Skąd miałaś farbę?

435 20 9
                                    

Wzdycham i zaczynam sprzątać to co jest do posprzątania. Zajmuje mi to parę minut, a gdy wszystko jest względnie w porządku spoglądam na ścianę. Przegryzam wargę zastanawiając się co mogę zrobić, żeby zakryć ten bohomaz. Nie przychodzi mi nic innego jak po prostu przemalować pokój. Mimo tego co powiedział mi Nixon nie mam zamiaru wracać do nich  z podkulonym ogonem. Co jak co, ale mam jeszcze honor i instynkt samozachowawczy. 

Wychodzę z pokoju i zamykam go, chociaż wiem, że teraz to i tak nie powstrzyma moich potencjalnych oprawców. Zauważam kilka dziewczyn na korytarzu, które rozmawiają ze sobą szeptem spoglądając w moją stronę. Przełykam ślinę i odwracam się, żeby wyjść ze skrzydła, ale nagle przede mną pojawia się profesor Benedict. 

- Dzień dobry - mówię spokojnym głosem i posyłam wykładowcy delikatny uśmiech, a następnie próbuję go wyminąć. 

- Dzień dobry panienko Costa. Właśnie dotarły do mnie słuchy, że pański pokój został zdemolowany i ucierpiała na tym również ściana - oznajmia, a ja kiwam lekko głową zaskoczona, że informacja tak szybko do niego dotarła. 

- Tak to prawda, ale zaraz pokój będzie wyglądał jak nowy - odpowiadam wzruszając lekko ramionami. 

- Mogę się domyślić - zamyśla się na sekundę. - Jeśli potrzebowałaby pani farby to jestem w stanie ją załatwić.

- Naprawdę? Właśnie miałam iść do sekretariatu i prosić o pomoc w znalezieniu jakiegoś sklepu z farbami. 

- Mam szarą farbę w pokoju. Została mi z zajęć teatralnych, ale nie jestem pewny czy starczy na cały pokój - oświadcza i gestem dłoni pokazuje mi, żebym za nim poszła.

- Wystarczy mi tylko na jedną ścianę. To tylko pokój, więc nie ważne jakiego koloru będą ściany - uśmiecham się z zadowoleniem, że już dzisiaj cała sprawa pójdzie w niepamięć. 

- W takim razie powinno starczyć - oświadcza i zatrzymuje się przed drzwiami swojego pokoju. Otwiera go i wchodzi do środka, a ja czekam na zewnątrz. Słyszę jak wykładowca krząta się w środku, aż w końcu wychodzi z przyborami do malowania. - Proszę. Jest tutaj wałek i pędzel, jakaś taśma malarska, folia do zabezpieczenia rzeczy, farba i podstawka. Mam nadzieję, że wszystko się ładnie zamaluje. 

Biorę od niego rzeczy z wielkim uśmiechem na twarzy. Dziękuję mężczyźnie i cała rozpromieniona wracam do pokoju. Od razu zabieram się do malowania. Zmieniam ubranie na za dużą koszulę w kratkę i jakieś rozciągnięte leginsy. Zgarniam wszystkie rzeczy stojące pod ścianą i rozkładam folię zabezpieczającą. Związuje włosy, a następnie próbuję obkleić taśmą narożniki ścian, żeby przez przypadek ich nie ubrudzić. Idzie mi to iście opornie, ale na całe szczęście udaje mi się z tym uporać. Otwieram farbę i wlewam ją do podstawki, a następnie otwieram jeszcze na szybko okno na oścież. 

Chwytam pędzel, maczam go w farbie i nanoszę na ścianę. W międzyczasie włączam jeszcze jakąś piosenkę i zabieram się do roboty. Starannie maluje jedną trzecią ściany, a następnie podstawiam sobie krzesło od biurka i maluje małym pędzelkiem ścianę nad sufitem. Gdy nie wyjeżdżam na sufit cieszę się jak małe dziecko. Z większym zapałem zabieram się za zamalowanie napisy i gdy mi się to udaje, oddycham pełną piersią. 

Po pięciu godzinach później kończę nakładać drugą i ostatnią warstwę. Pierwsza warstwa nie chciała wcale wyschnąć, więc chcąc czy nie chcąc musiałam czekać z drugą.  Prostuję się, a wtedy strzela mi w plecach. Drapie się po policzku i spoglądam na telefon, który leży na biurku. Gdy słyszę pukanie do drzwi odwracam się i podchodzę do nich powoli je uchylając. Wychylam głowę na zewnątrz, a widząc Nico rozluźniam się i wpuszczam go do środka. 

Elite schoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz