Od odkrycia minął tydzień. Nowy rok zapowiadał się całkiem dobrze . Drugi tydzień stycznia zaczynał się tamtego dnia . Harry codziennie wychodził z Davidem . Chłopak pewnego dnia zaproponował mu wyjście na miotły w pobliskim lesie . Zapewniał , że mugole do niego nie wchodzą , bo myślą , że są tam wilki...Nie wiedzą , że w okolicy mieszką wilkołak , który co pełnia wyje w nim do księżyca . Rano Harry wybiegł z domu mówiąc:
- Wrócę...Przed obiadem! Cześć!
Syriusz zaśmiał się mówiąc :
- A to i my się rozerwiemy...Jesteś gotowy na naukę jazdy?
Remus otworzył oczy szerzej mówiąc:
- Zwariowałeś? Ja i auto?
Nie auto....W piwnicy mamy lepsze skarby...- powiedział biorąc pęk kluczyków.
- W piwnicy? Mamy tu...piwnicę?- zapytał się.
- No a gdzie spał by ten nie posłuszny Skrzat.Właśnie robi sobie wycieczki krajoznawcze...Ja mu dam jak wróci...-powiedział otwierając drzwi , które otwierały schody .
W garażu były 4 motory i dwa dodatkowe auta wyścigowe.
-Jechane...Co Ty będziesz z nimi robić?! To niedorzeczne!
W skład kolekcji wchodziły dwa czarne i majestatyczne ścigacze , jeden bardzo stary , ale przez to drogi model tak samo czarnego motoru oraz jeden wyjątkowy - wyjątkowo szybki , zwinny i skrętny : kawasaki- ulubiony Syriusza. Nie było ważne gdzie w nocy lub w ciągu dnia znika ...Jeździł po ulicach pod peleryną niewidką , aby nie było go widać...To samo robił kiedyś z Jamesem...
- O cholera...Jaki ten fajny...- podszedł przekonując się powoli do wyścigowego , czerwonego auta marki Porsche .
- Ten lepszy.- odparł od razu podchodząc do podobnego modelu , tylko w kolorze niebieskim .
- Cześć! Też masz nimbusa ! Jaki czadowy...- ekscytował się David po zobaczeniu Harrego .
- Cześć! No nie powiem , bo na prawdę fajny. Co Ty robiłeś ze swoją , że jest taka obdrapana?- zapytał patrząc na miotłę, z której lakier prawie zszedł .
- A wiesz ...Pozostawiłem za długo na słońcu i odleciał...- zawstydził się , ale szybko dodał- To co? Idziemy?
- No jasne! Masz nawet piłkę ?
- A tak...Tak. Możemy zagrać !
- No dobra. Mamy przecież cały dzień.
Las był piękny. W jego środku było wycięte kilkanaście drzew jakby specjalnie pod miotły . To ,,boisko" było dość spore . Harry usiadł na swojego nimbusa po długiej przerwie.
- Dawaj Potter! - od razu krzyknął David podnosząc się od ziemii i rzucając piłką w jego stronę .
- Taki jesteś David ? To zaraz Ci pokażę!- zaczął się przekomarzać .
Grali już przez jakąś godzinę . Byli zgrzani . Harry strzelił wreszcie ostatniego gola , aby wyrównać wynik z młodszym kolegą , ale nie zauważył drzewa przed nim i walnął z impetem .
- Potter!- krzyknął David widząc jak tamten zlatuje z miotły , a tamta rozbija się na małe kawałki .
- Nic mi nie jest!- odparł od razu podnosząc się z ziemii .
- No jak! Masz obdrapaną twarz!- przeraził się , pomagając mu wstać.
- Dobra , to nic takiego...Biedy nimbus...- popatrzył na rozbitą miotłę .
- Nie da się jej naprawić...No cóż trzeba było Ci powiedzieć, że w lesie są drzewa!- zaśmiał się .
- No to przecież nie jest oczywiste!- odwzajemnił uśmiech i odpowiedział sarkastycznie .
W drodze do domu David z 10 razy pytał czy Harry nie potrzebuje pomocy jego mamy , która okazała się być wybitną uzdrowicielką .
- Ręczny,zaciągasz i super! No nie? - uczył przyjaciela obsługi czarnego motoru .
- Nie za bardzo...To skomplikowane ...- starał się pojąć Remus .
- Nauczysz się ! A tu gaz!- tłumaczył dalej.
- Aaaa!- krzyknął kiedy nacisnął go za szybko i w ostatniej chwili wychamował ,aby nie uderzyć w bramę garażową .
- Świetnie Ci idzie! Widzę , że umiesz posługiwać się hamulcem i gazem !- zaśmiał się z roztrzęsionego przyjaciela .
- Nie...Nie...Na dziś koniec!- powiedział przekręcając kluczyk i odprowadzając maszynę na swoje miejsce.
Syriusz śmiał się z niego przez całą drogę z garażu. W tym samym momencie kiedy drzwi do garażu otworzyły się z tych na przeciw wpadł Harry .
- Jezus święty! Co Ci jest! Biłeś się ? Jesteś ranny? - od razu powiedział Remus widząc obdrapanego na twarzy chłopaka oraz mały pakunek , który trzymał w ręku.
- Można powiedzieć, że biłem się z drzewem...- zaśmiał się .
- Co? - od razu wtrącił zdejmując mu kurtkę jak nadopiekuńcza matka.
- No wleciałem w drzewo...I się rozbiłem i spadłem z miotły...I ona się roztrzaskała...- tłumaczył odwijając pakunek w przedpokoju.
- No to chyba te strzępy to jedynie do pieca James ...Jednakowi! James najczęściej miał miotły na jeden sezon , bo zaraz z nich spadał czy walnęła ją bijąca wierzba...- zaśmiał się biorąc strzępy miotły.
- Nie! Zostaw...To moja pierwsza !- krzyknął za nim zdejmując buty i biegnąc w stronę kominka.
- No dobra...Ale Tobie nic nie jest? - zapytał się kładąc zawiniontko na ziemii.
- Nie...Mi nie ...- powiedział .
Remus już szedł ze ściereczką aby obetrzeć resztę zaschnięte krwi z ondrapanej twarzy. No nie wina Hartego , że szcząstki miotły trochę poraniły jego twarz.
- Remus, kiedy mi na serio nic nie jest. Nie musisz aż tak o mnie dbać. - zaśmiał się.
- O rodzinę nigdy nie dba się za bardzo Harry. - odpowiedział mu .
Chłopak uczył się żyć w nowej , szalonej , ale szczęśliwej rodzinie . Bardzo ją kochał , pomimo tego , że nie była idealna.
CZYTASZ
(Nie) chciany - ( Inna Wersja )
FanfictionPRZEPRASZAM ZA BŁĘDY - TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE PISANE ,,NA KOLANIE" I PROSZĘ WAS O WYROZUMIAŁOŚĆ😉 Inna wersja nie chcianego, oryginału już na watt nie ma:( Jest tam dalej wiele błędów, akcja czasem skręca i wykręca😆 Ale skoro już się zdecydu...