STYCZEŃ

69 10 0
                                    


Podczas pierwszej tury informacji, które pojawiły się w telewizji, Lance jeszcze spał po wczorajszej zarwanej nocy, którą spędzili z Keithem oglądając filmy. Była to ich tradycja, właśnie w ten sposób spędzali ostatni wieczór wolnego, przed powrotem do pracy w Nowym Roku. Czarnowłosy jednak obudził się wcześniej tego ranka, po czym mimo niewyspania zszedł do salonu poprawiając włosy opadające mu na oczy i włączył telewizor. Był on jedną z osób, które o tej katastrofie dowiedziały się pierwsze. Jeszcze zanim otrząsnął się z tego co właśnie usłyszał zadzwonił jego telefon. Po odebraniu w słuchawce odezwała się jego przyjaciółka, Pidge, jedna z najwybitniejszych naukowców jakich dane mu było poznać, nie żeby znał ich dużo.
- Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, przejrzyj wiadomości. - dziewczyna nawet nie przywitała się i brzmiała na zestresowaną ale też dziwnie podekscytowaną - Nigdy bym się tego nie spodziewała!
- Właśnie stoję przed telewizorem - mruknął Keith przechodząc do części kuchennej salonu, by zaparzyć kawę, definitywnie przyda mu się coś, co by go obudziło.
- Nie wierzę, że dowiadujemy się dopiero teraz, podobno ukrywali to już od kilku miesięcy! - podniosła głos, na szczęście widocznie rozmawiała na głośnomówiącym, gdyż chłopak nie musiał nawet odsunąć telefonu od ucha.
- To niewiarygodne, tak, ale nie musisz krzyczeć. - ziewnął - Niektórzy tutaj nie są na nogach od piątej rano.

- Wybacz, ale muszę ci coś powiedzieć- Ale to sekret więc obiecaj, że na razie nikomu nie wygadasz. - głos Pidge nagle stał się poważny, co było raczej rzadkie pomimo zawodu, w którym pracowała.
- Uh, jeśli właśnie na tym ci zależy. - odpowiedział zainteresowany i przełożył telefon do drugiej ręki.
W tym samym momencie czajnik przypomniał o swoim istnieniu i wodzie, która właśnie osiągnęła temperaturę wrzenia. Keith zalał kawę, ale przez ten pisk nie dosłyszał pierwszych słów przyjaciółki.
- ...tym projektem już od jakiegoś czasu, co prawda nie chciałam go wykorzystać w ten sposób, ale wiesz. - przerwała na chwilę i przez dobrą minutę słychać było tylko jej kroki - Sytuacja zrobiła się... Ciężka, jeśli będzie trzeba użyczę go wam, jeśli oczywiście uda mi się doprowadzić go do końca, bo jest dosyć skomplikowany, a został mi raptem niecały rok- Ale potrzebuję testera, sam rozumiesz. Lance się do tego nie nada, znasz go, prędzej rozwali coś w co włożyłam cały swój wolny czas w przeciągu ostatnich trzech lat.
- Jasne, nie ma sprawy. - przerwał jej wywód wiedząc, że jak ona się rozkręci, ciężko będzie ją zatrzymać.
- Dzięki, odezwę się jeszcze w tej sprawie, a teraz spadam do pracy, lepiej obudź twojego kochasia, bo znowu nie zdąży na spotkanie. - przez kilka sekund jeszcze było słychać jej śmiech, a potem sygnał się urwał.
- A skąd ty wszystko wiesz. - wymamrotał do siebie Keith popijając czarną kawę.

Reporterka w wiadomościach już zdążyła zmienić temat gdy latynos poszedł w jego ślady i zszedł na dół, obudził się dosłownie przed chwilą i nie mógł namierzyć swojego żywego grzejnika na łóżku, co zmusiło go do porzucenia ciepłej kołderki i wyjścia z pokoju. Keith doskonale słyszał jego kroki, ale nie spodziewał się poczuć lodowatych dłoni Lance'a wsuwających mu się pod koszulkę. Czarnowłosy wzdrygnął się i już miał powiedzieć parę słów chłopakowi, gdy ten spojrzał na niego swoimi niebieskimi, zaspanymi oczami, z rozwaloną fryzurą i w za dużej na niego koszulce, która oczywiście należała do czarnowłosego. Keith wydał z siebie tylko westchnienie i objął lekko latynosa, który już uczepił się go na dobre.
- Masz strasznie zimne ręce wiesz? - bardziej stwierdził niż zapytał wpatrując się w niego i odkładając kubek.
- No bo zostawiłeś mnie samego w łóżkuuuu, bez ciebie jest tam zimno. - wymamrotał Lance widocznie niezadowolony z tego faktu.
- Myślałem, że pośpisz dłużej przylepo, gdzie twój upiększający sen, hm? - Keith zaśmiał się cicho widząc naburmuszoną minę młodszego.
- Shhh- Ani słowa więcej. - uciszył go chłopak.
Tak więc Keith zamilkł i pozwolił swojej nieznośnej miłości tulić się do niego, w tym czasie zabierając się za przygotowanie śniadania, jeszcze zastanawiał się jak przekazać chłopakowi wieści, ale doszedł do wniosku, że jest o tym tak głośno, że dowie się sam. W końcu kim on tu jest żeby go o wszystkim uświadamiać?

Gdy tak o tym myślał, latynos dorwał się do jego telefonu i odblokował go palcem. Już dawno dodali swoje linie papilarne nawzajem do swoich telefonów. Są razem statystycznie niedługo ale ufają sobie, no i mieszkają już trochę czasu razem. To bardziej praktyczne. Lance zaczął przeglądać najnowsze posty w sieci, zawsze jest ze wszystkim na bieżąco, więc to taki jego codzienny, poranny rytuał. Gdy jednak natrafił na jeden z artykułów odnośnie zaistniałej sytuacji, aż odsunął się od Keitha, by przetrzeć oczy.
- Czy ja jeszczę śpię? - wymamrotał do siebie podsuwając telefon chłopakowi.
- Czyli już wiesz, pewnie wszyscy teraz o tym piszą. - stwierdził odsuwając się na chwilę od blatu i przerywając przygotowywanie masy na naleśniki. Wie, że Lance zapewne będzie przybity, więc chce mu poprawić humor jedzeniem, nie żeby na nim nie zrobiło to wrażenia, ale stara się o tym na razie nie myśleć.
- To tak na serio? Ale- Ale to niemożliwe. - przewinął najnowsze wiadomości - Uszczypnij mnie, bo nie uwierzę.

Keith bez wahania spełnił prośbę latynosa, przez co ten aż podskoczył z piskiem w kuchni, ale obudził się dzięki temu już na dobre. Zaczął rozmasowywać swoje przedramię z naburmuszoną miną.

- Ale nie tak mocno, mullet! Jeju, ty to się nie znasz na żartach. - pokręcił głową i skierował wzrok z powrotem na ekran, nadal nie dowierzając w to, co właśnie przeczytał.
- Sam prosiłeś księżniczko. - zaśmiał się patrząc na niego - No już, odłóż to, tyle ci wystarczy. - sięgnął po telefon z zamiarem zabrania go.
- Zaczekaj! Chcę zobaczyć co jeszcze o tym piszą, to straszne. - mimo ciemnej karnacji widać było, że znacznie zbladł przez tę informację.
Keith westchnął i mimo próśb chłopaka zabrał mu swoją własność i odłożył na bok blokując ją. Dla niego to też dużo do przetworzenia, ale nie chce by chłopak panikował bardziej, niż to potrzebne. Wszyscy wiedzą, że lubi on wyolbrzymiać wszystko co się dzieje.
- Usiądź przy stole i poczekaj chwilę, zaraz dostaniesz śniadanie. - zmierzwił jego włosy wolną dłonią, drugą piekąc już naleśniki - Nie myśl o tym na razie, mamy jeszcze jakiś rok, dużo się może zmienić.
- Ale pisali, że- - nie dane było mu dokończyć zdania gdyż jego chłopak szybko mu przerwał.
- Nuh uh Lance, nie obchodzi mnie co piszą ludzie w internecie. - spojrzał na niego lekko poirytowanym wzrokiem.
Wzrok Keitha podziałał, gdyż Lance bez słowa usiadł przy stoliku w kuchni i podparł głowę na rękach. Gdy jego chłopak robił śniadanie, ten wpatrywał się w ciszy w jego włosy, nie rozumiejąc jakim cudem wyglądają one tak dobrze, skoro on też wstał stosunkowo niedawno i na pewno nie miał czasu jeszcze ich ułożyć. Włosy Keitha zawsze były ciekawym fenomenem dla Latynosa. Rzadko kiedy wyglądały źle, mogli znaleźć się w środku pierdolonego huraganu, a one nadal wyglądały jak bez skazy. Wysychały wyjątkowo szybko i zawsze wyglądały tak samo- Tak puszyste, że aż chciało się zanurzyć w nich palce i pozwolić sobie przeczesywanie ich w nieskończoność. Szybko jednak jego wzrok zaczął schodzić w dół, a na jego twarz wkradł się mały uśmieszek. Musiał przyznać, że mógłby podziwiać tak swojego chłopaka w nieskończoność.

Na jego nieszczęście w tej samej chwili Keith nakładał już ich śniadanie, więc jego bezwstydne spojrzenia skończyły się w momencie, w którym czarnowłosy postawił przed nim naleśniki. Keith widocznie się postarał, większość z nich była idealna i wyglądały prawie jak z obrazka. Sam usiadł naprzeciwko i wpatrywał się w latynosa dopóki ten nie wziął jednego z naleśników do ust i nie zjadł go ze smakiem. Wtedy również i on wziął widelec do ręki i spokojniejszy zabrał się za zrobione przez siebie śniadanie.
Niedługo po śniadaniu, które spędzili w ciszy, Lance ubrał się cieplej i pożegnał z Keithem krótkim całusem po czym wybiegł z domu, wiedząc, że jest już praktycznie spóźniony do pracy. Sytuacja na ulicy na pewno nie pomoże mu z tym problemem. Zima w tym roku nie była dla nich wyjątkowo przyjemna. Czarnowłosy za to, po straceniu go z pola widzenia wrócił do kuchni, by po nich posprzątać i usiadł do laptopa. Na jego szczęście pracował zdalnie z domu, więc nie musiał się śpieszyć. Nie wspominając już o przebieraniu się z wygodnej piżamy. Zrobił sobie wcześniej herbatę, żeby móc popijać ją w trakcie pracy, jednak zniknęła ona szybciej niż się spodziewał, a on sam nie mógł skupić się na przydzielonych mu zadaniach. Jego myśli wciąż krążyły wokół niefortunnych wiadomości z rana...

I can't save us || KlanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz