Rozdział 1

194 16 7
                                    

GRACE, PÓŁTORA MIESIĄCA WCZEŚNIEJ

Na mojej twarzy widniał uśmiech, który miałam wyuczony na pamięć. Nie był on prawdziwy czy szczery, nigdy taki nie był. Ponownie stałam przed tysiącami ludźmi, którzy uważali moje życie za idealne. Te małe dziewczynki naprawdę chcą moje życie. Cóż, one jest idealne. Idealnie udaje, że sobie radzę. Spoglądałam co jakiś czas na mojego brata - Logana. Jego wyraz twarzy był szczery.

- Uśmiechaj się.

Mój wzrok przeniósł się na moją matkę, która wypowiedziała te słowa. Wielka królowa Hiszpanii, która przypadkiem dostała koronę. Spojrzałam na ludzi, którzy wręcz z podziwem wpatrywali się w postawę mojego brata. Przyszły następca tronu musiał się prezentować, prawda? Z moich ust wymsknęło się ciche parsknięcie. Logan był stworzony do noszenia na swojej głowie korony. Jesteśmy swoimi przeciwieństwami. On najchętniej cały czas otaczałby się fałszywymi uśmiechami, ludźmi, którzy mają chęć jedynie na jego koronę. Ja...właśnie jaka byłam ja? Nie miałam nikogo prócz Emilly. Znałam ją od dziecka, ta dziewczyna jako jedyna znała prawdziwą Grace Myers. Przy niej mogłam mówić co myślę i tylko przy niej.

Ludzie zaczęli klaskać, a więc znów wróciłam myślami do rzeczywistości. Mój ojciec stał dumny po przemówieniu, które nawet nie mam pojęcia o czym było.

- Moje dzieci były pomysłodawcami tego pomysłu. Grace, Loganie, pozwólcie - skinął do nas głową. Nienawidziłam, gdy to robił, publiczne przemówienia mimo wszystko mnie stresowały. Oboje podeszliśmy bliżej do naszego taty. - Uważam, że nasz kraj nie musi martwić się mając takich przyszłych następców tronu. - posłał nam uśmiech. Próbowałam wyczytać z jego twarzy czy jego słowa były szczere. Chyba były. Nagle do moich uszu dostał się dźwięk strzału.

Pierwszy strzał. Drugi strzał. Trzeci strzał. Czwarty strzał.

Nastąpiła panika. Sama nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Odwróciłam swój wzrok na mojego ojca i brata. Koszula Logana nie była już biała. Była cała we krwi, a on sam trzymał się za biodro, z którego lała się masa krwi. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.

- Uciekaj, ja zajmę się Loganem - odrzekł.

Po chwili namysłu wręcz od razu zaczęłam biec w przeciwną stronę od całego zdarzenia. Biegłam jak najszybciej potrafię aż nagle wpadłam w czyjeś ramiona, które wręcz od razu mnie objęły. Nie miałam pojęcia kto to był, jedynie po ubraniu mogłam stwierdzić, że był to ktoś z królewskich ochroniarzy. Mimo wszystko nie mogłam się uspokoić, nie umiałam. Chłopak odsunął mnie delikatnie od siebie.

- Hej, księżniczko spokojnie - szepnął kładąc dłonie na moje policzki. - Oddychamy spokojnie. Wdech, wydech, wszystko będzie dobrze. Twój brat jest jedną z najsilniejszych osób, które kiedykolwiek poznałem - oznajmił patrząc mi w oczy. - Wszystko się ułoży, obiecuję Ci.

Wpatrywałam się w chłopaka, który od razu do mnie dotarł. Wierzyłam w jego słowa bardzo mocno. Wmawiałam sobie, że wszystko będzie dobrze, ale czy na pewno będzie? Brunet chwycił moją dłoń i poprowadził do służbowego auta. Tamtego dnia widzieliśmy się po raz ostatni, ale mimo wszystko wracałam myślami do chwili, gdy ujrzałam cię po raz pierwszy.

Dance of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz