2. Witamy w Królewskich

135 9 3
                                    

* POV NATHAN * 

Następnego dnia tata zawiózł mnie do szkoły . Oczywiście od samej bramy gdy tylko przeszedłem przez jej próg ludzie puszczali mi ciekawskie spojrzenia . Poprawiłem bluze i zacisnąłem ręce na uchu reklamówki . Tata nie chce mi powiedzieć prawdy . Eh . Nie rozumiem go . Otworzyłem drzwi i wtedy rozbrzmiał dzwonek . Uf . Nie będe musiał choć się przeciskać przez tłumy , ale ......jak tu znaleźć gabinet dyrektora ?! To strasznie duża szkoła , a korytarze to isnty labirynt ! Powoli zacząłem iść korytarzem . Usłyszałem tupot . Widać ktoś się spóźńił . Nagle ktoś na mnie wpadłi i oboje upadliśmy na tyłki na podłoge . 
- uważaj jak......ouł - usłyszałem znajomy głos . Spojrzałem na Davida Samforda - no prosze . Kogo my tu mamy . Szpiegujesz ? 
- Co ? Nie ! Ja ......
- Ostatni dokument jaki trzeba dostarczyć ,aby dołączyć do szkoły - nagle mój wzrok powędrował na bramkarza królewskich , który trzymał w jednej ręce reklamówke , a w drugiej otwartą teczke 
- Czyli dochodzisz do naszej szkoły ? Ciekwe choć też podejrzane - rzekł Herman jak dobrze pamiętam
- Nie wasz interes - wstałem i się otrzepałem . Wziąłem od Kinga tą rekalmówke i teczke wraz z zawartością 
- Lepiej bądź miły Swift . Skoro masz chodzić do naszej szkoły musisz się zachowywać - pouczył mnie David także wstając
- Co nie oznacza , że musze z wami gadać. -fuknąłem . Miałem coś jeszcze powiedzieć , ale widziałem wystraszone miny Kinga i Hermana . Ja i Samford podążyliśmy za ich wzrokiem . Ray Dark
- A wy chłopcy nie powinniście być na lekcji ? - spytał chłodnym tonem 
- Em no......- zaczęli pokolei  
- Jazda w podskokach na lekcje ! - krzyknął na nich zniecierpliwiony na co oni się spięli i pokiwali głowami i po wyminięciu mnie pobiegli korytarzem - a ty panie Swift pewnie szukasz gabinetu dyrektora prawda ? 
Przełknąłem nerwowo ślinę na jego głos . Rany strasznie brzmi
- No ja........tak - spuściłem głowe , aby tylko na niego nie patrzeć
- Nie musisz się tak bać . Zapraszam do mojego gabinetu Swift - ruszył pierwszy . Spojrzałem na jego plecy . Powoli podążyłem za nim . Zapomniałem .On jest dyrektorem i trenerem królewskich . 
Szedłem za nim , aż doszliśmy do drzwi z wyrzeźbionym herbem szkoły . Otworzył je i gestem ręki zaprosił do środka. Wszedłem i pierwsze co zobaczyłem to mnóstwo pucharów , medali , zdjęć oraz dyplomów . Usiadłem drewniamym krześle rozglądając się . Na ciemnozielonych ścianach zauważyłem dyplom bramkarza akademii , a obok zdjęcie jego w stroju do karate i trzymającym dyplom w rękach . Miał na sobie czarny pas . Widać , że Ray jest z niego dumny . Niedaleko wisiało także zdjęcie Samforda stojącego na podium na pierwszym miejscu , obok był dyplom , że wygrał sztafete międzynarodową . Inne dyplomy też były , różnych uczniów 
- Widze , że podziwiasz nagrody - nagle z transu wyrał mnie głos Raya 
- Tak.....muszą być naprawde dobrzy w swoich dziedzinach 
- Racja - przyznał siadając w skórzanym obrotowym fotelu - jestem z zawodników bardzo dumny. Przynoszą dość dużo sławy oraz honuru dla naszej szkoły , ale inni uczniowie nie odbiegają daleko w wynikach w innych zajęciach od innych . Więc wracając do tematu dotyczącego ciebie ....twój ojciec cie zachwalał , że nie tylko jesteś świetny w nauce , ale także w piłce nożnej 
- Jeśli chodzi panu o dołączenie do zespołu mowy nie ma - powiedziałem stanowczo dając mu teczke z ostatnim dokumentem  . Nie mogłem odczytać z wyrazu twarzy tego człowieka czy jest zły , zawiedziony czy poirytowany . 
Otworzył teczke i coś tam podrukował , popodpisywał 
- Teraz tylko podpisz tu , a ja ci dam mundurek , plan lekcji i wykaz podręczników - rzekł tym chłodnym tonem podchodząc do szafki . Spojrzałem na kartke . Nie wierze  , że tu jestem . Podpisałem . Wtedy Dark podszdeł i dał mi mundurek , plan lekcji jak i wykaz podręczników - legitymacje odbierzesz jutro . To tyle i zastanów się Swift czy napewno nie chcesz dołączyć do mojej drużyny
- W porządku i ....decyzje już podjąłem - wyszedłem z gabinetu . Poszedłem do łazienki się przebrać . Ubrałem mundurek i spojrzałem na siebie w lustrze. Nieco do mnie pasuje ....nie! Nie moge tak myśleć . 
Wcześniejsze ciuchy schowałem do reklamówki i ruszyłem korytarzem patrząc na plan zajęć . Jestem w klasie 2c . No ciekawie 

* POV JUDE *

Podczas przerwy dowiedziałem się ciekawej rzeczy
- Naprawde ? - chciałem się upewnić krocząc z Hermanem , Davidem i Joem korytarzem 
- No tak . Wpadliśmy na niego , a miał przy sobie dokument jaki ostatni trzeba donieść , aby dołączyć do szkoły - rzekł Samford 
- Ale niczego więcej nie mogliśmy się dowiedzieć bo trener nas przyłapał i kazał lecieć na lekcje - dodał Joe 
- trzeba się dowiedzieć co taki dobry zawodnik jak Nathan robi w tak ciężkiej szkole jak nasza - powiedziałem , ale wtedy go zobaczyłem . Rozglądał się starając chyba zorientować się gdzie jest hm. Podszedłem z chłopakami - Zgubiłeś się ? A może próbujesz nieudolnie szpiegować? 
- Nie wasz interes - fuknął - nie jestem szpiegiem 
- Więc co tu robisz ? - spytał David 
- Nie interesuj się 
- Może trochę grzeczniej Nathan ? Nie musisz się złościć . Nikt cie nie krytykuje , ani nic złego nie mówi - odparł Herman . Widziałem jak Swift się denerwuje i zaciska zęby
- Nie chce z wami rozmawiać - minął nas idąc dalej 

* POV NATHAN * 

Za kogo oni się uważają ?! Debile . Schowałem ręce do kieszeni i na kogoś wpadłem . Ta osoba mnie popchnęła tak , że padłem na podłogę na tyłek . 
- No prosze gamoń z Raimona - rzucił ten nieznajomy . Szybko odsunąłem się bo chciał mnie uderzyć pięścią . 

* POV JUDE *

Patrzyłem na to z chłopakami 
- Em interwencja ? - spytał mnie Joe 
- Poczekaj jeszcze chwile - powiedziałem spokojnie 
Wtedy Max przycisnął Nathana do podłogi zaciskając jedną rękę na jego gardle , a drugą zacisnął w pięść 
- Jude ....-tym razem odezwał się David - wiesz dobrze jak to się może skończyć 
- Tak wiem ...- rzuciłem obojętnie 
Widziałem kątem oka , że Joe nie może wytrzymać i poprostu podszedł tam bez mojego pozwolenia .

* POV NATHAN * 

Zacisnąłem zęby widząc co się szykuje . Gdy pięść wystartowała w moją stronę byłem gotów na ból , ale nie nadszedł on . Zobaczyłem , że King złapał tego kolesia na ramie 
- Radze ci puść go - warknął na niego .
- O co ci chodzi Joe ? To jełop z Raimona i .... - zaczął łobuz , ale nie dane mu było dokończyć bo bramkarz go szarpnął do tyłu przez co byłem wolny . Joe zacisnął ręke na gardle tego kolesia . Patrzyłem na to ze zaskoczeniem
- Przeproś go i obiecaj , że już tak nie zrobisz - nakazał King 
Wstałem ostrożnie 
- N-nie trzeba naprawde - ,ale widać moje zdanie się nie liczyło 
- D-dobrze.....p-przepraszam i tak j-już nie zrobie - wydukał trzymany przez brak powietrza . Joe go puścił popychając na ściane . Łobuz prędko zwiał 
- Dzięki - udało mi się w końcu opanoawć . Joe na mnie spojrzał , ale uśmiechnął się łagodnie . Nie widziałem go nigdy takiego . 
- Nie ma sprawy . Max na za dużo sobie pozwala 
- Dokładnie . NIe przejmuj się nim - wtrącił się David 
Jude z Hermanem też podeszli .
Zmusiłem się na lekki uśmiech . Nie są tacy źli 
- Widać się z nim nie polubie - stwierdziłem krzyżując ręce na klatce piersiowej 
- Jakoś się przyzywczai do ciebie - wzruszył ramionami Herman 
- No racja . Może zaczniemy od początku ? -zaproponował Sharp wyciągając do mnie ręke 
- W porządku - opuściłem ręce wzdłuż ciała , a jedną mu podałem ściskając mu dłoń 
- Witamy w królewskich - powiedział ze spokojnym uśmiechem . 
Kiwnąłem głową .

 

Drugie oblicze KrólewskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz