Mały zadrżał. Zaczął się obawiać że to może z nim jest coś nie tak i że może uśmiechu i w ogóle całego lasu nie ma.
Istota, czymkolwiek by nie była, jakby słyszała jego myśli.-Nie martw się chłopcze, do stanu szaleństwa jeszcze trochę ci zostało.-zachichotał głos- poza tym- dodał po chwili ciszy- tylko szaleńcy są cokolwiek warci...
-O czym mówisz? Pokaż się proszę.
-W porządku.
Wokół uśmiechu pojawiła się delikatna poświata a przed chłopcem zawisł kot. Różowy kot.
Mały spojrzał na kota.-Kim jesteś?
-Jestem Chester.- rzekł futrzak uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Masz bardzo ładny uśmiech, ale nie wiedziałem że koty się uśmiechają.- powiedział niepewnie splatając dłonie na plecami.-Robimy to, nawet często.
-Czy wiesz może kocie gdzie mogę iść?-spytał Mały Książę
-To zależy gdzie chcesz trafić.
-Jest mi obojętnie...
-W takim razie możesz iść tam- tu kot wskazał kierunek łapą- tam, znajduje się dom Szalonego Kapelusznika. Z kolei idąc tą ścieżką trafisz do domu Marcowego Zająca.- kot zmrużył oczy - Potrzebujesz czegoś jeszcze?
-Myślę, że już tym bardzo mi pomogłeś, dziękuję.
Książę już zaczął się odwracać gdy nagle jakby coś sobie przypomniał.-Jeszcze jedno ko- -zamarł- Kocie? Kocie co się dzieje? Nie znikaj, proszę!
Kot nie odpowiadał przez chwilę, jakby myślał nad czymś bardzo intensywnie.
-Drogie dziecko, to nie ja znikam- powiedział łagodnie- to twój mózg przestaje funkcjonować, przestaje
być zdolny nawet do delirycznego majaczenia. Ustają czynności.
Innymi słowy...Nie dokończył. Nie potrafił powiedzieć temu drobnemu, niewinnemu chłopcu, że umiera.
-Znowu cię widzę kocie! Nie rób tak już nigdy więcej.Kot nie odpowiedział.
Trochę minęło od ostatniego rozdziału. Ale hura we did it!
Mam nadzieję że się podobało.
Do następnego, narka!
CZYTASZ
Mały Książę. Czyli moje opowiadanie na polski.
FantastikMoże tak, dałam to mojej polonistce iiiii... była zdziwiona. Już nie patry na mnie w ten sam sposób :'DD