na dol. - odparla i zaczela isc.
- tak i idziemy do basenu. - rzeklam i takze zaczelam isc.
- dokladnie. - odparla schodzac po schodach.
- po minucie bylysmy juz w basenie.
- jak sie z tym czujesz, ze to ostatni tydzien szkoly? - zapytala mnie dziewczyna.
- zajebiscie, tyle na to czekalam, a ty? - odparlam.
- tak samo, jak juz beda wakacje bedzie moza codziennie imprezowac. - powiedziala smiejac sie.
- prawda. - odparlam takze sie smiejac.
- zaczelysmy plywac.
'20 minut pozniej'
- zapalimy sobie? - zapytala sandra.
- jasne, mozna. - odparlam.
- dziewczyna wyszla z basenu i poszla po papierosy i zapalniczke.
- wyciagnela 2 i dala mi jednego, a nastepnie odpalila swojego i dala mi ogien, odpalilam i oddalam zapalniczke dziewczynie.
- sandra polozyla na stole paczke i ogien, a nastepnie wrocila do basenu.
- palilsmy rozmawiajac przez jakies 10 minut.
- to co idziemy dalej pic? - zapytalam.
- pewnie. - odparla, zaczela wychodzic z basenu i isc do domu. - ja takze.
- co myslisz o kolejnych 5 kolejkach? - zapytala.
- okej, mozna. - rzeklam.
- dziewczyna zaczela nam wlewac wodke, a ja nam pepsi i nastepnie chwycilysmy za kieliszki i wypilysmy ich zawartosc, popilysmy cola i tak jeszcze 4 razy.
- no to juz jedna butelka poszla i troche drugiej. - rzeklam.
- szybko poszlo. - powiedziala.
- czujesz chociaz cos? - zapytalam.
- nie, ani troche, a ty? - spytala.
- tez nic, to co pijemy dalej. - powiedzialam i zasmialam sie.
- dziewczyna sie zasmiala. - no pijemy. - odparla.
- kolejne 5 kolejek czy mniej? - zapytalam.
- dawaj 5 jeszcze mamy duzo, co bedziemy sobie zalowac. - rzekla i zaczela nalewac.
- szybko wypilysmy kolejne 5 kolejek popijajac popita.
- no dobra zostaly jeszcze jakies z 3 kieliszki w tej drugiej. - odparlam.
- no to ja skonczmy i otworzmy trzecia. - rzekla.
- ale alkoholiczka. - powiedzialam smiejac sie.
- ty nie jestes lepsza. - odparla i zaczela sie smiac.
- no w sumie prawda, wczoraj pilam tez. - odparlam smiejac sie.
- wow, to niezle, ile wypilas wczoraj? - zapytala.
- nie wiem, ale zaliczylam zgona po czym znowu pilam, wiec duzo pewnie wypilam. - powiedzialam.
- o kurde, ty to jestes mocna. - powiedziala smiejac sie.
- nawet nie wiem czemu pozniej dalej pilam. - rzeklam.
- spoko, pewnie sama bym tak zrobila. - odparla.
- no pewnie tak. - powiedzialam.
- sandra wlala wodke do 3 kieliszkow, a nastepnie otworzyla trzecia wodke i wypelnila 4 kieliszek.
- no dawaj jeden po drugim bez popity wypij. - rzekla do mnie.
- wszystkie cztery mam wypic czy dwa? - zpytalam.
- cztery. - odparla.
- no dobra, ale ty tez tak zrobisz. - powiedzialam.
- no jasne, ale ty pierwsza. - odpowiedziala.
- kumam, chcesz zebym pierwsza zezgonowala. - powiedzialam i sie zasmialam.
- mozee. - odparla.
- chcesz, chcesz. - rzeklam.
- no dobra chce. - powiedziala i sie zasmiala. - takze sie zasmialam.
- dobra to pije. - odparlam i zaczelam pic shota za shotem.
- no twoja kolej. - odparlam i zaczelam nalewac wodke do 4 kieliszkow.
- no juz pije. - rzekla i zaczela pic.
- o fu, jak ty dalas rade w ogole tego nie popic. - odprala.
- zasmialam sie. - lata wprawy moja droga. - powiedzialam.
- no i juz polowy trzeciej nie ma. - rzeklam.
- no, szybko nam idzie, moze troche zastopujemy. - odparla.
- no przydaloby sie, bo dopiero 18. - rzeklam.
- porobimy sobie zdjecia? - zapytala.
- dobry pomysl, troche na moim i twoim? - rzeklam i zaczelam isc po telefon.
- jasne. - odparla i takze zaczela isc po telefon.
- po 5 minutach bylysmy z powrotem.
- to na czyim najpierw? - zapytala.
- mi to obojetne. - odparlam.
- mi tez, no to dawaj na twoim. - rzekla.
- okej. - powiedzialam, wlaczylam aparat w telefonie i zaczelam robic nam zdjecia.
'15 minut pozniej'
- to co teraz na twoim? pozniej zobaczymy czy jakies ladne wyszly. - powiedzialam.
- oki. - powiedziala, wlaczyla aparat w telefonie i zaczela robic zdjecia.
'15 minut pozniej'
- no to moze ja bede sprawdzac na twoim, a ty na moim i te, ktore nam sie spodobaja damy do ulubionych? - spytalam.
- fajny pomysl, zrobmy tak. - powiedziala.
- zamienilysmy sie telefonami i zaczelysmy ogladac zdjecia, ktore zrobilysmy.
'10 minut pozniej'
- no i jak jakies ci sie podobaja? - zapytalam.
- no jest pare, a tobie? - odparla i dala mi moj telefon.
- no tez kilka. - rzeklam, wzielam moj, a oddalam dziewczynie jej telefon.
- zaczelysmy patrzec na zdjecia w ulubionych.
- oo no ladne sa. - powiedzialysmy rownoczesnie.
- czekaj napisze do sary, co u niej, bo jej tata jest w szpitalu. - rzeklam.
- ojej, jasne napisz. - odparla.
ja: hej slonce, jak sie czujesz i co tam z twoim tata?
- bedziemy jeszcze isc do basenu? - zapytalam.
- a chcesz? - odpowiedziala pytaniem.
- no mozna isc na troche, szybciej czas minie. - odparlam.
- okej, to teraz? - rzekla.
- no mozna teraz, jak na razie mi nie odpisala. - powiedzialam, wstalam i zaczelam isc w strone basenu.
- sandra zaczela isc za mna.
- po chwili bylysmy juz w basenie i zaczelysmy plywac.
'30 minut pozniej'
- wychodzimy juz, troche zimno mi sie zrobilo. - rzeklam.
- tak wychodzimy, mi tez chlodno. - odparla.
- dobra idziemy sie ubrac? jak najwyzyej bedziemy chcialy sie jeszcze kapac to pozniej sie przebierzemy. - rzeklam.
- no okej. - odparla.
- wyszlysmy z basenu i poszlysmy do domu.
- o ja, ale zimno. - odparla.
- noo. - rzeklam i zaczelam sie wycierac recznikiem.
- no to chodzmy sie ubrac. powiedzialam.
- no chodzmy. - rzekla i zaczela isc do gory. - zaczelam isc za nia.
- po chwili bylysmy juz na gorze sciagnelysmy bikini i zaczelysmy sie ubierac.
'10 minut pozniej'
- bylysmy z powrotem na dole.
- zapalimy? - zapytala mnie dziewczyna.
- dobrze. - odparlam, a po tym poszlam po paczke i zapalniczke.
- wzielam papierosa, zapalilam go i dalam paczke razem z ogniem sandrze.
'10 minut pozniej'
- spalismy juz szlugi.
- no to co pijemy dalej? - zapytala mnie sandra.
- okej, a zrobimy tak, ze zrobimy drinki z monsterem? - zapytalam.
- okejj. - powiedziala i chwycila za puszke, a nastepnie otworzyla ja.
- takze otworzylam puszke, wlalam troche jej zawartosci do szklanki i dodalam troche wodki. - sandra takze wlala sobie wodki.
- jak sara mi nie odpisze w ciagu 30 minut to zadzwonie do niej, bo sie martwic zaczynam. - rzeklam.
- okej, ale moze juz spi. - odparla.
- dopiero jest 20 napewno nie. - rzeklam.
- no w sumie. - powiedziala.
- pilysmy drinki i rozmawialysmy.
'30 minut pozniej'
- no dobra to dzwonie do niej. - powiedzialam.
- okej to scisze muzyke. - rzekla i sciszyla.
- dobrze, dziekuje. - odparlam i zaczelam dzwonic do sary.
- o odebralas, czemu nie odpisujesz? martwilam sie. - powiedzialam do dziewczyny.
- ta fajnie, ale nawet nie zapytalas co z moim tata wczoraj. - powiedziala wkurzona.
- no, bo sadzilam, ze to nie jest rozmowa na smsy, a jechalam autobusem i nie chcialam tam rozmawiac o tym, a pozniej zapomnialam zadzwonic. przepraszam. - odparlam.
- no okej, ale smutno mi sie zrobilo, bo wygladalo jak bys nie byla tym w ogole zainteresowana. - rzekla.
- przepraszam jeszcze raz. - powiedzialam smutna.
- czy cos pilas? bo tak po twoim glosie slychac. - powiedziala.
- no pilam i nadal pije, ale bez przesady przeciez nie jestem pijana. - rzeklam.
- no jakos po twoim glosie slychac jak bys byla. - powiedziala wkurzona.
- ale czemu sie denerwujesz slonce? - zapytalam.
- bo nie chce zebys skonczyla jak moj tata. ostatnio duzo pil, az przez to trafil do szpitala, a teraz jeszcze dostal udaru. - powiedziala smutna.
- o jeju, przykro mi, nie wiedzialam. - odpowiedzialam smutna.
- no nie wiedzialas, ale nie wazne, teraz juz wiesz. - odparla.
- no to spedzaj jak najwiecej czasu z tata. - rzeklam.
- no staram sie, ale w tygodniu juz chyba bede wracac. - powiedziala.
- dobrze kochanie. - odpowiedzialam.
- okej, to nie przesadzaj z piciem, dobranoc slonce. - rzekla do mnie sara.
- dobrze, dobranoc kochanie. - odpowiedzialam i sie rozlaczylam.
- sandra podglosnila muzyke.
- no i co? - zapytala mnie.
- a masakra, z jej tata nie jest najlepiej. - rzeklam.
- o kurcze. - odparla.
- noo. - powiedzialam.
- dobra zaraz skonczymy pic i co bedziemy robic? - zapytalam i wzielam lyka drinka.
- w sumie nie wiem, mozemy obejrzec jakis horror. - powiedziala.
- ty i te horrory, znowu bedziesz bala sie spac. - powiedzialam i sie zasmialam.
- nawet nie wiem czy zasne po tym alko, ale i tak spisz u mnie, wiec nie bede sie bac. - odparla.
- no dobra mozemy cos obejrzec, tylko najpierw wypijmy drinki do konca moze. - rzeklam.
- dobra. - powiedziala i wypila na raz reszte drinka.
- o spieszy ci sie widze. - odparlam i takze wypilam reszte drinka.
- po prostu chce sobie cos obejrzec. - powiedziala.
- okej, to chodzmy na gore moze ogladac, czy chcesz na dole spac. - powiedzialam.
- no mozemy isc na gore. - odparla, wstala i zaczela isc w strone schodow. - a ja zaraz za nia.
- jezu chyba sie zrzygam zaraz. - powiedziala i zaczela biec do lazienki.
- boze, moglas nie pic tego wszystkiego naraz. - rzeklam i zaczelam biec za nia.
- sandra zaczela wymiotowac do wc.
- potrzymam ci wlosy. - rzeklam i to zrobilam.
'5 minut pozniej'
- sandra przestala wymiotowac.
- boze chyba sama zaraz sie zrzygam przez ciebie. - powiedzialam.
- no to teraz ja potrzymam ci wlosy. - powiedziala i zaczela sie smiac.
- ha ha bardzo smieszne. - powiedzialam i zaczelam wymiotowac.
'5 minut pozniej'
- przestalam wymiotowac.
- oplukalysmy twarze i poszlysmy do pokoju sandry.
- polozylsymy sie na lozko.
- no to co chcesz ogladac? - zapytalam dziewczyne.
- slyszysz mnie? - zapytalam i spojrzlam na dziewczyne.
- spisz? no to sobie obejrzalysmy, a tak bardzo chcialas ogladac. - rzeklam i sie zasmialam.
- dobra samej nie chce mi sie ogladac, ale ja chociaz sie umyje. - powiedzialam, wstalam, wzielam pizame i poszlam do lazienki.
- rozebralam sie, a nastepnie weszlam pod prysznic.
'30 minut pozniej'
- ogarnelam sie juz, wrocilam do pokoju i sie polozylam.
- no to tez ide spac, bo co mam robic. - pomyslalam i zamknelam oczy. - po okolo 10 minutach zasnelam.
CZYTASZ
women
Romancedwie dziewczyny, ktore poznaly sie calkiem przypadkowo na imprezie przez co ich zycie uleglo duzej zmianie. uwaga! zawiera tresci 18+