Myślisz, że tak potrafię?

332 20 3
                                    

Chłopcy przez resztę wieczoru biegają do łazienki jak rażeni piorunem. Koniec końców chyba cierpliwość im się kończy i szybko udają się do gabinetu pielęgniarki, która pełni całodobowy dyżur w placówce szkoły. Zostajemy z Nico i Abby sami. Dziewczyna jednak nagle się ewakuuje do pokoju. Patrzę na nią pytająco, a ona unosi dwa kciuki do góry, po czym zamyka za sobą drzwi. Patrzę na Jonesa, który siedzi teraz naprzeciwko mnie. W którymś momencie razem z Abby przesiadłyśmy się na sofę. 

W pomieszczeniu nastaje cisza. Wsuwam dłonie pod uda, żeby powstrzymać ich drżenie. Nie wiem jak mam zacząć tą rozmowę, ale wiem, że jakoś muszę.

- Ja bardzo cię przepraszam... Gdyby nie ja, nie doszłoby do całej tej sytuacji - zaczynam opuszczając głowę. Nie jestem w stanie teraz na niego patrzeć. Na te siniaki na jego twarzy i pewnie na ciele, które zostawił mu Reed. 

- To nie jest twoja wina. Nie masz mnie za co przepraszać. Postąpiłbym tak jeszcze milion razy, gdyby zaszła taka konieczność. 

- Nie wiem o co chodzi Nixonowi, ale nie będziesz cierpiał z tego powodu. On ma problem ze mną, więc proszę cię nie reaguj jeśli będzie robił coś w moim kierunku - proszę, a wtedy unoszę głowę. Blondyn patrzy na mnie intensywnie z ogniem w oczach. 

- Nie mogę ci tego obiecać. 

- Nie chcę, żeby przeze mnie stała ci się krzywda. 

Mierzymy się spojrzeniami. Peszę się pod jego niebieskimi tęczówkami. Chłopak odgarnia włosy z czoła i wzdycha opierając się wygodnie o oparcie fotela. Myśli nad czymś intensywnie, a ja nie przerywam mu w żaden sposób. Czekam, aż sam się odezwie. Czekam, aż będzie gotowy. 

- Nixon tylko raz miał fioła na punkcie pewnej dziewczyny - zaczyna, a ja od razu wpadam mu w słowo. 

- Traktował ją tak jak mnie? 

- Nie - uśmiecha się pod nosem. - Elizabeth była jego jedyną miłością. Reed kiedyś taki nie był. Stał się potworem, gdy ją stracił. 

- Odeszła od niego? 

- Zabiła się - wyznaje, a ja zamieram. 

Czuję jak moje oczy się rozszerzają. Powiedzieć, że właśnie przeżywam szok to jak nie powiedzieć nic. Czy ta dziewczyna zabiła się przez Reeda? Czy on coś jej zrobił? O matko... 

Myśli plączą się w mojej głowie szukając ujścia. Patrzę na wszystko dookoła próbując poskładać to w logiczną całość. 

- Czy... - nie muszę wypowiadać tego pytania, ponieważ blondyn doskonale wie o co chcę zapytać. 

- Betty cierpiała na ciężką depresję. Nixon był świadkiem jej próby samobójczej. Powstrzymał ją kiedyś, lecz jednego dnia mu się nie udało.

- Co się stało?

- Tego nikt nie wie. Wiadomo nam tylko tyle, że jej widok zmienił go na osobę, którą jest teraz. 

- Przeszedł wiele, lecz nie usprawiedliwia go to do robienia ludziom tak paskudnych rzeczy - zauważam. - Ludzie zmagają się z wieloma problemami. On potrzebuje pomocy. Sam nie poradzi sobie z tym. 

- Reed nigdy nie da sobie pomóc. Zostanie już taki na zawsze, chyba że przeżyje równie mocny wstrząs jak tamtego dnia. 

Myślę nad jego słowami. Jeśli faktycznie kochał tą dziewczynę, a potem ją stracił w pewnym stopniu można go zrozumieć, ale mimo wszystko nie powinien krzywdzić innych. Ludzie nie są winni samobójstwu jego ukochanej. Przecież nie oni ją zabili. Obwinia nas za to na co nie mieliśmy wpływu. 

Elite schoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz