Finałowe starcie

170 10 0
                                    

Harry prawie codziennie ćwiczył z Regulusem zaklęcia bez pomocy różdżki. Stawał się coraz lepszy. Krew płynęła coraz rzadziej , a on nauczył się kilku nowych rzeczy. Remus był z niego bardzo dumny , ale martwiące było tak szybkio dorastająca magia w rękach 13 letniego chłopca...Za tydzień miały być egzaminy , ale to nie nimi żył cały Hogwart. Tego dnia był jednak kolejny mecz. Co prawda od prawie miesiąca w szkole nie działo się nie przez uczących się uczniów , ale drużyny Gryfonów i Ślizgonów miały pełne ręce roboty. Ich kapitanowie zabierali swoich podopiecznych prawie codziennie na treningi,  z których wracali późnymi wieczorami. Harry czuł się niezwykle zestresowany. Miał walczyć przeciwko swojemu przyjacielowi- Draconowi Malfoyowi. Szczerze mówiąc to bardzo polubili się z chłopakiem. Nie spędzał on wcale czasu w zielonych pokojach na rzecz domu lwa. Wielu ślizgonów traktowało go jako zdrajcę , ale jemu to nie przeszkadzało. Remus bał się o swojego syna , że za bardzo się przemęczy albo , że spadnie z miotły , ale Łapa kazał mu się uspokoić.
- Musisz coś zjeść. Uważam topór wojenny za wznowiony na czas meczu. Zero litości.- powiedział Draco siedząc już legalnie przy stole Gryfonów.
-Też tak niby uważam , ale z drugiej strony to strasznie się boję...Wiesz...No z przyjacielem?- zapytał go Harry ironicznie .
- Oh przestańcie! Obydwoje jesteście świetni!- powiedziała Hermiona trzymając na kolanach kota , który zajadał się jajecznicą.
- Hermiona ma rację . Ty i Draco gracie wyśmienicie ! Na serio macie równe szanse i nic tego nie zmieni. To trochę przykre , ale szkoda by było zmarnować szansę na zdrową przyjacielską rywalizację , prawda?- dodawał im otuchy Ron ciamlając przy kurczaku.
Wyszli na boisko witani rykiem ,ale nie na ich cześć , a na zejście Harrego z boiska . Slozgoni dowiedzieli się o mocy chłopaka i domagali się zdjecia. Uważali , że będzie on czarował znicz. Ich krzyki zagłuszyli Gryffoni , Puchoni i Krukoni z szkarłatnymi rozetami , transparenty zagrzewające ich do walki .

Mecz się zaczął . Rozejrzał się szybko i zobaczył obok Malfoya mowiącego:

- Naszą przyjażń na czas meczu uważam za czasowo zerwaną , Potter- wypowiedział to tym samym jadowitym głosem co kilka miesięcy wcześniej .

- Abyś się nie zdziwił z przegranej Malfoy.-odpowiedział mu Harry sunąc daleko w głąb boiska .

-Gryffoni mają kafla! Brawo Alicjo ! O nie...Ślizgoni mają kafla , Johnson przejmuje...JEST! dziesięć ZERO DLA GRYFONÓW!- komentował Jordan .

Marcus Flint walnął ją kijem udając , ze odbija tłuczka .

- Przepraszam...Nie zauważyłem jej , ale z drugiej strony to Potter i tak przywoła znicza albo zatrzyma miotły innych graczy...- powiedział jadowicie.

- Za moment Geogre zawadził końcem pałki o jego miotłę , która się nadłamała .

- Dość tego! Aut wolny gryffonów za takie słowa i dla ślizgonów za złamanie sprzętu.

- Niech sobie pani daruje tą szopkę!- wrzasnął Fred

- TAK ! 20 do 0 DLA GRYFFONÓW ! JEST!- krzyczał Jordan , kiedy Alicja wykonała celny strzał w bramkę .

Wtedy do bramki podleciał Flint , który ubolewał nad swoją miotłą , aby wykonać rzut .

- Pamiętajmy o tym , że Wood to wspaniały obrońca...- denerwował się Jordan , kiedy Flint czekał na gwizdek sędziny .- TAAK! NIE WIERZĘ ! OBRONIŁ Z DWÓCH METRÓW!- krzyczał widząc jak kafel leci na dół i łapie go Angelina

Harry słysząc to poszybował dalej . Słońce wręcz go piekło , czuł jak by się gotował w środku . Szukał znicza , ale nie mógł go zobaczyć . Wreszcie dostrzegł małą, złotą plamkę szybującą po niebie obok sektora ślizgonów . Zobaczył jak Malfoy mknie to niego , ale przypomniał sobie , że musi utrzymać go z dala od niego , puki jego dom nie otrzyma minimalnie trzydziestu punktów . Podleciał zastawiając mu drogę i dezorientując tak , aby go nie złapał . Potter kręcił koła wokół znicza , kiedy Draco próbował go dosięgnąć . Wreszcie znicz poleciał i zniknął wśród tłumu . Szybko ślizgoni obrzucili go jakimś białym , zielonym i srebrnym proszkiem . Harry się zdezorientował . Okazało się , że to konfetti . Pani Hooch zagwizdała krzycząc:

(Nie) chciany - ( Inna Wersja )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz