-1-

279 18 0
                                    

-Hajime - dotarł do mnie donośny głos mojego ojca. Byliśmy w trakcie kolacji. Jeżeli ktoś zaczynał rozmowę przy stole, znaczyło że jest to poważna rozmowa. Z reguły jedliśmy w ciszy - za kilka dni kończysz dwadzieścia jeden lat. Wiesz co to oznacza, prawda?

Odbywaliśmy tą rozmowę miliony razy. Wraz z osiągnięciem przeze mnie dorosłości, obejmowałem rządy w kraju. Nie szczególnie się tym przejmowałem. Dużo bardziej myślałem o sprawie wybrania sobie omegi. Miałem ją upatrzoną już od dwóch lat. Byłem ciekaw co ma mój ojciec do powiedzenia na ten temat.

-Tak, ojcze - potwierdziłem.

-Jutro dostarczą kilka omeg. Wybierzesz sobie jedną.

-To nie będzie konieczne - powiedziałem gdy skończył mówić. Gdybym mu przerwał, prawdopodobnie skończyłbym z siniakiem na policzku. Nigdy w życiu nie mogłem mu przerwać - mam na oku jedną omegę.

-Doprawdy? Kogo? Mam nadzieję, że nie jest to prosta wieśniaczka - zainteresował się moimi słowami.

-Wręcz przeciwnie. Oikawa Tooru.

Puls mi podskoczył gdy mężczyzna uderzył pięścią w stół, robiąc w nim wgniecenie.

-Wykluczone. Doskonale znasz nasze stosunki z tą rodziną.

-To może być dobra okazja na zawarcie sojuszu między państwami - doskonale przygotowałem się na ewentualność gdyby ojciec miał coś przeciwko - mają wpływy, są silni. Przyda nam się silny sojusznik. Małżeństwo może złagodzić sytuację.

-Hajime ma rację - moja matka mnie poparła - szczególnie, że nie dzieje się dobrze. Ostatnie czego nam brakuje to konflikty z nimi. Ciągnięcie negatywnych stosunków źle się na nas odbije.

-W porządku. Niech tak będzie. Jutro przejedziemy się zaproponować związanie. Młody Oikawa jest omegą, on akurat nie powinien mieć nic do gadania w tej kwestii.

Tooru poznałem na jednej kolacji która miała miejsce dwa lata temu. Był ode mnie młodszy o trzy lata, ale wpadł mi w oko. Wtedy sobie przysiągłem, że zostanie mój.

***

Podczas gdy nasi ojcowie dyskutowali o warunkach małżeństwa, Tooru się we mnie wpatrywał. Siedzieliśmy czwórką przy stole. On był naprzeciwko mnie i nawet na sekundę nie spuszczał ze mnie wzroku.

-A ja już w tej kwestii nie mam nic do powiedzenia? - odezwał się w końcu z pogardą.

-Siadaj, Tooru - upomniał go ojciec - usiądź i się uspokój. Nie zapominaj że jesteś omegą.

-I z tego powodu mogą mnie sobie wziąć? Nie żart-

Zamilkł gdy dostał w twarz. Z jego nosa pociekła krew. Chciałem wstać i mu to obetrzeć ale nie mogłem. Nie mogłem ingerować w jego stosunki z najwyższym królem. Byłem tu tylko gościem.

Tooru posłusznie usiadł, samemu obierając krew wierzchem koszuli. Nie płakał, mimo że napewno go bolało. Był silny jak na omegę.

-Więc mam rozumieć że wszystko ustalone? - odezwał się mój ojciec.

-Jak najbardziej. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Za trzy dni obejmujesz rządy, prawda Hajime-kun?

-Tak. Zgadza się.

-W takim razie za trzy dni, dziesiątego czerwca, przyjedziemy na koronację. Wtedy też przekaże wam Tooru.

royality ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz