- Jesteś pewna córeczko, że taka kwota ci starczy? Z chęcią przeleje ci na konto jeszcze drobną sumę. Tylko po prostu mi powiedz - oświadcza tata, ale jedyne co to zbywam go machnięciem ręki. - Gdybyś miała jakieś problemy to masz natychmiast mi o tym pisać, a ja ustawie wszystkich, którzy będą ci się naprzykrzać.
- Jestem już dużą dziewczynką i potrafię się obronić. Nie zapominaj, że płynie we mnie krew rodziny Costa. Nie będzie tak źle jak ci się wydaje - odpinam pas, żeby w końcu wyjść na dzieciniec szkoły z internatem.
- A może jednak powinniśmy pomyśleć nad nauczaniem indywidualnym i to w domu. Byłabyś na miejscu i gdyby doszło co do czego to mogłabyś mi pomagać w firmie - mężczyzna próbuje mnie przekonać, ale ja już dawno podjęłam decyzję, więc jego gadanie dużo nie zmieni. Podchodzę do bagażnika i otwieram go, ale obok mnie od razu pojawia się ojciec i jego szofer Ted.
- Tato klamka zapadła, gdy wysłałam tutaj papiery. Wiedziałeś, że kiedyś będę musiała opuścić rodzinne miasto i pójść własną drogą - patrzę jak Ted wyciąga moje walizki i kilka kartonów.
- Jesteś i tak współwłaścicielem firmy, a bank należy ci się jak psu buda, więc możesz się jeszcze wycofać. Po co ci studia tutaj?
- A co jeżeli coś pójdzie nie po twojej myśli i odpukać stanie się tak, że zostaniemy bankrutami? Muszę mieć na przyszłość jakieś zabezpieczenie, a po tej szkole dostanę pracę w najlepszych firmach na całym świecie.
- Córeczko proszę cię jesteś mi potrzebna na miejscu. Kto lepiej jak nie ty poprowadzi kampanię moich nowych produktów?
- Wszystko przekazałam Lei. Ona wie, że w razie potrzeby może do mnie dzwonić i pisać. Będzie dobrze. Nie masz czym się przejmować. Pamiętaj, jeden telefon i postaram się rozwiązać twoje problemy - uśmiecham się do rodzica, a ten odgarnia mi kosmyk włosów za ucho.
Mężczyzna przygląda mi się z zamyśleniem, a ja jak mam w zwyczaju porównuję siebie do niego i mojej nieżyjącej już mamy. Dzięki im genom dostałam długie, ciemne jak noc, czarne włosy, wzrost metr sześćdziesiąt siedem, zielone oczy, prosty, mały nosek, pełne, różowe usta, gładką cerę oraz figurę, której zazdrości mi wiele dziewczyn. Płaski brzuch, lekko odstająca pupa i nie za duże ani nie za małe piersi. Takie w sam raz.
Co do charakteru to ognisty temperament miesza się z nieśmiałą osóbkę co jest przeze mnie totalnie nie zrozumiałe. Nie wiem jak zachowam się w jakiejś sytuacji. Zawsze zostaje to tajemnicą.
- No widzę, że nie zdołam cię przekonać.
- Nie tatku - chwytam rączkę jednej z walizek, a następnie chcę chwycić drugą, ale uprzedza mnie ojciec.
- W takim razie odprowadzę cię do pokoju i razem z Tedem pomożemy ci z rzeczami - całuje mnie w czubek głowy i zabiera trzecią walizkę, a szofer zabiera dwa kartony.
- Powiedz lepiej, że tu nie chodzi o pomoc z bagażami tylko o to, że chcesz zobaczyć jak będę mieszkać, a co najważniejsze z kim - uśmiecham się wiedząc, że trafiłam w sedno.
Ruszam powoli w stronę akademika znając już cały rozkład kampusu. Przed przyjazdem tutaj zapoznałam się z rozkładem budynków, planów zajęć i tym podobnych rzeczy. Jedyne co mnie najbardziej zaskoczyło to to, że mój pokój mieści się w skrzydle dla elity. Skąd o tym wiem? Tydzień temu dostałam pismo z informacjami gdzie mam pokój, jaki mam plan lekcji, kto prowadzi moje lekcje i tym podobne. Gdy tylko poinformowałam o tym moją znajomą ona od razu obczaiła co i jak i odpisała mi, że doznałam wielkiego zaszczytu gdyż będę dzielić pokój z jedyną dziewczyną elitarnej grupy studentów. Powaga całej tej sytuacji sprawiła, że zadzwoniłam do sekretariatu, żeby wyjaśnić, że musiała zajść pomyłka. Nawet tatko próbował interweniować mówiąc, że nie będę mieszkać tak naprawdę w męskim skrzydle. Niestety jego wpływy nie były na tyle silne, żeby coś z tym zrobić albo może mi się tak po prostu wydawało.
CZYTASZ
Elite school
RomantizmNixon Reed to boss Elite school. Każdy boi się jego i jego ludzi. Są przestrachem całej szkoły. Nikt nie chce z nimi zadrzeć, bo ten co to zrobi następnego dnia pojawia się cały w siniakach i ranach ciętych. Ten chłopak bierze co chce. Dla niego nie...