3. Jak NIE podrywać kobiet

42 13 39
                                    

Ten dzień był o wiele cieplejszy niż wszystkie do tej pory, szczególnie jak na październikowy poranek. Niebo było błękitne i prawie że bezchmurne, a Słońce świeciło mocno i jasno.

Wokół roznosił się aromatyczny zapach yakitori z tradycyjnej knajpki. On, niesiony przez ciepły, spokojny wiatr, otulał mieszkańców Sendai udających się w pośpiechu do pracy.

Tak samo było ze zmierzającą wzdłuż  autostrady numer czterdzieści pięć Shimizu. Było wpół do dziewiątej, więc czas miała niezły. Stanęła przed Baller's Store jak na co dzień i nacisnęła klamkę, uruchamiając tym samym dzwonek nad drzwiami. Spod kasy wyłoniła się głowa jej koleżanki.

— Kiyoko - san! — zawołała dziewczyna. Była młodsza o cztery lata, ale doskonale odnajdywały się we wspólnej rozmowie.

— Cześć. — Uśmiechnęła się ciepło. — Są już dziewczyny?

— Na zapleczu.

Czarnowłosa pokiwała głową. Wszystkie współpracownice zaprosiła na ślub, więc teraz musiała powiedzieć im, że owy się nie odbędzie.

— Hej, Shinju - chan, czy mogłabyś pójść ze mną? Chcę coś ogłosić wam wszystkim.

Dziewczyna wytrzeszczyła oczy.

— Odchodzisz z pracy, Kiyoko - san?

Czarnowłosa rozchyliła wargi, po czym parsknęła cichym śmiechem.

— Nie, to nie o to chodzi — odparła, a dwudziestolatka odetchnęła z ulgą.

Wyszły na zaplecze i gdy Shimizu, przywitała się z trzema koleżankami, ściągnęła sweter i przebrała się w koszulkę z logo sklepu, odchrząknęła.

— Wiem, że na tę okoliczność rezygnowałyście ze swoich planów, ale niestety nie wszystko wyszło, tak jak to planowałam — powiedziała. — Ślub nie odbędzie się w tę sobotę.

Kobiety spojrzały na nią ze zdziwieniem.

— Przełożyliście?

— Na kiedy?

Zacisnęła pięści.

— Na nigdy. Na razie w ogóle nie mam zamiaru wychodzić za mąż.

***

Ten dzień był o wiele cieplejszy niż wszystkie do tej pory, szczególnie jak na październikowe południe. Niebo było błękitne i prawie że bezchmurne, a Słońce świeciło mocno i jasno.

Ulice były na razie dość puste, gdyż większość była w pracy, a ci, którzy mieli na popołudniową zmianę, jeszcze leniuchowali w domu.

Tanaka, jako osoba chwilowo bezrobotna, miał masę czasu wolnego. Wybrał się więc na zakupy, według polecenia siostry. Ta napisała mu kilka lokalizacji, do których mógłby się wybrać, na SMSa. Wszystkie miał już odhaczone, z wyjątkiem sklepu sportowego. Chciał zacząć biegać, więc postanowił, że kupi sobie buty sportowe, a później, w drodze powrotnej, kupi sobie yakitori w knajpce tuż obok sklepu.

Stanął przed Baller's Store i spojrzał na witrynę tak, jak gdyby był to upragniony cel jego podróży. W rzeczywistości był już na tyle obładowany torbami i tak wymęczony całym dniem, że wolałby być w domu i zjeść obiad.

Ziewnął przeciągle i ruszył w stronę wejścia. Otworzył drzwi i mruknął pod nosem coś na dzień dobry. Przeszedł wzdłuż wieszaków z dresami, potem z koszulkami, żeby na koniec podejść do ściany obłożonej od góry do dołu butami.

Tuż za ścianą, na zapleczu sklepu siedziała Shimizu Kiyoko, i kończyła jeść sałatkę, którą przyniosła tu sobie z domu. Przerwa kończyła jej się za zaledwie dwie minuty, więc starała się jak najszybciej dokończyć jedzenie.

Nieskalany smokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz