Rozdział IV

804 59 41
                                    

MUZYCZKA Z MEDIÓW TO KLUCZOWA CZĘŚĆ ROZDZIAŁU!

PRZY JEDNEJ Z OSTATNICH SCEN BARDZO POMAGAŁA MI PercieJackson. PODSUNĘŁA MI KILKA ŚWIETNYCH POMYSŁÓW, ZA CO JEJ OGROMNIE DZIĘKUJĘ! :D

~~~***~~~

- Okey, co teraz? - spytał Nick, patrząc na nią wyczekująco. Judy schowała telefon z powrotem do suchej torebki. 

- Teraz czekamy, aż zjawi się Bogo wraz z pozostałymi - powiedziała i przycupnęła na kamieniu, z którego miała dość dobry widok na drogę. Wystarczyło tylko poczekać. 

- To dosyć... poważna sprawa, nie sądzisz? Zwierzęta dziczeją i nikt na razie nie wie, dlaczego - zauważył lis, siadając obok niej. Króliczka westchnęła.

- Sama nie wiem, co o tym myśleć. Mam nadzieję, że się wyjaśni. Jak najszybciej - spojrzała na niego. W jej oczach krył się niepokój. To była dziwna sytuacja. Coś nowego. Coś... nieoczekiwanego. Bo przecież podobno zwierzęta już nie dziczeją. 

- Sądzisz, że to coś poważnego?  Na przykład... koniec Zwierzogrodu? 

- Nawet tak nie mów! - przerwała mu szybko. Nie, nie, nie. Dopiero co tutaj przyjechała. Dopiero zaczęła spełniać swoje marzenie. To nie mógł być koniec. Nie teraz. Nie w taki sposób.

- A jeżeli to prawda? - drążył Nick. Judy wbiła spojrzenie w drogę, zaciskając usta niemal z całej siły. Nie potrafiła nawet dopuścić do siebie tej myśli. Jak on mógł tak w ogóle mówić? 

- Nie. Coś się wymyśli. Nic nie zniszczy Zwierzogrodu - powiedziała z pewnością w głosie. Nick zaśmiał się ponuro.

- Obyś miała rację, Karotka. Obyś miała rację...

Nie miała racji. Tak strasznie nie miała racji. Gdyby miała, nie stałaby teraz przed lustrem, z którego odbicie patrzyło na nią z wyrzutem w oczach. Ostatni tydzień minął wyjątkowo spokojnie. Osobiście nazywała to "ciszą przed burzą". Patrole nie miały w sobie nic szczególnego. Żadnych awantur, zamieszek, napadów... Nie, żeby narzekała, ale strasznie obawiała się tego, co będzie dalej. 

Bo potem rozpęta się burza. Burza, którą ona ma bezpiecznie przeczekać w swoim osobistym schronie, podczas gdy pozostali będą walczyć. Walczyć za jej błędy. Będą toczyć jej bitwę. Za kilkanaście godzin będzie już w drodze do Szarakówka. Odwiezie ją tam specjalna eskorta ZPD. Jej rodzice już wiedzieli. Oczekiwali jej. Nie mieli jednak pojęcia, że ich córka zamierza się ukrywać. Byli przekonani, że to tylko odwiedziny. Urlop.

Być może tak właśnie było lepiej. 

Zacisnęła zęby i wyszła z mieszkania, zamykając je na klucz. Najwyższy czas zmierzyć się ze smutną rzeczywistością. 

Wyszła na ulicę. Na odgrodzonej ścieżce aż roiło się od drapieżników. Wszystkie, niczym cicha, groźna armia sunęły w tym samym kierunku. Na odgrodzony specjalnie na tę okazję plac ratusza. Z drugiej strony siatki patrzyły na nich ofiary. Patrzyły z jawną wrogością. Z nienawiścią. Ze strachem. Judy bezwiednie zbliżyła się do ogrodzenia. Chciała to poczuć. Poczuć ich ból. Podzielić go z nimi chociaż trochę. Być jedną z wielu. Postacią z bezkształtnej, szarej masy. Po raz pierwszy w życiu zapragnęła być... nikim. Nikim szczególnym. Nikim ważnym. Chciała być jedną z ogółu.

Ale nie mogła. Była Judy Hopps. Twarzą ZPD. Bohaterską policjantką, która rozwiązała najtrudniejszą i najgłośniejszą sprawę w całej policji. Przecież nie mogła wyprzeć się samej siebie. Prawda?

Drapieżnik czy ofiara?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz