Pov Antoniette
Gdy się obudziłam spojrzałam na dziewczynę. Co ja mam zrobić? Nie z Willow tylko z Severus'em. Muszę z nim pogadać o nas. Oparłam się na łokciach i zaczęłam smyrać ją po brzuchu. Pomimo blizn i tak, pięknie wyglądała. One dawały jej uroku. Ile musiała przeżyć. Zamyślona nawet nie spodziewałam się, że już nie śpi.- Już się obudziłaś? - delikatnie pocałowałam ją w policzek. - Nie boli cię już? - spytałam patrząc na bliznę.
- Już jest dobrze. Słyszałam małe plotki, że jak byłam w śpiączce przychodziłaś do mnie. Dzień w dzień o tej samej godzinie. - Na jej twarzy zauważyłam głupi uśmiech - No nie wierzę, czy ty się rumienisz?
- Co, ja? To raczej twoja robota - schowałam twarz w jej zagłębieniu szyj. Jest pierwszą osobą, która sprawia, z wsie rumienię. Usłyszałam śmiech dziewczyny.
- Toni? Chciałaś się o coś mnie wczoraj zapytać.
- Zrobiłabym to, gdybyś mi wczoraj nie przerwała. - spojrzałam na nią
- Teraz to moja wina? - uniosła jedną brew
- Czyjaś musi. Dobra, mówiłaś, że jesteś sama w pokoju i... I może mogła bym ze Stan'em spędzić kilka nocy u ciebie? - nie byłam pewna czy powinnam o to pytać.
- Oczywiście, ale coś się stało?
- Tak, nie, znaczy nie wiem - wstałam z łóżka i podeszłam do szafki nocnej. Oparłam się o nią i przymknęłam oczy. Czułam jak pod powiekami zbierają się łzy.
- Ej, co jest? - poczułam jak drobne ręce dziewczyny oplatają mnie w pasie.
- Nie wiem co mam zrobić z Severus'em. Za nim przyjechałam do Hogwartu chciał mi zabronić pracować...
- Nie chciał, żebyś pracowała?
- Tak, ale musiałam wreszcie to zrobić. Pięć lat siedziałam ze Stan'em w domu. Gdy Albus zaproponował mi tutaj pracę od razu się zgodziła. Gdy Severus się o tym dowiedział zrobił mi awanturę. Od tamtej pory traktuje mnie jak śmiecia. Kiedy leżałaś w Skrzydle Szpitalnym to powiedział mi, że...
- Że co...? - odwróciła mnie w swoja stronę - Spójrz na mnie. Jeżeli powiesz mi o co chodzi, może pomogę tobie.
- Nikt mi nie pomoże. Nigdy się tego nie pozbędę.
- Nie rozumiem - zmarszczyłam brwi
- Ale obiecaj mi, że jeżeli się o tym dowiesz nie zostawisz mnie
- Po co miałabym to robić. Najlepiej powiedzieć prawdę niż skłamać - położyła swoją dłoń na moim policzku.
- Tylko wiesz, że to o czym się dowiesz nie jest moją winą.
- Nie masz o co się masz o co się martwić
Wzięłam głęboki wdech i podwinęłam lewy rękaw. Od razu na przedramieniu można było zobaczyć mroczny znak
- Uwierz mi, nie chciałam go, ale ze względu na mamę musiałam to zrobić. Miałam tylko dziewięć lat. Matka wiedziała, że będę musiała to zrobić i nic nie mówiła. - poczułam pierwszy raz od dawna jak po moich policzkach poleciały łzy - Chociaż zrozumiem, że nie będziesz utrzymywać ze mną kontaktu, ale musiałam tobie powiedzieć.
- Mam do ciebie jedno pytanie - spojrzałam na nią niepewnie - Chciałaś tego?
- Gdybym chciała nie mówiłabym tego.
- Przepraszam głupie pytanie. A co Severus tobie powiedział? - widziałam, że trochę się waha, ale zadała mi pytanie
- Odkąd Voldemort się odrodził wzywa swoich ludzi. Ze względu na to, że też jestem to nie raz mnie wzywał, ale ani razu mnie nie było. Gdy mnie zobaczył pod Skrzydłem Szpitalnym stwierdził, że go zdradzam. Na razie tego nie będę komentowała. - uśmiechnęłam się - stwierdził, że jak nie przyjdę na zebranie to mnie nie obroni. Najwyżej użyje na mnie Crucio.
- Zabije go! - krzyknęła - Wycierus tego poża... - nie dałam jej dokończyć. Po prostu wpiłam się w jej usta.
- Nic nie rób, proszę. - wyszeptałam, gdy odsunęłyśmy się od siebie i złączyłam nasze czoła - Jeżeli coś tobie się stanie nie wiem co w tedy zrobię. Muszę sama to załatwić.
- Co zrobisz z Smarkerus'em?
- Willow! - spojrzałam na nią spod byka
- No co?
- Wiesz o co mi chodzi - przewróciłam oczami
- No dobra. Za dużo czasu spędziłam z Huncwotami
- Z Huncwotami? Kto to?
- Ty nie wiesz? - spytała zdziwiona
- Skąd mam wiedzieć kto to.
- Ah no tak. Huncwoci to grupa żartownisiów. Tak jak Fred i George. Tylko w tamtej grupie były czterech chłopaków. Cała czwórka nie lubiła Severusa i na odwrót. Ze względu na to, że jednym z nich mam dziecko, a z drugim się też już poznałam. Są cudowni. Syriusza byś polubiła. Naprawdę. Jeszcze w ich grupie był James Potter i Peter Pettigrew. James był ojcem Harry'ego, a ten ostatni zdradził swoich przyjaciół. Gdybym mogła zemściła bym się na nim.
- Syriusz Black?
- Tak, ten który uciekł z Azkabanu, ale nie mów, że o tym coś wiesz.
- Po co miałabym to robić?
- Nie wiem, po prostu nie chce, żeby znowu bez powodu tam trafił.
- Jak by to powiedzieć- zamyśliłam się - Syriusz jest mojej mamy kuzynem. O nim nic nie słyszałam jedyne co kiedyś mi mówiono to, że był wydziedziczony.
- To już wiem musimy się już zbierać. - odezwała się
Zauważyłam, że jej oczy robią się załzawione.
- spotkamy się, dobrze? I to nie raz.
- Jak coś moja komnata jest dla ciebie otworem. Michelle nie ma, więc Stan będzie miał gdzie spać.
- A ja? - moje dłonie położyłam na jej biodrach
- Za drzwiami na podłodze - zaśmiała się
- No to chyba wolę już u siebie
- Nie no, żartuje. W moim łóżku jest miejsce tylko dla jednej osoby. Jeżeli będziesz chciała, oczywiście.
- Przemyślę to, a teraz chodźmy, bo stwierdza, że zaginęłyśmy.
Ostatni raz połączyłam nasz usta.
933 słów
CZYTASZ
Cichy szept serc
RomanceDwie kobiety pracujące w Szkole Magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Obydwie mają swoje rodziny, prywatne życie, ale żadna z nich nie spodziewała się, że ich życie zmieni się do góry nogami. Wyjdzie im to na dobre czy raczej na złe? Tego nikt nie wie...