~Four~

279 23 9
                                    


Ashley's POV


Obudziłam się czując niepokój i strach. Tak szybko jak stan błogości nadszedł, tak szybko odszedł. Nie pamiętam nawet tego, że czułam się przez kilka godzin beztrosko. Strach wciąż czuwał na moich barkach i coraz bardziej traciłam wolę na dalsze życie. Strach przed Lukiem kompletnie sparaliżował moje ruchy i działania. Nie wiedziałam kiedy i w jaki sposób niedługo wejdzie do mojego życia. Mógł to zrobić nawet dzisiaj, jutro i pojutrze, a ja muszę czekać wbrew swojej woli, bo nie mogę temu zapobiec i przez to chcę płakać i zapaść się pod ziemie by nie mieć zmartwień. Zaczęłam bać się swojego cienia i zmroku. Wciąż mi się wydawało, że jego niebieskie tęczówki lśnią w ciemnościach. Przynajmniej jest lato i zmrok nie zapada tak szybko, ale niestety kiedyś nadejdzie jesień.


Otarłam zmęczoną twarz i pozwoliłam by zimne powietrze wypełniło moje płuca. Wolno zaczęłam podnosić moja sylwetkę, nie przerywając ogłuszającej ciszy panującej w mieszkaniu. Przeszywała ona każdy przedmiot i dawała mi pewność, że jestem w domu sama, lecz obawa iż Luke wszedł tu w nocy była nieodwracalna. Oczami śledziłam każdy element sprawdzając czy nic nie zmieniło swojej pozycji oraz miejsca. Ulga wypełniła moje serce, gdy nic nie dostrzegłam i spokojnym ruchem wstałam z łóżka. Myśli, iż Luke może wejść do mojego domu o każdej porze były przerażające, ale na przeprowadzkę mnie stać nie było i musiałam jakimś sposobem przeżyć to w miejscu do którego on ma dostęp.


Tego dnia miałam popołudniową zmianę, by zdążyć do pracy musiałam wyjść o 15.00 z domu. Normalnie miałabym jeszcze dużo czasu, lecz zapominając wczoraj nastawić budzik obudziłam się o 13.00. Moje ciało i umysł też raczej przedłużyły mój sen nie chcąc wracać do ciągłych słabości, omdleń lub szoków.Nawet wstawanie do pracy nie wydawało mi się niczym normalnym. Wszystko wydawało się wyglądać tak samo, ale dla mnie było inne i niecodzienne. Nienawidziłam tego. Tęsknię za normalnym życiem neutralnej dziewczyny.


Skierowałam się w stronę łazienki, dla doprowadzenia się do ładu. Muszę choć pozornie wyglądać naturalnie. Nawet jeśli nie zobaczyłam się dzisiaj ani razu w lustrze, wiedziałam że na mój widok by pękło. moje oczy były podpuchnięte od płaczu, a usta pogryzione. Uśmiech był dla mnie tylko złudnym marzeniem i pragnieniem, lecz nie dałam rady wymusić choć cząstki z siebie. Maska stalowej obojętności zakrywała moja twarz. Nie chciałam patrzeć w lustro, ale pokusa była zbyt silna.

Teraz w pełni zrozumiałam co znaczy przysłowie "Oczy są oknem duszy." Moje wyrażały w tej chwili cały smutek i żal. Nigdzie nie widziałam w nich odcienia czekolady tylko czerń. Przytłaczającą czerń. Moje włosy straciły też swój blask i stały się matowe. Nie poznałam w tej chwili siebie. Nigdy nie przypuszczałam, że mój cień wygląda tak żałośnie i opłakanie. Zdjęłam pidżamę i zaczęłam się sobie przyglądać, gdy woda się grzała. Nie wiedziałam czemu Luke nie chce dać mi spokoju. Nie odznaczam się niczym.


Moje uda nie miały między sobą żadnej dziury, ale nie czułam by były zbytnio szczupłe. Mogłam bardzo szybko zauważyć niedoskonałości w mojej figurze po zgięciu się pod odpowiednim kątem. Moje piersi i tyłek nie należały do najseksowniejszych. Większość dziewczyn w tym mieście bez porównania były od mnie ładniejsze i szczuplejsze, ale on uwziął się na mnie. Nie miałam niczego w sobie by zasłużyć na taki los. Niczym nie zawiniłam by teraz Hemmings niszczył moją psychikę i życie.

Weszłam po prysznic i pozwoliłam by woda zmyła ze mnie brud. Niestety nie mogła zmyć brudów tego świata pozostających w moim umyśle. Nie mogła zmyć ze mnie do końca dotyku i spojrzenia Hemmings'a. Nie umiem ich sama usunąć z mojej pamięci, czego bardzo żałuję. Chciałabym obudzić się i zobaczyć, że to wszystko to tylko mój wymysł i sen, niestety jestem tylko marzycielką.

Shadow || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz