9. Kłopoty

71 8 4
                                    

* POV JOE *

Udawało mi się unikać Nathana cały czas . Nie lubie być tak wypytywany. Eh , a on jest mega uparty .
Na szczęście udało mi się wyjść przed ostanim dzwonkiem . Wybiegłem ze szkoły prędko . Musze być sam na spotkaniu . Nie ma nawet opcji o świadkach .
Dobiegłem po jakimś czasie . Oczywiście chłopaki już byli 
- Gotów smak porażki King ? - zakpił Max
- Zobaczymy kto przegra - stanąłem na bramce i założyłem rękawice leżące na ziemi przy słupku po czym je zapiąłem - ja jestem gotów 
- No dobra ....,ale ...- widziałem ten jego uśmieszek - nie pogniewasz się jeśli ci powiem , że zaprosiłem cały skład 
- Że jak ?! - warknąłem . Wtedy zobaczyłem cały skład . No pięknie 
- To więc zaczynamy gre - uśmiechnnął się wrednie Max i po kilku podaniach piłka wystrzeliła w moją strone . Oczywiście udało mi się złapać ,lecz za drugim razem dłonie mi się złączyły jak magnes i nie mogłem ich od siebie odczepić . 
- co jest...- szepnąłem do siebie . 
- leci - spojrzałem na nich i dostałem piłką w głowe . Jęknąłem gdy wpadłem do siatki - podoba ci się psikus Joe ? Randomowo rękawcie będą działać na siebie jak dwa różne bieguny co się przyciągają
Zacisnąłem zęby ze złości . Co za ....
- Dobra . Powtórka dwóch strzałów ,ale ... z małą różnicą - zdjąłem rękawice i je rzuciłem na trawe . 
- no prosze jakiś ty odważny . Zobaczymy czy dasz nam rade

* TYMCZASEM * 

* POV NATHAN *

Odebrałem legitymacje po czym wybiegłem z gabinetu . Biegłem przez korytarze akademii . Dziś nie idę na trening . Musze znaleźć Kinga . Rany myślałem , że jednak się namyśli i na mnie poczeka , a tu masz babo placek . Jest taki uparty jak osioł . Eh . Mam nadzieje , że nic mu się nie stało . Ignorowałem wołanie Davida . Mam teraz misje do wypełnienia . 
Wybiegłem ze szkoły i pobiegłem w strone miasta . Niestety nie wiem gdzie on teraz może być ,ale muszę przecież mu pomóc . Jednak pytanie brzmi jak ? 
Chyba z godzine tak biegałem .Zdyszany usiadłem na schodach jakiegoś starego budynku . Wyjąłem butelke i się napiłem o rany . Ale się zdyszałem
- Ty nie na treningu ? - usłyszałem znajomy głos . Spojrzałem na jego właściciela . No jasne ! Ja go szukam , a on spokojnie sobie podszedł !
- Joe ! -wstałem szybko . Chciałem pokazać złość , ale zmęczenie zwyciężyło. O no prosze był w domu bo ma na sobie już normalne ciuchy  .- i jak ci poszło ? Czemu nie zaczekałeś na mnie co Joe ? Poszedłeś sam i...
- Nathan w porządku . Nic mi nie jest . Wygrałem z nimi  Myśleli , że mnie zapędzili w pułapke bo przyszedł cały zespół plus coś zrobili z rękawicami ...., ale to już nie ważne . Nie chciałem cie na to brać ponieważ nie potrzebowałem twojej  pomocy . Wiedziałem , że dam sobie rade doskonale sam 
Westchnąłem ciężko 
- bałem się poprostu o ciebie ...., że coś ci zrobią , ale skoro wygrałeś to w porządku . Chociaż dali ci spokój - stwierdziłem na co on pokiwał głową - to może pójdziemy uczcić twoją wygraną co ty na to ? 
- n-naprawde ? No w porządku - wzruszył ramionami bramkarz 
- Świetnie . Znam fajną restauracje z miłą obsługą - ruszyłem pierwszy spokojnie  . King od razu zrównał ze mną krok . Heh nawet się nie spodziewa gdzie idziemy .

Po parunastu minutach byliśmy na miejscu . Wszedłem pierwszy , a on za mną .

*  POV HILMAN *

Spojrzałem na osoby co weszły . Nie kryłem zaskoczenia kogo Swift przyprowadził 
- Dzień dobry - powiedział Nathan na starcie 
- T-tak dzień dobry - zawtórał za nim niepewnie bramkarz królewskich 
- Witam was chłopcy . Siadajcie . Co wam podać ? 
- Dla mnie Ramen - rzekł Nathan 
- W porządku . A tobie chłopcze ? - spytałem drugiego na co na mnie spojrzał zdezorientowany . - nie bywałeś tu prawda chłopcze ? - dopytałem na co w milczeniu pokiwał głową . Westchnąłem i dałem mu menu. Od razu zaczął czytać
- Niech będą pierogi z serem 
- W porządku - odwróciłem się do nich tyłem i zacząłem przyżądzać im posiłki - jak tam Nathan w nowej szkole ? 
- Dobrze trenerze ...znaczy panie Hilman . Powoli przyzwyczajam się do ludzi jak i nauki 
- a grasz w zespole ? 
- tak ...ostanio dołączyłem . Dość ciekawe uczucie 
Pokiwałem głową . 
Gdy dania były gotowe dałem im
- Smacznego . Jedźcie na zdrowie chłopcy . Ja musze coś zobaczyć na zapleczu - poszedłem tam

* POV JOE * 

-dziękujemy - powiedzieliśmy jednocześnie
Jedliśmy w ciszy skupieni na posiłkach . Usłyszałem jak ktoś wchodzi do restauracji . Po chwili obaj poczuliśmy zimne dłonie na naszych barkach 
- Nie za dobrze wam chłopcy ? - spytał chłodny głos  . Trener . 
- Mamy kolejnego klien....- zaczął , ale przerwał ten kucharz widząc Raya - ty . Po co tu przyszedłeś ? Daj im w spokoju zjeść
- chce porozmawiać . Chłopcy wyjdźcie 
Spojrzałem na Nathana , a on na mnie z pełną obawą . Pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy zostawiając zapłate . 
- co trener tu robi ? - szepnął Swift
- Nie wiem , ale napewno nie bez powodu tu przyjechał - mruknąłem gdy szliśmy chodnikiem równym krokiem . 
Po jakimś czasie rozeszliśmy się . Miałem złe przeczucia .

NASTĘPNEGO DNIA 

* POV NATHAN * 

Ah dziś piątek w końcu będzie sobota . Stanąłem jak wryty widząc gazete na stoisku  . Od razu ją wziąłem do ręki . Na pierwszej stronie ...ten nagłówek .........to nie może być prawda ! Zacisnąłem zęby ze złości wpatrując się w wiadomość . Tak się wkurzyłem , że zacząłem miąć gazete 
- Ej chłopcze ! Jak zniszczysz musisz kupić- zwrócił mi uwage sprzedawca . Spojrzałem na niego spod byka . Wyjąłem kase z kieszeni i nią w niego rzuciłem po czym ruszyłem pędem przed siebie . Musze powiedzieć o tym przyjaciołom . ( heh specjalnie nie sprecyzowałam którym :P ) 

Drugie oblicze KrólewskichOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz