6. Zaufanie

82 6 1
                                    

* POV NATHAN *

Muszę przyznać , że gdy zaczęła się druga połowa zaczęło się trudno , ale i tak się starliśmy za wszelką cenę wygrać  .
Było ciężko , ale udało się w końcu . Wygraliśmy . 
Poszliśmy do szatni
- Brawo Nathan - pochwalił mnie David - dzięki tobie wygraliśmy 
- Nie tylko dzięki mnie . To była praca zespołowa nie zapominajcie o tym - poprawiłem go ze spokojnym uśmiechem 
- to może uczcimy wygraną u Joea w domu ? - zaproponował Daniel
- A on się zgodzi ? - zdziwiłem się 
- Nie musi . - odparł Herman .
Dostałem od nich strój klubowy . Ubrałem go z chęcia . Cały zielony . Wyszedłem pierwszy z szatni . Musiałem iść do łazienki . Zatrzymałem się nagle przy zakręcie chowając się za ścianą gdy usłyszałem głos Joea i kapitana przeciwników
- .....taki cie tchórz obleciał , że nie zagrałeś ? 
- Odwal się . Mam kontuzje i przez jakiś czas nie zagram - usłyszałem nieco poddenerwowany głos Joea
- Tak ? A może sam sobie to zrobiłeś King co ? Jak w podstawówce gdy nie chciałeś grać ? Uważaj sobie . Jeszcze tu wrócimy . 
Po tym usłyszałem oddalające się kroki . Nie zdążyłem się ruszyć gdy ktoś na mnie wpadł  . Spojrzałem na bramkarza  
- Podsłuchiwałeś ? - spytał z lekką obawą w głosie 
- N-nie ....znaczy tylko usłyszałem jak pytali czemu nie grałeś i o tej....podstawówce ...., ale po za tym nic więcej
 On ciężko westhnął
- I dobrze . Zapomnij o tym dobra ? Nic się nie stało- wyminął mnie chcąc iść dalej 
- Ty naprawde sobie sam zrobiłeś tą kontuzje ? - spytałem patrząc za nim , a on się zatrzymał . Zacisnął pięści , a po chwili je rozluźnił 
- świetnie ci dziś poszło na meczu . Ray napewno jest dumny - rzekł i poszedł dalej jakby nic się nie stało . Hm dziwne . Podążyłem za nim.
Gdy jednak doszedłem za nim usłyszałem rozmowy w szatni takie na luzie . Westchnałem i poszedłem do łazienki .

Po jakimś czasie już szliśmy całą drużyną do pizzeri jednak . Jak się okazało King się nie zgodził na spotkanie u niego w domu więc trzeba było znaleźć alternatywe .
- może dołączysz do naszej drużyny ? - spytał David 
- Co ? Ja ? Ja się nie nadaje ....znaczy fajnie by było i w ogóle .....,ale ....wasz trener musiałby mnie zaakceptować 
- Po tym co dziś zrobiłeś napewno się dostaniesz . Nikt nigdy ich nie mógł zrozumieć , a ty w mgnieniu oka rozkminiłeś ich taktyke - wtrącił Joe . Uśmiechnąłem się lekko na jego uwage 
- Dzięki za taką dużą wiare we mnie chłopaki ....- przerwałem widząc skład Raimona . Ajaj ! Nienie . Nie mogą mnie przecież zobaczyć ! Rozejrzałem się spanikowany 
- Wszystko gra Nathan ? - zdziwił się Daniel widząc mój stan 
- Em no ...- zdjąłem bluze klubową i zawiązałem w pasie  - nie mogą mnie zobaczyć przecież . Eh Axel miał tam przekazać , że poprostu muszę odpocząć od piłki i ....- przerwałem mu David zatkal mi usta 
- Nie gadaj tyle dobra ? Spokojnie . Widzimy się na miejscu . To restauracja po drugiej stronie ulicy . Nie chowaj się przed nimi bo będzie gorzej.
Pokiwałem niepewnie głową . Oni poszli  , a ja zrobiłem wdech i wydech stresując się . Ruszyłem na luzie w strone tych z Raimona . 
Gdy tylko Mark mnie zobaczł zrobił wielkie oczy i od razu podbiegł przytulając 
- Rany jak ja cie długo nie widziałem ! Nathan gdzieżeś nam się podział ? - spytał gdy mnie puścił 
- No ja...- zakryłem ręką torbe - cóż Axel nie mówił 
- Tak coś mamrotał - dorzucił znudzony Kevin 
-Axel chodźmy do restauracji pana Hilmana będzie fajnie . Pogadamy , a potem może potrenujemy i....- Mark jak zawsze dużo gadał 
- Przepraszam , ale nie mogę ....mam już umowione spotkania - zacząłem się cofać 
- N-no dobrze . To widzimy się jutro ? 
- No...wiesz Mark...ja raczej nie będe miał czasu 
- A to czemu ? - spytał poważnym tonem Dragonfly zbliżając się do mnie 
- No bo ....poprostu nie mogę tak ? -czułem pot spływający mi po plecach .
Kevin miał podejść , ale uderzyła go piłka . Spojrzałem na zakapturzoną osobę . Nie zdążyłem się odezwać gdy mnie nieznajomy bądź nieznajoma pociągnęła mnie za sobą . Spojrzałem tylko przez ramie na Raimona i wkurzonego Kevina tym , że dostł piłką w głowę . Zwróciłem wzrok przed siebie i zobaczyłem , że biegniemy w strone restauracji w , której ma być spotkanie z królewskimi . Dopiero po wejściu osoba zdjęła kaptur . Spodziewałem się , że to Axel mnie uratował , ale jakie duże było moje zdziwienie gdy zobaczyłem Sharpa 
- Cz-czemu mi pomogłeś ? 
- Gadałem z chłopakami . Powiedzieli mi co zrobiłeś dla naszej drużyny . - odparł strateg i ruszył w głąb restauracji . Zapewne do stolika akademii . Czyli musieli się jakoś zgadać i Jude tu przyszedł . Nie wiem czy to dobry pomysł ,abym tu był . Chłopaki z Raimona mogą tu w każdej chwili wejść i mnie zobaczyć z królewskimi . Wyszedłem z budynku i prędko schodwałem się za zaparkowanym samochodem bo właśnie o wilkach mowa . Szukali mnie . Gdy tylko weszli do środka restauracji ruszyłem pędem przed siebie w strone domu .

Drugie oblicze KrólewskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz