four.

9.2K 393 91
                                    

- Jo, wszystko w porządku?

- Tak, to znaczy... ja po prostu...

- Śmiało mi możesz powiedzieć.- uśmiechnął się pokrzepiająco szatyn.

- No bo dziwi mnie zachowanie Niall'a. Raz jest miły i można się z nim pośmiać, a zaraz staje się opryskliwy.

- Nie masz się co martwić, on już taki jest.

Nate przekręcił kluczyk w stacyjce i zapalił silnik. Po chwili wyjechaliśmy z terenu szkoły. Przez całą drogę milczeliśmy. Ciszę przerywało jedynie cicho grające radio. Po chwili samochód zatrzymał się na podjeździe domu, w którym mieszka Nate.

Oboje wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w kierunku dużych, dębowych drzwi. Chłopak otworzył je i wpuścił mnie do środka.


Będąc w holu ściągnęliśmy buty i poszliśmy na górę. Na piętrze spotkaliśmy mamę Nate'a.

-O synku widzę, że przyprowadziłeś dziewczynę.- uśmiechnęła się kobieta. Czy wszyscy w jego rodzinie ciągle się uśmiechają?!!

-Niestety muszę cię rozczarować mamo, ale to tylko moja koleżanka.- zaśmiał się Nate.

-Dzień dobry, nazywam się Jo.- przywitałam się.

-Witaj kochanie.- uśmiechnęła się kobieta szerzej niż przed chwilą.


Siedzę w domu Nate'a już z dobrych kilka godzin. Mieliśmy pisać razem wypracowanie, a nasza praca wygląda tak, że ja odwalam całą robotę, a chłopak leży na łóżku i rzuca piłką o ścianę, co chwile mnie zagadując i rozpraszając.

- Skończyłam!!!-wykrzyknęłam uradowana.

- To chodźmy uczcić naszą pracę i pójdźmy coś zjeść.

- Czekaj, czekaj "naszą" pracę?!- podniosłam zdziwiona brwi do góry i dałam mu kuksańca w ramię.

- No dobrze, spokojnie, ale na serio chodźmy coś zjeść, bo umieram z głodu.- chłopak poklepał się po brzuchu i spojrzał na mnie wyczekująco.

-No dobra.- Nate jak na zawołanie chwycił mnie za rękę i pociągnął do kuchni.


Siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się kanapkami z dżemem, które zrobiła nam mama chłopaka. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk mojego telefonu. Szybko wyjęłam go z kieszeni. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz przewróciłam tylko oczami i odebrałam. Po drugiej stronie usłyszałam piskliwy głos mojej matki.

-Co... Ale... Ugh... Kiedy?!!- moja rodzicielka rozłączyła się, a po moich policzkach momentalnie zaczęły spływać nie kontrolowane łzy. Zaraz koło mnie zjawił się szatyn i zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Jo, co się stało?

-Moja mama się stała! Oczywiście dla niej ważniejsza jest praca i wyjeżdża dzisiaj wieczorem na jakąś delegację i wróci dopiero za trzy tygodnie!!!- krzyczałam.

Szybko wyswobodziłam się z uścisku kolegi i ruszyłam w kierunku drzwi.

-Będę się już zbierać, cześć.- uśmiechnęłam się słabo do Nate'a.

-Poczekaj, odwiozę cię.

-Nie trzeba, wrócę sama.

-Ale...

Chłopak miał coś jeszcze dodać, ale ja w tym czasie szybko wybiegłam z domu.


Wracałam ciemnymi ulicami oświetlonymi jedynie światłem, które rzucały latarnie. Szłam już z pół godziny, ale nie spotkałam żadnej żywej duszy, co mnie trochę przerażało. Nagle jak na zawołanie zza jednego z budynków wyszedł zakapturzony koleś. Szedł prosto w moim kierunku. Kiedy chłopak był coraz bliżej, moje ciało opanował taki strach, że nie mogłam się ruszyć. Zakapturzona postać stanęła naprzeciwko i tak porostu patrzyła się na mnie. Po chwili z trudem ocknełam się i spytałam piskliwym głosem .

football training//n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz