- 15 - He lives

181 30 29
                                    

Hyunjin

- on naprawdę żyję..? - spojrzałem na moje drżące dłonie które trzymały mokry już papier. Nie myślałem że kiedy kolwiek coś takiego mnie spotka, a tu niespodzianka życie lubi zaskakiwać. Życie które wygląda jak jakiś horror, powoli mam tego dosyć.

Mam tylko nadzieję że nikt sobie ze mnie głupich żartów nie robi...wtedy..sam nie wiem co by wtedy było, myślę że po prostu był by to i mój koniec. Fakt nie mogę zostawić Ne samego ale teraz ma Omara.

Kurwa Hyunjin o czym ty mówisz on ciebie potrzebuje, ty siebie potrzebujesz, nie możesz pozwolić by to cie wykończyło. On by nie chciał byś przez niego się stoczył, kurwa zrób to dla niego.

Powtarzałem sobie cały czas te słowa, były one taką jakby motywacją dla mnie, która jakoś mnie podtrzymywała przy całkiem zdrowych zmysłach.

Jak mam byś szczery nie raz myślałem o tym jak by wyglądało nasze życie gdyby jednak lix tu był, a teraz? Gdy to wszystko się dzieje? Już sam nie wiem, mam tylko nadzieję że cokolwiek to jest skończy się dobrze.

------------------------------- ===

Właśnie mijają dwa tygodnie od ostatniej sytuacji w prawdzie to nic nowego nie miało miejsca, myślałem że ten list jest takim trochę zakończeniem tego co się dzieje. Jednak gdzieś z tyłu głowy miałem przeczucie że mimo to się mylę i w sumie było to bardzo prawdopodobne, już nic mnie nie spotkało od tego czasu.

- Hyun! - usłyszałem z dołu krzyk swojego podopiecznego, od razu zszedłem na dół zobaczyć co się stało. - nie będziesz mieć nic przeciwko jeżeli przyjdą dziś moi przyjaciele? Ne, Aiden i parę innych - uśmiechnął się delikatnie opierając rękę o krawędź blatu.

Przeważnie młody nie pytał gdy chciał kogokolwiek do nas zaprosić więc było to co najmniej dziwnie. - kombinujesz coś? - spojrzałem na niego dosyć podejrzliwie. - nie, nie skąd tylko będzie z siedem może osiem osób więc wypadało by zapytać, a i zależało by mi na tym byś i ty został - powiedział szybko. - ja? po co ja? przecież mogę iść do minho czy coś - wzruszyłem lekko ramionami. - no niby tak ale chciał bym byś ich poznał okej? - zapytał przyglądając mi się z wyczuwalnym stresem. Wiedziałem że on coś knuje ale nie miałem pojęcia co.

Szczerze pozwalam Noe na prawie wszystko, nie dlatego że go rozpieszczam bo tak nie jest, tylko po prostu chcę aby miał udane dzieciństwo po tym co miało miejsce ponad dwa lata temu. Szatyn ma dopiero piętnaście lat, chce by przeżył swoje życie jak najlepiej, aby nie popełnił moich błędów i myślę że jest na dobrej drodze.

- no dobrze zostanę ale nie długo dobra? - spojrzałem na niego uśmiechając się delikatnie. - a teraz zbieraj się, idziemy na miasto coś zjeść bo nie bardzo mam jak dziś gotować, przydało by się też zrobić jakieś zakupy - odparłem i poklepałem młodego po ramieniu. W tym czasie sam poszedłem się trochę ogarnąć no dokładniej przebrać się bo w znoszonym dresie nie wypada iść ale też związałem włosy w małego kucyka.

Nie minęło dużo czasu a młodszy już czekał na mnie na dole. - już gotowy? - zapytałem oczekując reakcji i tak jak myślałem odkiwnął mi twierdząco głową. Wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy się w stronę mojego samochodu, zajęliśmy swoje miejsca, ja oczywiście za kierownicą a młodszy po stronie pasażera. - Hyun? co ty myślisz o tym żeby sobie kogoś znaleźć? - zapytał wkuwając swój wzrok w widoki za oknem. - wiesz, szczerze nie myślałem o tym, nie mógł bym być z nikim innymi gdy nadal darze uczuciem Felixa mimo tego co się stało, to nie takie łatwe młody - odpowiedziałem skupiając się jezdni. - no dobrze - odparł cicho i położył głowę na szybie.

Naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi szatynowi
ale postanowiłem na razie nie wnikać, nie chce być wmieszany w jego czasem głupie pomysły.

Dojechaliśmy już na miejsce, młodszy wybrał że pojedziemy do pizzerii więc tak zrobiliśmy, była to nasza ulubiona ze względów wnętrza, dobrego jedzenia ale i obsługi.

Po chwili gdy już zajęliśmy miejsca przy stoliku oraz zamówiliśmy sobie to co chcieliśmy podeszli do nas koledzy Ne. - to co możemy dziś wbijać? - zapytał dosyć wysoki blondyn. - myślę że tak, Hyun wyraził zgodę - uśmiechnął się i pokazał na mnie. - łoo to ten twój wujek? byłem pewny że to ktoś po trzydziestce jak nie lepiej - zaśmiał się chłopak w niebieskich włosach. - tak dokładniej to mam dwadzieścia, a nie trzydzieści - oznajmiłem spoglądając na bratanka. - może usiądziecie z nami co? - zaproponowałem trójce chłopców którzy przyjęli moją propozycję bo od razu usiedli obok.

- masz na imię Hyun? - zapytał niebiesko włosy na co pokręciłem przecząco głową. - Hyunjin jestem - podałem mu rękę przedstawiając się, chłopiec uścisną ją i dodał. - ja jestem Jungsu, ten blondyn to Jungwon, a czarny Mingi - przedstawił mi każdego po kolei uśmiechając się lekko.

- w ogóle, Ne ktoś jeszcze będzie? prócz naszej paczki Alli i Seo? - tym razem zapytał czarno włosy. - myślę że jeszcze z trzy osoby - przyznał popijając napój.

I tak wspólnie zleciał nam czas do dosyć później godziny, bo do szesnastej i musieliśmy się powoli zbierać ponieważ niedługo mieli zjawić się u Noe znajomi. Tak jak planowaliśmy tak zrobiliśmy, już o siedemnastej byliśmy w domu a o wpół do osiemnastej wszystko było przygotowane. Mówiąc szczerze ciekawy byłem jacy są jego przyjaciele, sugerując się tą trójką co dziś poznałem no i Omarem myślę że są całkiem sympatyczni. No lecz mogę się mylić.

Szatyn latał po domu cały czas upewniając się że na pewno wszystko jest okej ale to nic bo również był strasznie zestresowany, nie miałem pojęcia czym bo raczej wizyta kolegów by go tak nie stresowała. Znam go, naprawdę dobrze i wiem że coś jest nie tak ale postanowiłem że zapytam trochę później, nie będę mu teraz zawracać głowy.

Na chwilę obecną siedziałem w swoim pokoju starając się dopracować mój portret, no w sensie portret mojego ulubionego artysty ale wiadomo o co chodzi, za to szarooki przyjął już do domu prawie wszystkich, co chwilę słyszałem otwieranie jak i zamykanie drzwi, a że miałem przyjść dopiero później to się wcale z tym nie spieszyłem.

- Hyunjin! - wbiegł do mojego pokoju wcześniej poznany mi niebiesko włosy chłopak. - daj mi rękę - wystawił swoją szczupłą dłoń w moją stronę, jak prosił tak zrobiłem podałem mu a ten ją ścisnął i zaczął kierować się biegiem na dół.

Była tam ósemka osób, z czego dwie do dziewczyny, nie czułem się zbyt komfortowo czując wzrok na sobie będąc tam bez koszulki. Chłopiec puścił moją rękę, a ja po kilku sekundach poczułem strasznie delikatny uścisk na moich plecach, odwróciłem lekko głowę by zobaczyć przez kogo jestem obejmowany.

Zamarłem, nie wiedziałem co mam powiedzieć lecz po chwili szepnąłem cicho Lixie..?

Excuse me Jinnie... ----- hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz