Znajome zielone oczy wpatrywały się w nią z widocznym szokiem. Była pewna, że jej własne wyglądały bardzo podobnie, jeśli nie gorzej. To Nick. Tajemniczym "informatorem", jak postanowiła sobie nazwać nadawcę SMS-a był Nick. W momencie gdy ten fakt dotarł w pełni do jej umysłu serce ścisnęła jej panika. Miało go tu nie być! Miał uciekać i być bezpieczny jak najdalej od Zwierzogrodu, od tego całego zamieszania, od piekła, które miało się tu rozpętać!
- Co ty tu robisz, do cholery?! - zakrzyknęli niemal jednocześnie, za późno orientując się, że być może było to odrobinę zbyt głośne. Uszy Judy od razu spłaszczyły się na jej głowie w obawie, że ktoś ich nakryje. Zrobiła kilka kolejnych kroków w stronę lisa, chociaż jakaś jej część chciała rzucić mu się w ramiona i trzymać i przepraszać, wyjaśnić wszystko, błagać o wybaczenie. Nie zrobiła tego jednak. Zamiast tego zmierzyła rudzielca wzrokiem, który miała nadzieję wyglądał na hardy.
- Miałeś się stąd wynieść. Miałeś być już daleko stąd. Mówiłam ci, że to niebezpieczne!
- I miałbym zostawić cię z tym samą? Dobrze wiesz, że nic byś w tym stanie nie zdziałała - zaoponował, nie dając jej dokończyć tyrady. - Do cholery, masz szczęście, że w ogóle jeszcze żyjesz!
Coś w Judy aż podskoczyło na te słowa. Nie wyglądał, jakby był zły. Na pewno nie o to. Wyglądał bardziej na... zmartwionego? Przestraszonego? W głowie zabrzmiał jej jego głos tamtego dnia. Na chwilę zanim straciła przytomność. Martwił się o nią. Po tym wszystkim...
- Miałam szczęście, że tam byłeś - przyznała cicho. - Dziękuję.
Nick jednak jedynie pokręcił głową. Lampka na jego szyi zabarwiła się na żółto i serce Judy zabiło szybciej w strachu, że jej przyjaciel zaraz oberwie od diabolicznego ustrojstwa.
- Nigdy nie chciałem... wiem, że mówiłem... że powiedziałem kilka nieprzyjemnych słów. Ale nigdy nie chciałem, żeby coś ci się stało. Nie w ten sposób - na moment odwrócił wzrok, czując, że nie jest w stanie patrzeć jej w tym momencie w oczy. - Już raz bezpodstawnie się na ciebie wypiąłem. Nie zrobię tego drugi raz.
Nie. Nie mogła pozwolić, by wziął na siebie całą odpowiedzialność.
- To nie było bezpodstawne, Nick. Zachowałam się okropnie. Nie powinnam była mówić tego o drapieżnikach na konferencji. Nie powinnam była sięgać po ten gaz przy pasku, nie powinnam-
- Hej, hej, w porządku - łapy Nicka ujęły jej ramiona. Nawet nie zauważyła, kiedy przyspieszył jej oddech, kiedy płuca znów zaczęły jej się zacieśniać i oddychanie stało się trudniejsze. - Powtarzałaś to, co usłyszeliśmy w tamtym starym szpitalu. Próbowałaś mi wyjaśnić, a ja nie chciałem słuchać... przepraszam.
Pokręciła głową. Do oczu zaczęły napływać jej łzy.
- Nie. Miałeś rację. I nie powinieneś się w to znów mieszać. Jeśli ktoś miałby za to oberwać, to tylko ja.
- Na to już za późno, Karotka. Zdobyłem dowody - mówiąc to, sięgnął za siebie i wyciągnął w jej stronę walizkę z bronią i serum. - Znalazłem to w podziemiach, stary tor metra. Mają całą plantację tego świństwa. Zdjęcia ofiar. Wszystko. Zapisałem szczegóły na kartce, jest w środku. Lisowi nie uwierzą. Ale królikowi już tak.
Judy wzięła walizkę i otworzyła ją. Wszystko podane jak na tacy. Współpracował z Jean i praktycznie zamknął sprawę. Sama nigdy by tego nie znalazła. Była tego pewna.
- Nick... ja...
- Wiem, Karociu. Nie ma za co. Idź ratować świat. Uczyń go lepszym miejscem.
Już miała coś na to odpowiedzieć, gdy po pustym muzeum poniósł się dźwięk powolnego klaskania w akompaniamencie cichego stukotu kopytek. Delikatny uśmiech zniknął z twarzy Nicka tak szybko jak się pojawił.
- Brawo. Wspaniała robota, naprawdę.
Króliczka i lis momentalnie spięli się na dźwięk znajomego głosu. Judy nie musiała się nawet obracać, by wiedzieć, że z mroku wyłoniła się owcza postać w okularach i z groźnym uśmieszkiem na twarzy. To jednak Nick odezwał się pierwszy, potwierdzając te przypuszczenia.
- Obłoczek.
- We własnej osobie, panie Bajer. Całkiem nieźle wam poszło. Chociaż tak szczerze spodziewałam się, że wpadniecie na to szybciej.
Mina Judy od razu zrzedła. Owca nie musiała mówić nic więcej, by oboje wiedzieli, co to oznacza.
- To pani za tym stoi. Za dziczeniami. Za obrożami. To wszystko to... to tylko plan, by przejąć władzę - obróciła się w stronę pani burmistrz z palącym poczuciem zdrady czającym się w jej trzewiach. Ta jedynie zaśmiała się cicho.
- Nie powiem, twoja nadgorliwość, by się wykazać, bardzo mi pomogła. Wiedziałam, że muszę mieć na ciebie oko. Zawsze coś kombinujesz. A gdybyś siedziała cicho dałabym ci wszystko, Hopps. Miałaś bezpieczną posadę, mieszkanie, mogłam zapewnić ci każdy luksus. Ale nie, ciebie bardziej interesuje honor - ostatnie słowo wypowiedziała z taką pogardą, jakby miała na języku najgorszą truciznę.
- Tu chodzi o los tysięcy drapieżników!
- Świat jest lepszy bez nich! Zawsze wszędzie się pchają, zostawiając ofiarom ochłapy! Od tysięcy lat jesteśmy poniżani i zawsze w jakimś niebezpieczeństwie! Natura to natura, Hopps, nie oszukasz jej. Teraz, gdy mamy ich wszystkich pod kontrolą, możemy w końcu wyjść na prostą. Spełniać marzenia!
- Jesteś chora - warknął Nick i Judy niemal podskoczyła. Zapomniała zupełnie, że stał tuż za nią.
- Mam wizję. To jest różnica - zaoponowała Obłoczek. - Nie ma lepszej metody niż strach. Więc to właśnie im dałam.
- Zależy ci jedynie na władzy.
- Władza to tylko bonus.
- To ci się nie uda. Mamy dowody. Kiedy Bogo je zobaczy-
- Bogo nigdy ich nie zobaczy - przerwała króliczce burmistrz, uśmiechając się groźnie.
- Powiem mu. Mi uwierzy - upierała się króliczka.
- Och, Judy... - głos Obłoczek stał się zbyt słodki, obciekający udawanym żalem. - Nigdy nie będziesz miała do tego okazji.
Po tych słowach odsłoniła skryte za plecami kopytka. Judy i Nick zobaczyli tylko błysk lufy i po muzeum echem poniósł się pojedynczy strzał.
~~~***~~~
Tak, wiem, znowu minęło sporo czasu, przepraszaaaaam. Z wiekiem człowiek ma tylko coraz więcej na głowie i zapomina o starych pasjach.
Zorientowałam się, że w tej historii zostały już może ze dwa rozdziały, a ten był już w sumie prawie gotowy, więc postanowiłam go opublikować. Nie jest zbyt dobry, ale na razie to jedyne, na co mnie stać, niestety.
(Poza tym, muszę sobie przypomnieć jak się pisało po polsku. Zdecydowanie za dużo czasu spędzam otoczona angielskim).
Postaram się jak najszybciej dokończyć to opowiadanie. Chciałam jeszcze tylko bardzo Wam podziękować za wsparcie, gwiazdki i komentarze. Gdyby nie one, pewnie nigdy nie wróciłabym do tej historii. Jesteście niesamowici, naprawdę 🖤
Pozdrawiam Was serdecznie ❤️❤️❤️
CZYTASZ
Drapieżnik czy ofiara?
Fanfiction- Nick, przestań, nie jesteś takim drapieżnikiem. - Jakim? Takim w kagańcu? (...) Wiesz co? Zadam ci pytanie. Czy ty się mnie boisz? Myślisz, że może mi odbić? Że mogę zdziczeć? Że mógłbym próbować cię... pożreć?! #95 w kategorii Opowiadanie - 0...