Podróże

212 12 1
                                    

-James! Wstawaj! Lekarz do Ciebie!- mówił Syriusz potrząsając Harrego tym samym budząc go ze słodkiego snu.
- Weź, daj mi spokój...- wybąknął chłopak waląc w niego poduszką.
- Harry!- warknął na niego karcąco.
- No już...Już...Kiedy będzie?- zapytał się macając ręką po szafce nocnej w poszukiwaniu okularów.
- Za pięć minut. Weź się uczesz i zjedź. Powiem , że po prostu zaspałeś...- powiedział do niego podając talerz z kanapkami i garścią leków.
- Cholera , znowu te? Nie no , te są nie do przełknięcia. To tak jak połykanie jajka...- powiedział patrząc z urazą na zielone tabletki wielkości dwóch ziaren grochu.
- No ja Ci nic nie poradzę . Bieżesz i połykasz.- powiedział podsuwając mu je pod nos.
Harry zamknął oczy i włożył okropnie gorzki lek do ust. Wzdrygnął się popijając gorącą czekoladą , bo część proszku została na jego języku.
- Blee! - warknął robiąc kwaśną minę .
- Dobra , teraz jedz. Zaraz przyjdzie . Remus go czymś zajmie , ale wiesz , że nie na długo.- powiedział wyjmując mu jakiś sweter w kolorze czerwonym. Dopiero po kilku minutach zorientował się , że należał on niegdyś do niego...Harry przełykał niechętnie jedzenie ubierając się w tym samym czasie.
Wybiegł z pokoju zakładając skarpety i nakładając drugą ręką pastę do zębów na szczoteczkę . Umył je szybko. Poczuł krew w ustach. To pewnie od braku witamin i ogólnym słabym stanem zdrowia. Po ratowaniu małego Alka dostał kataru,  dlatego czuł się jeszcze gorzej. Remus zakazał wychodzić mu z domu , dopóki nie wyzdrowieje.
Wskoczył z powrotem do łóżka rozwalając przy tym całą pościel i czekał na lekarza .
Miły mężczyzna wszedł do domu odwieszając swój płaszcz na wieszak . Poszedł do pokoju chłopaka i zaczął terapię . Remus z Syriuszem bardzo zawsze przeżywali. Czasem korzystali z gumowych uszu , które Harry dostał od Weasley'ów podkładając je pod drzwi i podsłuchując rozmowy.  Harry nie czuł się na siłach , aby jeździć do gabinetu , dlatego wizyty odbywały się u niego w domu.
- Jak się dzisiaj czujesz Harry? Chcesz o czymś ze mną porozmawiać ?- pytał mężczyzna i jak usłyszeli panowie przez gumowe ucho usiadł na skrzypiącym krześle .
- Nie jest źle...- odpowiedział chłopak głosem pustym jak bębenek.
- Chyba jednak coś Cię trapi...Powiesz mi co? Może będę w stanie Ci pomóc?- pytał jak zawsze z ogromną uprzejmością w głosie.
- No...wróciły...Myśli...Traumy...- wymieniał pokolei.
Remus z Syriuszem przestali na moment oddychać , aby słyszeć dalej rozmowę. Wiedzieli,  że teraz może mu przyjść do głowy coś głupiego...Harry nigdy nie miał próby w ich domu , ale mogło się to zdarzyć biorąc pod uwagę jego stan psychiczny.  Mężczyźni popatrzyli na siebie i w tym samym momencie oparli czoła na dłoniach.
-No...Z Syriuszem i Remusem czuję się świetnie...Boję się innych , innego dotyku , innego głosu i nawet szybkich kroków...Do teraz strasznie źle kojażą mi się strzykawki...- powiedział Harry gładząc się po włosach.
   Remus z Syriuszem wysłuchiwali rozmowy tak starannie jak tylko mogli. Czasem gadżety że sklepu Weasley'ów były przydatne. Kiedy uzdrowiciel wyszedł z pokoju chłopaka powiedział:
- Mogę prosić na momencik?
Mężczyźni poderwali się z kanapy I skinęli głową .
- -Uważajcie teraz na niego...Jesteście najważniejszymi osobami w jego życiu...Nie straćcie jego zaufania.- powiedział uśmiechając się do nich.
      Syriusz postanowił pod nieobecność drugiego z ojców Harrego zrobić mu niespodziankę .  Wszedł do pokoju potrząsając kluczykami .
- Harry...Jak coś zjesz to się zastanowię...- powiedział przekornie robiąc pewną siebie minę .
Harry słysząc jedynie brzdęk obijającego się metalu odwrócił zaspanego oczy w jego kierunku . Spojrzał na mężczyznę i rzucił mu spojżenie , które odczytał by każdy.
- Dobra,  co mam zjeść?- zapytał nie chętnie.
- A to lodówka...Tak to się nazywa? Nie pomyliłem nazwy?- zamyślił się na chwilę , ale widząc prawie śmiech chłopaka dodał- no jest pełna...Tak lodówka! Widzisz , stary Syriusz potrafi !- zaśmiał się do niego.
Harry stał przed nią dłuższą chwilę ,ale miał to po trzecim ojcu - kiedy można było wybrać wybierał czekoladę.
Wziął miskę z czymś...Na pewne czekoladowym , bo robił to Remus i wsunął całość z nadzieją , że Remus nie skapnie się co robił ze swoim drugim ojcem. Harry traktował ich jak ojców , ale tak nie powiedział. No w końcu na to miano zasługuje James , ale Syriusz i Remus też nimi byli i to bez wątpienia .
  - Już? Ubieraj się i zaraz jakiś wybierzemy...Jak ktoś się zapyta o wiek to 18...Taki nie wyrośnięty jesteś!- zaśmiał się Syriusz cicho.
- No gorzej jak poproszą dokumenty.- powiedział wkładając miskę do zlewu.
- Mówiłeś coś ? Teraz masz powyżej 30!- zaśmiał się wyciągając dowód Jamesa z kieszeni.
- Kolor oczu nie opisany w prawie jazdy...Reszta się zgadza , blizny nabawiłeś się niedawno...Coś tu jest bez prawa? No na drugie masz przecież James nie?- mówił ironicznie.
Harry uśmiechnął się i pobiegł do pokoju. Cholerny kombinezon nie chciał się naciągnąć . Męczył się ze spodniami chyba z pięć minut , kiedy zorientował się , że nie rozsunął zamka .
- Cholibka...Jak to ciężko...Kuźwa...No właź!- irytował się skacząc wokoło , próbując założyć ubranie.
Wreszcie wyszedł z pokoju w czarnym wdzianku z czerwonymi paskami . Syriusz spojrzał na niego mówiąc:
- No James Potter! James , nie trzeba dodawać , że Harry!- zaśmiał się przytulając syna.
- Kocham Cię....- wyszeptał mu- Teraz łączy nas już nawet krew!- powiedział ironicznie.
- Ona to łączyła nas od zawsze...Widzisz ile razy ona była między nami mieszana...Lilly mi ,ja Remusowi , James mi i tak od nowa . Wiesz my nie byliśmy grzeczni...Trzeba przyznać , że częściej to nam się coś działo z powodu głupich pomysłów niż potencjalnym ofiarom...- zaśmiał się wspominając stare dobre czasy , kiedy Lilly darła się na Jamesa , jednak siedząc przy nim i gładząc po jego czarnych włosach , kiedy ten znowu coś odcwaniakował.
     Wyjechali na pola. Harry pierwszy raz od długiego czasu poczuł się wolny...Szczęśliwy. Kiedy miał pełną władzę nad maszyną,jak czuł się jej Bogiem ...To cudne uczucie! Syriusz był obok niego patrząc jak jeździ po wybojach co jakiś czas potykając się o kamienie . Mężczyzna był wzruszony tym , jak bardzo przypominało mu on Jamesa...
Na koniec wycieczki krajoznawczej Harry zabrał Syriusza nad jezioro. Było tam piękniej niż poprzednio. Śnieg topniał , pierwsze przebiśniegi budziły się do życia. Zaparkowali maszynami z ogromnym warkotem i zdjęli kaski.
- O kurcze...Jak tu ładnie! David ma nosa do ładnych miejsc.- powiedział mężczyzna zdejmując czarny kask i poprawiając włosy.
- To jezioro , znają prawie tylko czarodzieje...Nawet tutejsi mugole tak je nazywają. Wierzą , że ma właściwości odstresowujące , a nawet lecznicze...Jeśli to prawda , to dobrze , że się wtedy wykompałem...Jak Remus się dowie , że byłem na dworze tym bardziej na motorze to nas rozszarpie...- zaśmiał się Harry.
- To wtedy wrzucimy go do tego jeziora , aby się odstresował!- zaśmiał się Syriusz siadając na pomoście.
Lód topniał , a małe kry pływały po powierzchni wody. Po około godzinie wpatrywania się w chmury i wodę postanowili wrócić do domu , aby Remus nie obudził swojego wilka wcześniej.
Wrócili dość szybko i mieli szczęście , bo kiedy weszli to dosłownie w tym samym momencie z kominka wydobyło się :
- Cześć! Jestem!
Harry z Syriuszem popatrzyli na siebie w korytarzu i starając się nie śmiać pobiegli najciszej jak umieli do swoich sypialni. Harry zdąrzył zdjąć kurtkę i wsadzić ją do szafy,  kiedy usłyszał kroki do swojego pokoju. Walnął się na łóżko i jeszcze zdąrzył wzrokiem ukryć buty pod szafą , kiedy wszedł Remus.
- Harry? Ty się dobrze czujesz? Coś się dzieje? Cały dzień przeleżysz w łóżku?- zapytał patrząc na chłopaka przykrytego kołdrą po sam nos.  Dalej miał na sobie dół kombinezonu o , którym Remus nie miał prawa się dowiedzieć.
- Nie no , zaraz wstanę...Już idę...- odpowiedział udając , że się przeciąga .
- No dobra...Nie wiesz może gdzie jest Syriusz? Nie poszedł chyba znowu jeździć , bo jak tak to mu chyba głowę ukręce...- westchnął całkowicie poważnie .
Harremu zdawało się , że Remus coś podejrzewa , dlatego powiedział:
- Nie wiem...Spałem!
Mężczyzna wyszedł z pokoju cicho naciskając klamkę.
Harry odetchnął z ulgą i szybko ściągnął spodnie rzucając je do szafy.
Syriusz w tym czasie też się ogarnął i kiedy Remus wszedł do jego pokoju zastał go udającego,  że coś czyta.
- Syriusz...Nie udawał,  że coś czytasz. Co odmalowałeś?- zapytał patrząc na niego srogo.
- Całkowicie nic...Wiesz , że jestem słabym malarzrm!- przekomarzał się z nim.
- Syriusz! Coś Ty zrobił?- zapytał marszcząc brwi.
- Eee...O co Ci chodzi? Nic...- odpowiedział odkładając książkę.
- Ach ...Za to Cię właśnie kocham...- odpowiedział wzdychając ciężko , ale z uśmiechem.
- Ja też Cię kocham...Widzisz nie moglibyśmy mieć dziecka , a tak? Widzisz jak nam wiatry sprzyjają?- zaśmiał się czarnowłosy podchodząc do swojego wilkołaka.
- No może nie jest idealnie , ale dajemy radę...- odpowiedział opuszczając wzrok.
- Ale Lunatyku...Nie każdy ma swojego własnego wilkołaka...Jesteś wyjątkowy , dlatego mój!- powiedział podnosząc jego głowę.

( Cześć! Jak podoba się wam opowieść? Macie pomysły na kontynuację? Nie wstydźcie się i napiszcie w komentarzach ! Najlepsze pomysły wplotę w swoją opowieść i oznaczę pomysłodawcę! Swoją drogą tą ostatnią scenkę można sobie wyobrazić . Nie chciałam dawać za wiele...Niech działa wyobraźnia. Każdy ma swój własny scenariusz na takie rzeczy jak randki fav bohatera 😉 Dzięki , że czytacie moje opowiadanie! Jesteście najlepsi <3 )

(Nie) chciany - ( Inna Wersja )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz