Kiedy wysiedli z karetki Harry był już nie przytomny z rurką w gardle , wieziony na blok operacyjny , bo podczas transportu okazało się , że ma krwotok wewnętrzny .Harry miał stan zagrożenia życia. Znowu pękła mu śledziona. Syriusza odpięto po przyjeździe do placówki , podano chłopakowi chyba dwa kolejne worki z krwią i nie widzieli go przez kolejne dwie godziny.
Podczas nich płakali sobie w ramiona , łzami wielkości grochu. Czasem przychodziła jakaś pielęgniarka i kazała im podpisać jakieś papiery , które zezwalały na coś o czym całkowicie nie mieli pojęcia. Ron z Hermioną nic nie wiedzieli- nie mieli prawa. Pomimo, że byli niezwykle mądrymi nastolatkami to cały czas byli dziećmi. Dzieci nie powinny wiedzieć , że ich przyjaciel jest na bloku w stanie krytycznym , przeprowadzają mu dializy oraz naprawiają kości. To było by okrutne mówić dzieciom o takich rzeczach.
Nagle po dwóch , najdłuższych godzinach w życiu wyszedł lekarz w niebieskim wdzianku i czepku. Na korytarzu siedziało jeszcze kilka osób , które czekały na wyniki swoich bliskich dlatego powiedział:
-Panowie Black i Lupin...Czy mogę prosić?- zapytał uprzejmie rozglądając się po wąskim korytarzu.
- To my- zarwali się na równe nogi .
- Noah Lind.Harry James Potter to wasz syn? Dobrze musimy porozmawiać- powiedział składając ręcę I spuszczając głowę.
- Co się stało? Proszę mówić- pospieszał Remus obawiając się najgorszego .
- Żyje?-zapytał od razu Syriusz- Czy Harry żyje? Czy mój syn się obudzi z narkozy?- zaczął panikować , ale Remus położył rękę na jego kolanie , aby mężczyzna przestał.
- Tak. Akurat to tak. Harry żyje , ale musieliśmy usunąć śledzionę , zmniejszyć żołądek, bo przedziurawiły go żebra...Musieliśmy go przedializować , bo trucizna jak pewnie panowie wiedzą jest bardzo silna. Teraz go zaszywamy . Jego rany na klatce...Są okropne ....Proponujemy profesjonalny turnus psychiatryczny...Niestety stan jego psychiki się teraz pogorszy i to znacznie...Wiem , że jest tu częstym gościem ,ale wiem też jaki jest silny...Jest najsilniejszym chłopcem jakiego znam. Mało który miał by tyle odwagi i siły co on...Jeśli chcecie zajmować się nim w domu sami to musicie wiedzieć , że trzeba go pilnować 24 godziny na dobę , aby nic sobie nie zrobił. Już za tydzień jak nie mniej wyjdzie ze szpitala w stanie dobrym . Najlepiej jak by zaczął uprawiać jakiś sport , byle lekki bo to dobrze wpłynie na zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Nie możecie odpuścić mu nawet jednego posiłku. Chłopak musi jeść . To trudne...Jeśli nie dacie sobie rady to zawsze jesteśmy otwarci i służymy pomocą. Czy zabieracie go do domu , czy zostaje w szpitalu? Jedna i druga opcja ma swoje plusy i minusy. Jeśli zostanie w domu to musi przychodzić do niego codziennie psycholog przez tydzień. Potem on zdecyduje jak z dalszym leczeniem...-mówił jak na pamięć ,ale w jego wypowiedzi słychać było ogromny żal.
-Harry jest naszym synem i chociaż miał bym spać na zmianę z Remusem co dwa dni oraz wciskać w niego jedzenie siłą ,to zostaje z nami. Musimy dać radę.-powiedział Syriusz.
Po kolejnej godzinie mężczyźni mogli zobaczyć chłopca. Miał dalej rurkę w gardle , oddychał za pomocą jakiejś skrzynki , na jego kruchej ręce były przyklejone jakieś rurki z których odchodziła i wchodziła krew , do drugiego wkłucia podawane miał inne specyfiki. Na twarzy miał sińce. Remus kiedy nikt nie patrzył poskładał go magicznym sposobem , aby mniej cierpiał , kiedy będą zrastać mu się kości. Miał nadzieję, że blizną operacyjna się zagoiły i po smarowaniu specjalnym kremem nie będzie po niej śladu. Przechodziła aż od początku klatki piersiowej po sam koniec brzucha. Chłopak nie miał na sobie koszuli , za to pełno kabli było przyklejonych do jego ciała. Pełniły wiele funkcji i każda miała inne zadanie.
Syriusz klęczał przy łóżku trzymając chłopca za rękę , kiedy Remus głaskał go po włosach.
Harry razem z Syriuszem spali do samego rana. Jeden miał koszmary...drugi był zdezorientowany i przestraszony , bo nie wiedział czemu nie może otworzyć oczu , czemu nie może się ruszyć i czemu wszystko go boli.
Pielęgniarki przychodziły kilka razy w nocy zmienić płyny czy inne leki podane dziecku. Około 21 odpięły dialozator i wyjęła rurkę z gardła zastępując ją jedynie wąsami z tlenem. Syriusz bardzo się przejął stanem synka . Tak był wściekły. Jak się okazało pomylono go z jakimś innym chłopcem , który na prawdę był synem pierworodnym mafiozy i nazywał się Harnold Ponter. Nie Harry Potter...
Rano do sali wszedł lekarz- Noah Lind. Powiedział:
- Dzień dobry. Panowie dalej tutaj? Spali państwo? Może macie ochotę na kawę- pytał uprzejmie jak zobaczył dwie podnoszące się na raz głowy .
- Dzień dobry...A tak. Spaliśmy na zmianę . Co z naszym synem?- zapytał Remus podnosząc się z całkiem wygodnego fotela.
- Hmm...Jakim cudem w ciągu jednej nocy zrosły mu się żebra...Może rentgen ktoś pomylił- mruczał odsłaniając kołdrę z klatki piersiowej chłopaka i dotykając jej delikatnie w celu zbadania.
Mężczyźni spojżeli na siebie , bo doskonale wiedzieli czyja to była sprawka...No cała księga o zaklęciach leczniczych pomagała...
- Harry już jest świadomy...Leki przestały działać...Zaraz dam mu coś na ból..- powiedział grzebiąc w szafkach.
- Czy on nas słyszy? Czy on cierpi?- od razu zapytał się Syriusz podchodząc do łóżka.
- Słyszeć na pewno słyszy , czy cierpi tego nie określę. Powinien nie cierpieć jeszcze mocno , ponieważ leki jeszcze odrobinę działają. Zaraz podam kolejną dawkę i gwarantuję , że nic nie będzie czuł , puki się nie obudzi.- odpowiedział uprzejmie i podając coś chłopcu.
- Kiedy macie zamiar go obudzić? Czy jeszcze długo ? - pytał drugi krążąc po pomieszczeniu.
- Mamy zamiar zrobić to dziś. Harry sam obudzi się naturalnie , bo leki nasenne przestaną działać . Około południa już będzie całkiem świadomy . Kiedy to zrobi , przyjdziemy .- odpowiedział odchodząc od chłopca i chowając latarkę , którą poprzednio zaświecił mu w oczy .
- Jejku...Biedne dziecko...Najpierw pobili go za nic , teraz znowu pomylili go z kimś zupełnie innym...On nie ma szczęścia ,ale niestety niezwykły talent do pakowowania się wbkłopoty po naszej trójce ...- powiedział Remus odgarniając mu z czoła włosy.
- Niech panowie pójdą odpocząć. Teraz i tak musimy się nim zająć , dlatego możecie wypić kawę i coś zjeść. Swoją drogą pewnie zaraz zjawi się tu policja o zeznania.- odpowiedział wyjmując jakieś napędzia z szafki I naciskając guzik , aby zjawiła się jakaś pielęgniarka.
Mężczyźni wychodząc zobaczyli Dumbledora , Artura Weasley'a i aurora.
- Dzień dobry. Możemy porozmawiać o sprawie?- zapytał auror podając rękę.
- Teraz? - zapytał ochryple Remus.
- Może na prawdę to nie najlepszy pomysł ...Mają panowie teraz na prawdę ciężki okres...Może uda się wam jednak streścić co nieco?- pytał mężczyzna bardzo uprzejmie.
- Nie no...Nie łatwiej wyciągnąć z nas , a tak na prawdę ze mnie wspomnienia? - zapytał Syriusz.
Dumbledor złożył ręcę mówiąc:
- Ja na to nie wpadłem...Dobra może pójdziemy w jakieś bardziej ustronne miejsce niż korytarz pełen mugoli?- zapytał jak zawsze śmiejąc się cicho na końcu swojej wypowiedzi.
Szkoda , że nie widzieliście miny mogola , kiedy zobaczył jak do jednej kabiny wchodzi trzech mężczyzn, a czwart zostaje na zewnątrz i jak gdyby nigdy nic myje swoją zmęczoną twarz.Artur został poinformowany o tym , że może powiedzieć Ronowi o Hermionie , ale na pewno nie wszystko.
Około godziny 11 Harry zaczął czuć ból przeszywający jego małe ciało. Był wyczerpany. Próbował otworzyć oczy , ale z marnym skutkiem . Czuł uścisk na swojej dłoni. Słyszał ciche rozmowy w pokoju, czył jak coś zimnego ścieka do jego żyły.
- Synku, obudź się...Proszę...Harry...- szeptał męski , zatroskany głos.
Harry poznał w nim Remusa. Był bardzo spokojny i troskliwy . Szczerze powiedziawszy to pomimo , że drzemał w nim wilkołak , budzący się każdej pełni to Remus był najbardziej potulnym człowiekiem jakiego znał ...Całkowite przeciwieństwo Syriusza, a mężczyźni kochali się po przyjacielsku , a czasem może nawet bardziej.
Harry starał otworzyć oczy. Próby były śmieszne i bardzo nie skuteczne.
- Pan Harry Potter ...Dobrze trafiłam? - zapytała się pielęgniarka podchodząc do jego łóżka.
- Tak.- odpowiedział Syriusz. Wstał z fotela.
- No to poczekam z wami, dopóki Harry się nie obudzi...- powiedziała patrząc na monitory.
Chłopak czuł jak coś spływa prosto do jego żyły. Totalnie nie miał pojęcia co się dzieje, gdzie jest...Dzięki głosom swoich ojców lekko się odstresował .
Otworzył oczy , ale wszystko było zamazane . Nic nie widział , ale nie z powodu jakiegoś urazu. Nie widział , ponieważ miał tak wielką wadę wzroku. Poczuł jak bardzo delikatne ręce zakładają mu zimny metal na nos . Znowu otworzył ślepia i tym razem zobaczył nad sobą pielęgniarkę i ucieszonych ojców.
- Witamy w świecie żywych panie Potter.- zaśmiała się pielęgniarka .
- Remus....Syriusz?- od razu powiedział ochrypłym głosem.
- Tak kochanie...- odpowiedział nie puszczając ręki dziecka. Do uścisku dołączył też drugi. Ten dotyk był jedynym jaki tolerował chłopak. Kiedy pielęgniarka dotknęła jego skóry od razu przesunął się w drugą stronę zamykając oczy.
- Coś Cię boli?- zapytała bardzo wyrozumiale. Wiedziała , że chłopak może się go teraz obawiać przez to , co przeszedł.
- Trochę...- odpowiedział otwierając zielone , jak zawsze błyszczące oczy.
- Co, kochanie?- zapytała bardzo matczynie .
- Nie wiem...- odpowiedział przysuwając się coraz bliżej strony Remusa i Syriusza.
- Nic Ci nie grozi. Nikt Cię już nigdy nie skrzywdzi , kochanie.- powiedział Remus głaszcząc go po włosach.
Harry znakomicie rozpoznawał jego dotyk i traktował jako ten dobry . Innych całkiem nie tolerował.
- Nie. Nie. Nie .Zabierzcie mnie stąd!- zaczął szeptać w panice.
- Podam mu coś na uspokojenie.- powiedziała kobieta.
- Nie!- wrzasnął Harry widząc strzykawkę w jej ręku. Za mocno kojażyła mu się z tamtymi wydarzeniami.
- Harry...Synku...Jest już dobrze...- powiedział czule Syriusz głaszcząc go po włosach.
- Nie! Nie! Nie!- krzyczał chłopiec widząc jak kobieta zdejmuje połowę jego bluzy rozpinanej .
- Spokojnie...Poczujesz się lepiej.- powiedziała próbując nie trafić w żyłę.
Syriusz próbował go przytrzymać , ale średnio mu się to udawało. Tak samo Remus .
- Zostawcie! Zostawcie! Nie!- krzyczał kiedy był unieruchamiany .
- Synku...Uspokój się kochanie...- mówił Remus trzymając jego głowę i barki swoimi rękoma , kiedy Syriusz unieruchamiał resztę .
- Nie!- wydarł się , kiedy poczuł igłę w swoim ramieniu.
- Już mogą panowie puścić. - powiedziała wyżycajac igłę do kosza.
Harry opadł z sił i zasnął po raz kolejny.
-Co to było?- zapytał się Syriusz okrywając go z powrotem kołdrą.
- Panika...Nie dziwię mu się...Jest okropnie przestraszony...- powiedziała kobieta patrząc na płyny w kroplówkach .
- Jak długo to potrwa?- zapytał się bardzo zmartwiony.
- Nie wiem...Trzeba jak najszybciej zacząć psychoterapię . Harry dostaje najsilniejsze środki na uspokojenie. Zapewniam , że nie są one najlepsze dla jego organizmu...- powiedziała kobieta .
- To straszne....- odpowiedział jej Remus opadając na fotel.
- Niestety tak...Jego rany fizyczne goją się za to bardzo szybko...Jest na prawdę dzielny.- powiedziała już podchodząc do drzwi.
- Przepraszam, jeszcze jedno. Czy on nas teraz słyszy?- zapytał .
- Tak. Jest teraz tylko lekko otumaniony .- odpowiedziała wychodząc z pomieszczenia.
Mężczyźni wiedzieli , że jeszcze sporo czasu przed nimi zanim Harry dojdzie do siebie. Obiecali sobie jednak , że zrobią wszystko, aby stało się tak jak najszybciej .
CZYTASZ
(Nie) chciany - ( Inna Wersja )
FanficPRZEPRASZAM ZA BŁĘDY - TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE PISANE ,,NA KOLANIE" I PROSZĘ WAS O WYROZUMIAŁOŚĆ😉 Inna wersja nie chcianego, oryginału już na watt nie ma:( Jest tam dalej wiele błędów, akcja czasem skręca i wykręca😆 Ale skoro już się zdecydu...