Rune należała do projektu Relicta. Dlatego wtedy nie zgodziła się, gdy powiedziałem, że była siostrzenicą Mirandy. Może nie czuła biologicznego pokrewieństwa, dlaczego tak odpowiedziała? Dziwne... Tak naturalnie przychodziło jej nazywanie ludzi w jej otoczeniu, jako członkowie rodziny. Zazdrościłem jej. Ja nawet w myślach podkreślałem, że ludzie, z którymi mieszkam, są moją przybraną rodziną, a ona nawet Lucy nazywała swoją kuzynką, a Mirandę ciocią. Może po prostu tutaj przyszła, żeby się z kimś spotkać? Nie... To było spotkanie zamknięte i pilnie strzeżone. Musiałem dowiedzieć się, co ona tu robiła.
Przeciskając się przez tłum ludzi, starałem się nie zgubić dziewczyny z oczu. Na moje szczęście stała w miejscu i prędko nie zamierzała się stamtąd ruszać - rozmawiała z dwójką chłopaków. Jeden z nich był blondynem o zielonych oczach, drugi za to miał włosy czarne, a oczy niebieskie. Stali w zbitej grupie, inni ludzie ich mijali. Rune obejmowała ramieniem blondyna, który patrzył na nią z uśmiechem, odpowiadając przy okazji brunetowi. Nie wiem o czym rozmawiali. Nawet nie wiem, czy powinienem w ogóle do nich podchodzić. Ze wzrokiem dalej wbitym w postać dziewczyny, stanąłem w miejscu. Czułem, jak inni mnie mijają, szturchając w ramię lub przypadkiem na mnie wpadając. Osoba trzecia widząc mnie w takim stanie, uznałaby, że jestem w jakimś transie. Poniekąd byłem. Nic, żadne słowa, nie docierały do moich uszu. Nie wiedziałem, co mówił facet na scenie, co mówili ludzie zaraz obok mnie. Niektórzy z pewnością narzekali na mnie, że zagradzam im drogę... W sumie tak było. Stałem. Chciałem zawrócić - w końcu co by mi dało to, gdybym teraz do nich podszedł? Może nie chcieli towarzystwa? Może... To była moja wymówka, żeby odciągać to, co może było nieuniknione - uniknąć wiedzy.
Niestety... To wiedza znalazła mnie. Niepotrzebnie wpatrywałem się w Rune i chłopaków. W końcu mnie zauważyli. Widziałem, jak dziewczyna szepnęła coś na ucho blondynowi, po czym ciągnąc go za rękę, całą trójką skierowali się w moją stronę. Mogłem udać, że ich nie zauważyłem i zniknąć między tłumem, ale ktoby mi w takie coś uwierzył? Zwłaszcza, że uciekłbym po fakcie zauważenia mnie przez resztę.
– Nevan Witner! Znowu się spotykamy. – przywitała mnie z otwartymi ramionami, przyciągając bliżej nich. Nie powiem... Dziewczyna miała siłę i wzięła mnie z zaskoczenia.
Teraz mogłem z bliska przyjrzeć się pozostałej dwójce chłopaków. Blondyn, który trzymał cały czas dłoń Rune, miał intensywnie zielone oczy. Kolorem przypominały mi zielony szmaragd, który kiedyś widziałem w biżuterii Bethany - choć i tak każdy z nas wiedział, że była to jedynie podróbka - ale nie teraz o tym. Jego twarz miała delikatnie zarysowane rysy szczęki, jednak bardziej niż miał je chłopak obok. Włosy z przedziałkiem na środku, który rozdzielał dwie partie włosów i tworzył z nich literę M. Ubrany w zieloną koszulę w pionowe cienkie paski, z rozpiętymi u góry dwoma guzikami. Czarne jeansy przylegały do jego ud, jednak przy kostkach rozchodziły się, tworząc tym samym imitacje dzwonów... Przynajmniej moim zdaniem tak to właśnie wyglądało.
Chłopak obok był brunetem. Jego włosy były średniej długości, roztrzepane na wszystkie strony, delikatnie falowane. Oczy, podobnie jak u Rune, były niebieskie. Delikatne rysy twarzy, przypominał bardziej dziecko, niżeli nastolatka. Kilka piegów przyozdabiało jego nos. Ubrany w granatowy kombinezon roboczy. Plamy po smarach na ramieniu, przy boku czy na nogawkach informowały, że chłopak zajmował się prawdopodobnie mechaniką. Cały czas uśmiechał się, a mi z niewiadomych przyczyn przypominał on uśmiech podobnych do wrednych elfów z filmów czy ilustracji w książkach.
– Wszystko gra? – pytała Rune, marszcząc brwi. Przechyliła w bok głowę, praktycznie podpierając ją na ramieniu stojącego zaraz obok blondyna.
– Komuś zabrakło języka w buzi – zaśmiał się brunet, na co po chwili oberwał pod żebrami z łokcia dziewczyny.
– Daj spokój Raden – skarciła go, po czym wróciła wzrokiem do mnie. – Wybacz za niego. Pewnie za długo siedział w ruinach.
CZYTASZ
Nevan - Dziecko płomienia
FanficMinęło wiele lat od ostatniego żyjącego mistrza żywiołu... Wszystko zaczęło powoli zanikać - magia, czary i moce. Ninja powoli odeszli w zapomnienie, a na ich miejsce nie zasiadł nikt. Gdy świat potrzebował bohaterów, nie było ich. Świat skąpany w p...