Klątwa babeczek

345 18 7
                                        

Budzi mnie nieprzyjemny chłód i ból policzka. Powoli otwieram oczy, ale widok nogi od kanapy sprawia mnie w małe osłupienie. Nie wiedząc co się dzieje powoli unoszę głowę. Kark nieprzyjemnie zanosi się bólem, dlatego staram się go rozciągnąć obracając głowę raz w jedną raz w drugą stronę. Gdy nieprzyjemności mijają rozglądam się po pomieszczeniu. Zauważam, że dalej jestem w salonie i dalej leżę na podłodze. 

Ostrożnie dźwigam się do góry. Staję na sztywnych nogach przykładając delikatnie dłoń po obolałego miejsca. Syczę, gdy opuszki muskają napuchniętą skórę. Przez chwilę zastanawiam się co się stało, aż nagle wspomnienia zalewają mój umysł. To jak Nixon próbował mnie nastraszyć. To jak Nico stanął w mojej obronie i jak potem go pocałowałam. Wiadomość od Abby. Konfrontacja z Reedem. Pobicie blondyna, aż w końcu...

Wypuszczam przeciągle powietrze i rozglądam się dookoła. W salonie palą się światła, ale spod drzwi prowadzących do sypialni jest ciemno. Nikogo nie ma w pobliżu. Prawda dociera do mnie, aż krew wrze w moich żyłach. 

Zostawili mnie tutaj. Ci idioci zostawili mnie na podłodze jak jakąś szmatę!

Zaciskam zęby, ale gdy policzek o sobie przypomina rozluźniam szczęki. Sprawdzam czy mam gdzieś telefon, ale gdy nigdzie nie mogę go znaleźć rozglądam się czy nigdzie na ścianie nie wisi żaden zegar. Dostrzegam jeden i od razu widzę, że jest dziesięć minut po trzeciej w nocy. 

Szurając nogami po podłodze kieruję się w stronę wyjścia. Moja ręka znajduje się na klamce i ciągnie ją w dół, ale nagle napotykam opór. Zamknięte. 

Odwracam się na pięcie w poszukiwaniu jakiś kluczy, ale nigdzie nic nie leży. Nagle mój wzrok pada na fotel, na którym siedzi nie kto inny jak Reed. Wiem, że wcześniej go nie było, gdy się obudziłam, więc musiał przed chwilą przyjść jak chciałam wyjść. 

- Wypuść mnie - mówię opanowanym głosem.

Chłopak przypatruje mi się w milczeniu gładząc się po brodzie, na której i tak nie ma zarostu. Jego oczy intensywnie wpatrują się w moją osobę myśląc zapewne, że wprawi mnie w tym w zakłopotanie, ale po moim trupie. 

- Zostaniesz tu.

- Po moim trupie psycholu - warczę i chwytam za klamkę siłując się z nią. Nie odwracam się tyłem, ponieważ jeszcze nie jestem samobójcą. Kątem oka obserwuję mojego oprawcę, bo już inaczej nie można na niego powiedzieć. 

- Wiesz, że mogę to załatwić jak tak bardzo chcesz. 

Nie unosi się. Nie śmieje. Nie warczy. Nic. Mówi normalnie jakby gadał o pogodzie, a nie jak o uśmierceniu człowieka. Opuszczam dłoń i siadam na podłodze opierając się o drzwi. Byleby tylko być jak najdalej od niego. 

- Jesteś porąbany. Ludzie, którzy cię wychowywali chyba wcale nie byli lepsi.

Mroczny cień przenika przez jego twarz, gdy tylko wspominam jego rodziców, rodzinę. Zatapia się w myślach czego wcale nie ukrywa. Mrużę oczy wyłapując każdy nawet najdrobniejszy szczegół w zmianie jego zachowania. 

- A może jesteś chory? - przechylam głowę zastanawiając się na głos. Zwracam tym jego uwagę. 

- Chory? Uważasz, że mogę być chory? - wydaje się szczerze zainteresowany tym o czym mówię. 

- Słyszałeś kiedyś o ciemnej triadzie? To zespół cech osobowości obejmujący makiawelizm, narcyzm i psychopatię. Makiawelizm polega na oszukiwaniu, manipulowaniu, dążenia do wyznaczonego celu za cenę innych ludzi. Narcyzm to choroba, gdzie osoba jest bardzo wrażliwa na ocenę innych osób. Tacy ludzie bywają aroganccy, nieprzyjemni, co więcej mają tendencję do poniżania, a przede wszystkim pogardy. Osoby z opisywanym zaburzeniem mają także skłonności do obwiniania innych za swoje problemy. A psychopatia... Arogancki i kłamliwy system funkcjonowania interpersonalnego, poważny deficyt zrozumienia, przeżywania i mocna impulsywność zachowania. Normalnie wypisz wymaluj Nixon Reed.

Elite schoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz