Wspomnienie 1. Serce

589 30 35
                                    

   Piłka unosiła się w górze. Wyglądała, jakby zawisła na dość grubej nitce lub sznurku przymocowanym do którejś z tych wystających desek na suficie. Kageyama twierdził, że już dawno powinny zostać naprawione, by przypadkiem podczas treningu nie zwaliły się komuś na głowę.

   Piłka jednak okazała się szybować. Trochę to dziwne, że czarnowłosy uważał, że utkwiła ona w powietrzu. W końcu taka piłka leci w stronę boiska z prędkością około stu kilometrów na godzinę i nie jest to możliwe, by się zatrzymała w górze. On jednak widział wszystko w zwolnionym tępie.

   Gdy zauważył piłkę zbliżającą się coraz bliżej niego, ustawił ręce nad głową, by posłać ją do jednego z atakujących. Chłopak zdecydował się na swoją ulubioną wystawę, pod tytułem „zsynchronizowany szybki atak".

   Okrągły przedmiot opatulił delikatnie jego opuszki palców i dokładnie w tamtym momencie wiedział już, gdzie ma zamiar posłać piłkę. Obliczył idealnie kąt, położenie i prędkość, by znalazła się ona w miejscu, które sobie zażyczył. Odbił szybko przedmiot i czekał aż atakujący wykona ruch. Jednak na marne. Piłka przeleciała tylko przed jego twarzą i upadła powolnie na parkiet.

   Rozgrywający myślał wtedy, że wpadnie szał. Nie był w stanie opanować swoich emocji, był strasznie zły. On się starał, by piłka znalazła się po drugiej stronie. Idealnie wszystko obliczył i poukładał, a atakujący odgrywa mu się w taki sposób? Jest to poniekąd niesprawiedliwe.

— Wybacz Kageyama, ale czy mógłbyś posyłać wolniejsze piłki? — zapytał Azumane, podchodząc do rozgrywającego z delikatnym uśmiechem na ustach. — Wiesz, nie jestem wystarczająco szybki, by odbić takie wystawy — podrapał się nerwowo po karku.

— W takim razie się naucz! — warknął czarnowłosy. — Macie ruszać się szybciej i nie interesuje mnie jak to zrobicie! — fuknął, będąc już na granicy swoich nerwów. — Jesteście beznadziejni! Każdy! Co do jednego! — przygryzł wargę ze złości i posłał wszystkim na hali gniewny wzrok.

— Kageyama uspokój się — Sugawara próbował opanować sytuację, by nie stało się coś nieoczekiwanego i nieprzyjemnego. — Sprawiasz innym przykrość.

— Mam to gdzieś! — fuknął i wyszedł z hali.

   Miał dość na dziś. Nie chciał dłużej rozmawiać z tą „bandą nieudaczników".  Szybkim krokiem skierował się do szatni. Otworzył drzwi i zatrzasnął je z impetem. Usiadł na ławce i oparł łokcie o kolana, łącząc razem swoje dłonie.

   Jednak nie mógł długo wytrzymać w tej beznadziejnej, jak dla niego pozycji, przez co porywczo wstał i uderzył otwartą dłonią w jedną z szafek.

— Szlag by to wszystko trafił! — syknął sam do siebie.

Czy on zawsze wyglądał tak cudownie, gdy szybował w górze? - pomyślał brunet, gdy miał zamiar posłać chłopakowi piłkę.

Niestety zapatrzył się na jego sylwetkę i piłka odbiła się od jego głowy. Środkowy blokujący jednak upadł na swoje stopy, bez odbicia wcześniej wystawy.

— Coś się stało Kageyama? — zapytał, gdy odwrócił się w stronę granatowookiego.

Tak, stało się. Zakochałem się w tobie po uszy nawet nie wiem kiedy i dlaczego - pomyślał, zerkając w ogromne, brązowe tęczówki.

— Nie — oznajmił. — W sensie... możliwe, że tak — przygryzł policzek od środka, szukając wzrokiem czegoś interesującego w podłodze.

Zastanawiał się, czy był gotowy na wyznanie swoich uczuć rudowłosemu. Chciał to w końcu zrobić, ale bał się.

Czego się bał? Najprawdopodobniej odrzucenia. W końcu obaj byli chłopakami. Nie chciał, by ich „przyjacielsko-wrogo-osobliwy" stosunek się popsuł.

Rain ~ KageHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz