Wspomnienie 6. Życie

197 22 18
                                    

   Żółto niebieski przedmiot unosił się w górze. Znów wyglądał jakby szybował. Lecz ta chwila była strasznie ulotna. Jakby chłopak stracił dokładność w grze. Trwało to zaledwie sekundę, aż piłka nie trafiła do Nishinoyi, który szybko posłał ją do Tobio. Czarnowłosy skupił się, by mieć pewność gdzie dokładnie powinien ją posłać, by zdobyć punkt. Zdecydował się na wysoką wystawę oddaloną od siatki, by as Karasuno napewno zdobył punkt. Uderzył opuszkami palców o piłkę, która zaraz po tym szybko znalazła się przy Asahim. Szatyn nie oczekując na nic uderzył mocno w piłkę, która odbiła się od bloku Kuroo i Leva, by następnie precyzyjnie uderzyć w pole autu. Zdobyli piłkę meczową, dzięki czemu mogli się pochwalić wygraną z Nekomą.

— Brawo Karasuno. W końcu udało się wam wygrać — zakpił kapitan drużyny przeciwnej.

   Trenerzy Karasuno i Nekomy zdecydowali, iż dobrym pomysłem będzie zorganizowanie meczu treningowego pomiędzy sobą. W końcu niedługo nadchodził Styczeń, w którym odbędzie się Turniej Wiosenny i warto się do niego przygotować poprzez wspólne mecze. Jednak tym razem trening odbył się w Karasuno, ponieważ trenerzy mieli akurat taki kaprys. Nie ma w tym większej filozofii.

— Zamknij się Kuroo... — wymruczał Kenma wywracając oczami. Blondyn powolnym ruchem zaczął zbierać się do wyjścia.

— O co ci chodzi? — zainteresował się Tetsuro marszcząc brwi.

   Jednak Kenma nie odpowiedział. Pokręcił tylko głową w niedowierzaniu i odszedł od swojego kapitana prosto do szatni. Nekoma miała się już udać do Tokio, więc zawodnicy musieli się przebrać. Po chwili na hali nie znajdował się już nikt z kociej drużyny, jedynie chłopcy z Karasuno.

— Ładnie ci dziś poszło Kageyama — do bruneta podszedł szarowłosy, popijając wodę z bidonu.

— A... No, dzięki — chłopak wyrwał się z zamyślenia i wymruczał tylko do drugiego rozgrywajacego trzy słowa.

— Coś się stało? — zainteresował się starszy.

— Nie, ja już pójdę — oznajmił chłopak i zarzucił na strój treningowy bluzę, po czym wyszedł z hali z zamiarem odejścia do domu.

— Kageyama! Oszalałeś?! — Sugawara wybiegł do młodszego. — Jest zimno! Ubierz kurtkę, jesteś spocony. Nie będzie dobrze, jeśli zachorujesz przed Tur-

— Nie interesuje mnie to — warknął, przerywając wypowiedź starszemu. Jednak nawet się nie odwrócił w jego stronę, jedynie się zatrzymał.

— Ale masz zamiar grać, prawda? — dopytał niższy.

— Ta — burknął, zarzucając torbę na ramie, po czym odszedł.

— Kageyama! — krzyknął rudowłosy, gdy chłopcy wyszli z sali po treningu.

— Co znowu? — syknął granatowooki.

— Jutro przyjdź do mnie o dziewiętnastej. Moich rodziców nie będzie, bo wyjeżdżają do dziadków na weekend — oznajmił z uśmiechem rudowłosy.

— Na noc? — zaciekawił się Tobio.

— Tak! — Hinata przygryzł wargę. — Chcę uprawiać z tobą seks — dodał pewnie, lecz trochę ciszej. Nie spuścił jednaj wzroku z ciemnoniebieskich tęczówek.

   Kageyama otworzył szeroko oczy nie wiedząc, czy się przesłyszał.

— Co? — uniósł wysoko brwi.

— To co słyszałeś. Chce uprawiać z tobą seks — niższy powtórzył wcześniejsze zdanie.

   Tobio słysząc po raz kolejny wypowiedź swojego chłopaka, podszedł do niego i zasłonił mu usta, by mieć pewność, że nikt go nie usłyszał. Nie chciał, by ktokolwiek słuchał o takich sprawach.

Rain ~ KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz