ᴺᵒʷⁱⁿᵃ

156 9 13
                                    

Już nie mogłam doczekać się reakcji rodziców. Postanowiliśmy zaprosić ich na obiad, Chan trochę się denerwował przez mojego tatę ale dało się przeżyć. Ja sama też się bałam, że nie przyjmą tego zbyt dobrze ale byłam dobrej myśli. Aktualnie robiliśmy zakupy, brakowało nam kilku rzeczy do obiadu. Uporaliśmy się z tym szybko, Chan za nie zapłacił a potem ruszyliśmy do  domu. Minęło kilka dni od tej kolacji, koleżanki z pracy zazdrościły mi pierścionka, wszystko byłoby dobrze gdyby nie dziwne zachowanie Ryan'a. Zaczął mnie tak jakby unikać? Nie rozmawiał ze mną tak często jak wcześniej. Może był zazdrosny? ale, że o mnie? To bzdura, przecież dopiero co zerwała z nim dziewczyna i nie okazywał wcześniej zainteresowania moją osobą w inny sposób niż przyjaciel. Chyba, że byłam zbyt zaślepiona i tego nie zauważyłam. Powinnam z nim porozmawiać? Tych pytań było zbyt wiele, jechaliśmy samochodem a ja zapatrzyłam się w krajobraz za oknem. Gdy ustaliśmy na światłach Bang Chan pocałował mnie w policzek, potrząsnęłam wtedy głową.

-Co ty taka zamyślona? Od kilku minut wpatrujesz się w okno i nic nie mówisz, coś cię trapi?-zapytał z lekkim zmartwieniem. 

-Wszystko jest w porządku tylko niepokoi mnie jedna rzecz. 

-Co takiego? 

-Chodzi o Ryan'a, kiedy dowiedział się o naszych zaręczynach, unika mnie. Nie rozmawia ze mną tak swobodnie jak wcześniej. 

-Może ma cięższy czas i po prostu nie chce rozmawiać? Pewnie nie potrzebnie się martwisz. zobaczysz, niedługo się odezwie.

-Tak myślisz? A może ja powinnam go o to zapytać?

-Nie zapominaj, że rozmawiasz o tym z przyszłym mężem. 

-Oj wiem, wiem ale to mój przyjaciel. Martwię się o niego a o ciebie to tym bardziej. 

-Jesteś naprawdę kochana ale nie martw się na zapas. Za chwile wszystko wróci do normy. 

-A może on jest zazdrosny bo się zakochał?

-Oby nie aniołku, teraz to ja cię nigdzie nie puszcze. 

-A ja nie mam zamiaru odchodzić. 

Mężczyzna uśmiechnął się, może faktycznie ma racje i zbytnio się przejmuje? Westchnęłam cicho, za dużo myśli jak na jeden moment. Gdy już dojechaliśmy do domu zabraliśmy się za robienie obiadu. Rodzice mieli przyjechać niebawem, podzieliliśmy się obowiązkami i zabraliśmy do roboty. 

Gdy rodzice przyjechali nakrywaliśmy właśnie do stołu. Chan pomógł moim rodzicom w zdjęciu kurtek. Weszli do salonu i rozgościli się. Podaliśmy jedzenie i usiedliśmy wszyscy razem do stołu.

-Nie powiem, ładnie się urządziliście a okolica też wydaje się bardzo przyjemna.-rzekł tata. 

-Tak to prawda, bardzo mi się tu podoba.-poparła go mama. 

-Nam też się tu podoba a teraz zjedzmy zanim wystygnie.-uśmiechnęłam się w stronę rodziców. 

Zaczęliśmy jeść. Na początku wychwalali nas za to jak jedzenie im smakowało. Cieszyłam się i jednocześnie myślałam jak przekazać im wiadomość po którą tutaj przyjechali. Chan dyskutował z moją mamą a tata im się przyglądał. Czasami śmiali się z tego co mówił mój ukochany. Wszystko szło dobrze lecz przyszedł czas aby ogłosić nowinę.

-Mamo, tato chcielibyśmy wam coś powiedzieć.-zaczęłam.

-Co takiego?-odpowiedzieli niemal w tym samym momencie.

-Bo chodzi o to, że Chan i ja...-przerwałam.

-Tak? O co chodzi?-dopytała mama.

-Chan i ja niedługo się pobierzemy.-wysunęłam w ich stronę dłoń na której był pierścionek.

Siedzieli chwilę w milczeniu, popatrzyli na siebie a potem na nas. Nie wiedzieliśmy co zrobić i po prostu czekaliśmy na ich reakcje. Tata w końcu zabrał głos jako pierwszy.

-Czyli chcecie nam powiedzieć, że zostaniemy rodziną? 

-Obiecuje, że zaopiekuje się państwa córką jak najlepiej jak tylko będę umiał. Nie skrzywdzę jej ani nie pozwolę skrzywdzić. Czy zgodzicie się na to aby Ruby została moją żoną?-powiedział trochę poddenerwowany Bang Chan. 

-Chyba nie mamy innego wyjścia. Gratuluję i witamy w naszej rodzinie.-odparł z uśmiechem tata. 

Kobieta również nam pogratulowała i nas uściskała. Szczerze mówiąc spodziewałam się innej reakcji ale jak widać nie było się czego bać. Oczywiście nie mogło zabraknąć pouczeń ze strony taty. Byłam ich jedyną córką i zależało im na tym abym była szczęśliwa. Biedny Chan, zawsze na niego spadło wysłuchiwanie. Myślę, że już się przyzwyczaił do tego bo wie, że tata nie żartuje w niektórych kwestiach. Reszta obiadu przebiegła w miłej atmosferze. Po tym jak pożegnaliśmy rodziców zabraliśmy się za sprzątanie. Ulżyło mi, że tak to się skończyło. 

𝐓𝐡𝐢𝐧𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐚𝐛𝐨𝐮𝐭 𝐲𝐨𝐮 • 𝐁𝐚𝐧𝐠 𝐂𝐡𝐚𝐧 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz