Wchodzę do stołówki, gdzie wszystkie pary oczu od razu odwracają się w moją stronę. Przyglądam się ludziom od razu zauważając, że większość dziewczyn siedzi w spodniach jakby zakrywając swoje nogi. Patrzą na mnie z zazdrością, a ja zaczynam się zastanawiać czy kopertowa, chabrowa sukienka z dekoltem V była najlepszym rozwiązaniem. Po dzisiejszej notce czuję się trochę jak gówno, ale nie mam zamiaru nikomu tego pokazywać.
Unoszę dumnie głowę i podchodzę do lady, za którą stoi kobieta w siatce na głowie. Serio ona ma na głowie siatkę jak do zakupów. Marszczę lekko brwi, ale nie komentuje tego, żeby nie sprawić jej przykrości. Biorę tackę i zaczynam rozglądać się po pojemnikach, które stoją na ladzie za szybą. Wiele rzeczy o dziwo wygląda bardzo apetycznie, więc zaczynam mieć dylemat.
- Polecam sałatkę gyros. Sama ją przygotowywałam z tajnego przepisu mojej babci - odzywa się kobieta z delikatnym uśmiechem. Jest niewiele starsza ode mnie. Jakby właśnie skończyła studia i teraz tutaj pracowała.
- W takim razie nie mogę odmówić - kiwam lekko głową również się uśmiechając. Dostaję porcję sałatki, a do tego wybieram jeszcze pudełko z różnymi owocami na później i butelkę soku pomarańczowego. Płacę za wszystko, a następnie żegnam się z kobietą, która poleciła mi jedzenie.
Odwracam się dookoła próbując znaleźć jakieś wolne miejsce. Widzę jak ludzie obserwują każdy mój ruch. Skanuję otoczenie wzrokiem, a widząc jedną z moich dawnych znajomych siedzącą w otoczeniu samych chłopaków ruszam w jej kierunku raźnym krokiem. Przechodząc obok chłopaków umykam od ich lecących w stronę mojego tyłka dłoni. Posyłam im groźne spojrzenia, a wtedy reszta już nie próbuje mnie zaczepić.
- Myślę, że to będzie niezła impreza, ale coś czuję, że nie obędzie się bez dramy. Nixon zawsze coś robi z takiej okazji. Teraz nie będzie inaczej - odzywa się Emma wkładając do buzi kawałek marchewki. Chłopak siedzący naprzeciwko niej unosi głowę, a wtedy jego spojrzenie spoczywa na mnie, gdy się do nich zbliżam. - Pójdziemy razem co Alex? - widzę jak macha mu ręką przed twarzą kiedy się za nią zatrzymuję.
- Nie wiem jak on, ale ja z chęcią piszę się na imprezę - odzywam się, a wtedy dziewczyna od razu się odwraca. Na mój widok zaczyna piszczeć i wstaje z krzesła o mało go nie przewracając. Uśmiecham się promiennie, a ona wtedy wtula się we mnie przez co musze trzymać tacę w jednej ręce.
- Vi jak ja się cieszę, że cię widzę! - krzyczy mi do ucha, a ja mimo wszystko wzdrygam się lekko.
- Em, bo zaraz ogłuchnę - śmieję się, a ona wtedy odsuwa się ode mnie i ogląda mnie od góry do dołu.
- Michael dostaw krzesło - rozkazuje, a wtedy kolejny koleś podsuwa mi siedzisko. - Gdzie ty się podziewałaś? - popycha mnie na krzesło, a ja witam się z trzema chłopakami skinieniem głowy.
- Na wojnie z niejakim Nixonem Reedem - macham lekceważąco ręką i zabieram do ręki sztućce.
- Że co?! Jakiej wojnie? Czemu o niczym nie wiem? - splata ręce na klatce, ale po chwili łapie za marchewkę.
- Pamiętasz, że przydzielili mnie do skrzydła elity? - pytam, a gdy kiwa głową kontynuuję. - A więc nie polubiliśmy się. Ja i Nixon. Można powiedzieć, że mieliśmy małą wymianę zdań i skończyło się na tym, że zamknął mnie w pieprzonej trumnie - nabijam sałatkę z mięskiem na widelec i wkładam do ust. O boże. Jakie to pyszne!
- Przecież ty masz klaustrofobię! - wydziera się, ale chyba Alex ucisza ją słuchając mnie z zaciekawieniem.
- Waliłam, krzyczałam i błagałam, aż w końcu Nico mnie wyciągnął.
CZYTASZ
Elite school
RomanceNixon Reed to boss Elite school. Każdy boi się jego i jego ludzi. Są przestrachem całej szkoły. Nikt nie chce z nimi zadrzeć, bo ten co to zrobi następnego dnia pojawia się cały w siniakach i ranach ciętych. Ten chłopak bierze co chce. Dla niego nie...