NEXT DAY
Rano wstałam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszyłam się z tego, że Niall, przyjeżdża po mnie, a z drugiej byłam strasznie podenerwowana.
Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać jej zawartość.
Postawiłam na czarne rurki, lekko po przedzierane w kilku miejscach i zwykły biały t-shirt. Na to założyłam czarno czerwoną koszule w kratę.
Kiedy pakowałam moją torbę, dostałam sms-a. Popatrzyłam na wyświetlacz mojego smartfona i okazało się, że Niall czeka już na mnie.
Westchnęłam, spakowałam ostatnie rzeczy i założyłam torbę na ramię. Szybko zbiegłam po schodach i ubrałam moje znoszone vansy.
Zakluczyłam za sobą drzwi i pobiegłam do czarnego Lange Rover'a. Z każdą chwilą zaczynało coraz mocnej padać.
Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z blondynem.-Miałeś po mnie przyjechać o 7:40, a jest dopiero...- zerknęłam na zegarek, którym miałam na nadgarstku.-...7:15. Nie zdążyłam zjeść śniadania.
-Spokojnie, możemy zajechać do Starbucks'a.- chłopak mrugnął do mnie.
-Ale ja nie wzięłam ze sobą pieniędzy.
-Mogę za ciebie zapłacić.
-Nie będziesz wydawał na mn..- nie dane było mi dokończyć, gdyż wielka ręka Niall'a znalazła się na mojej buzi.
-Wiesz, że i tak zrobię co będę chciał??- pokręcił z politowaniem głową.Błyskawicznie znaleźliśmy się pod kawiarnią. Chłopak wybiegł z auta i otworzył mi drzwi. Szybko pobiegliśmy do środka, by nie zmoknąć.
W Starbucks'ie panowała miła atmosfera. Jak zawsze. Podeszliśmy do lady, by złożyć nasze zamówienia.
-Poproszę ciastko czekoladowe i karmelowe frappuccino.- odezwał się blondyn.- A dla ciebie?
-Ja proszę gorącą czekoladę.
-No to tak, raz karmelowe frappucciono, gorąca czekolada i dwa czekoladowe ciastka.- uśmiechnął się Niall i puścił mi oczko, płacąc przy tym dziewczynie, która obsługiwała w kawiarni.
Kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie uświadomiłam sobie coś bardzo istotnego.
-Umm... Niall, czemu zamówiłeś dwa ciastka? Nie najesz się jednym?
-Ohh, księżniczko jedno jest dla mnie, a drugie jest dla ciebie. Przecież mówiłaś, że nic nie jadłaś.- blondyn posłał mi jeden z tych swoich firmowych uśmiechów.
Chciałam już coś powiedzieć, ale usłyszałam ten wredny głos. Boże jak ja jej nienawidzę...uhggg
-Ohh, Nialluś jak ja cię dawno nie widziałam misiu.- dziewczyna rzuciła się na szyję chłopaka.
-Ym, cześć Amy.- blondyn odwzajemnił uścisk, ale widać, że był trochę zmieszany.
-O Boże, co ty tu robisz z tą frajerką, przecież to zwykła dziwka i tyle.- brunetka wskazała na mnie palcem i obczaiła od góry do dołu.
Nieee. Miarka się przebrała. Jak ona śmie nazywać mnie dziwką, jak sama daje dupy na prawo i lewo. Ścisnęłam nerwowo ręce i liczyłam w myślach do dziesięciu, by się uspokoić. Przecież nie chcę rozszarpać jej na kawałki w takiej ładnej kawiarni.
NIALL'S POV
Ja pierdole, teraz Amy wkurwiła mnie na maksa. Jak ona śmie nazywać Jo "dziwką". W prawdzie Amy jest moją przyjaciółką z bonusami, ale to koniec. Mam jej dosyć, to zwykła szmata.
Tak naprawdę Amy jest moją przyjaciółką z bonusami tylko dla wysokiej pozycji w szkole, no bo przecież ja jestem kapitanem drużyny. A no i jest jeszcze drugi powód, chce się ruchać, bo jest zwykłą dziwką.
Upss... czemu jestem taki wulgarny ? No sorry, ale taka jest prawda. Life is brutal, droga Amy.
-Jak śmiesz nazywać Jo, "dziwką", skoro sama nią jesteś ?!- wydarłem się na całego Starbucks'a.
W tym momencie uwaga wszystkich skupiła się na nas. Ale nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia.
Amy chciała już otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale ja tylko pociągnąłem Jo za rękę w kierunku wyjścia. W tej chwili nie obchodziło mnie, że nie wzięliśmy naszych zamówień. Szczerze? Miałem to głęboko w dupie.
Kiedy znaleźliśmy się już w moim samochodzie, odpaliłem silnik i zapytałem.
-Wszystko w porządku?
-Tak, myślę, że tak.- uśmiechnęła się słabo dziewczyna.
Wiedziałem, że chciała być silna, ale w środku była całkiem inna.
Zauważyłem, że po policzku Joan spływa pojedyncza łza, którą szybko starłem kciukiem i uśmiechnąłem się pocieszająco.
-Szkoda tracić łzy na taką szmatę, jak Amy. Naprawdę...- szepnąłem jej na ucho i włączyłem się do ruchu.
JO'S POV
Po niecałych 10 minutach byliśmy pod szkołą. Zaraz zaczynał się język angielski. W ekspresowym tempie znaleźliśmy się pod odpowiednią klasą i weszliśmy do środka.
Zaczęłam rozglądać się po klasie i zauważyłam rudą czuprynę, której właściciel machał do mnie. Podeszłam do Dan'a i przywitałam się z nim całusem w policzek.
-No siadaj, zaraz przyjdzie pan Payne.
-Już, już.
Zajęłam miejsce koło przyjaciela. Nagle poczułam, jak ktoś kopie mnie w krzesło. Odwróciłam głowę i ujrzałam szczerzącego się do mnie Niall'a. Pokręciłam głową z politowaniem, ale uśmiech sam wkradł mi się na usta.
-Hej, zjesz z nami dzisiaj lunch?- odezwał się znajomy głos, ale nie był to ani Niall, ani Dan. Obejrzałam się za siebie i dopiero wtedy zauważyłam, że z blondynem siedzi Tyler i wyczekuje na moją odpowiedź.
-No jasne, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?- tym razem zapytał Horan.
-Jeśli Dan zje z nami.- wyszczerzyłam się i złapałam za rękę rudego, podnosząc lekko do góry.
-Jasne, nie ma problemu.- uśmiechnął się Ty.
Naszą rozmowę przerwał nauczyciel, który wszedł do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie, ale dyrektorka miała do mnie pilną sprawę. Ale już jestem, więc możemy zacząć lekcję. Otwórzcie podręczniki na stronie...
I właśnie w tym momencie się wyłączyłam. Zaczęłam rozmyślać nad różnymi nie istotnymi rzeczami. Bo po co skupiać się na lekcji? Co nie? Ważne żeby zdać i jest ok.
Właściwie język angielski minął mi bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę. Z moich rozmyślań wyrwało mnie szarpnięcie za ramię. Podniosłam głowę i zauważyłam Dan'a, Tyler'a i Niall'a, którzy stali nade mną .
-Wstawaj!!!- krzyknęli w tym samym czasie.
Wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem i skierowaliśmy do stołówki.
~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam wrzuciłam jeszcze dzisiaj nowy rozdział. Podoba się wam ??
I jeszcze raz dziękuję, że jest was prawie tysiąc <33
ILY xx
CZYTASZ
football training//n.h
FanfictionNowa szkoła. Nowe życie. Tylko szkoda, że ja nie chciałam zmieniać starego. Właśnie przeprowadziłam się z mamą do Irlandii, do Mullingar. Moja matka nawet nie chciała zrozumieć tego, że wychowałam się w Londynie, tam miałam przyjaciół i szkołę. No a...