Nico zostaw ją

439 21 12
                                    

Przez dobrą godzinę chodzę po całym kampusie szukając mojej dawnej znajomej, ale niestety przez to, że nie wzięłam ze sobą telefonu nie mogę się z nią skontaktować. Przemierzam cały teren szkoły i internatu odnajdując stadninę, salę do szermierki i bibliotekę. Nie wchodzę tam tylko idę dalej raz za razem skupiając na sobie spojrzenia innych uczniów. Szepczą coś pomiędzy sobą kiedy obok nich przechodzę, a gdy tylko na nich patrzę oni odwracają wzrok i milkną jakby to właśnie o mnie rozmawiali, ale nie chcieli żebym się o tym dowiedziała. 

Kilka razy jacyś chłopcy uśmiechają się w moją stronę, więc odpowiadam im tym samym. Widzę też kilku wykładowców rozmawiającymi ze studentami. Jedni z nich są starsi, ale inni są młodzi chociaż nie mogę o nich powiedzieć, że są seksowni. Chyba jednak uczennice wyolbrzymiły wygląd swoich nauczycieli. Już mam skręcić w stronę kampusu, ale widząc ławeczkę pod wielkim dębem podchodzę do niej i siadam w cieniu drzewa. Wieje przyjemny wiaterek, który sprawia, że słońce, aż tak nie grzeje. Zsuwam szpilki z nóg i kładę je na trawie prostując i zginając palce. Jednak chodzenie na dłuższą metę w wysokich butach nie jest dobrym pomysłem. Całe szczęście, że wzięłam buty ze szpilką około ośmiu centymetrów. W takich to mogę iść nawet na koniec świata.

Rozkoszuję się pogodą i tym, że nikt mnie nie zaczepia. W ogóle nikt tędy nie przechodzi co mnie cieszy, bo miejsce jest dość odosobnione. Idealne do spotykania się z przyjaciółmi. Muszę polecić to miejsce Elenie, żeby mogła się spotykać tutaj ze swoją sympatią. 

- Pierwszy dzień? 

Podskakuję na ławeczce, gdy ktoś odzywa się za moimi plecami. Zza drzewa wychodzi mężczyzna i to jaki... Gdybym była prostą dziewczyną na pewno opadłaby mi szczęka. Wysoki, lekko wysportowany brunet o jasnych oczach z delikatnym zarostem patrzy na mnie zza swoich zerówek, które dodają mu tylko większego seksapilu. To musi być ten wykładowca, o którym mówił Nixon. 

- Tak. Zgadza się - uśmiecham się delikatnie i zakładam buty, po czym zakładam nogę na nogę obserwując jak zapewne trzydziestolatek okrąża ławeczkę i wskazuje ręką wolne miejsce obok mnie. 

- Można? - pyta jak prawdziwy dżentelmen trzymając w rękach książkę. 

- Zapraszam.

Posyła mi zniewalający uśmiech, a następnie zajmuje miejsce obok mnie kładąc książkę pomiędzy nami. Spoglądam z zaciekawieniem na okładkę i zadziwiam się widząc bajkę, nowelę autorstwa Antoine'a de Saint-Exupéry'ego.

- Mały Książę? - unoszę głowę spoglądając na nieznajomego. - Myślałam, że tylko dzieci do niej wracają.

- Czasami nawet dorośli muszą powrócić do czasów dzieciństwa - uśmiecha się poprawiając okulary, które lekko zsunęły się z jego nosa. 

- Co racja to racja, ale dorośli już nie mają, aż tak dużo czasu na jak to oni nazywają na brednie dla dzieci - odgarniam włosy z twarzy, a następnie wskazuję na książkę. - Można? - powtarzam jego kewstię, a on śmieje się lekko kiwając głową. 

- Proszę bardzo. 

Chwytam ostrożnie książkę w dłonie i otwieram ją szukając swoich ukochanych fragmentów. Widząc jakieś dopiski profesora uśmiecham się pod nosem. 

- Może przeczyta mi pani swoje ulubione cytaty? - proponuje, a ja stwierdzam, że czemu nie i zatrzymuję się na odpowiednich frazach. 

- "A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."  

"Błądzę w ciemnościach wspomnień i w rezultacie mylę się w rzeczach bardzo zasadniczych." 

"Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez." 

Elite schoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz