Podczas koronacji widziałem w jednym z przednim rzędów Tooru, wraz z jego ojcem. Był ubrany tak jak wypadało. Jasnoniebieska satynowa koszula pasowała mu do brązowych oczu. Na nogach opinały się garniturowe spodnie. Był we mnie wpatrzony podczas ceremonii. Nawet się ukłonił, gdy było trzeba. Był wychowany. To dobrze.
Dopiero podczas przemówienia dotarło do mnie jak wielki obowiązek ciąży na moich barkach. Teraz ja, byłem w swoim kraju najwyższym królem. Chciałem godnie zastąpić mojego ojca, którego darzyłem szacunkiem.
Musiałem zrobić jeszcze coś, na co wyczekiwałem od rozpoczęcia uroczystości. Skrzyżowałem spojrzenia z Tooru. On też wiedział.
-Miejsce u mojego boku zajmie Oikawa Tooru - powiedziałem do wszystkich zgromadzonych. Omega posłusznie podszedł i stanął obok mnie, zwracając się twarzą do tłumu - od dziś, z mojego rozkazu, jest nietykalny. Każdy, kto śmie w jakikolwiek sposób go skrzywdzić, zostanie ścięty.
Spojrzał na mnie z małym szokiem. Nie ukrywał zdziwienia. Omegi tutaj traktowano jako seksualne zabawki, nie istotne jaki miały statut. O ile oczywiście nie były oznaczone. W przypadku oznaczenia, nikt nie mógł ich skrzywdzić ani wykorzystać, oprócz ich własnej Alfy. To się jednak trochę różniło od nietykalności. Tytuł który właśnie nadałem mojej omedze, uprawniał mnie do wydania kary śmierci, nie ważne w jakim stopniu ucierpi gdy ktoś go skrzywdzi. Przy samym oznaczeniu, nie mógłbym tego zrobić.
Każda Alfa miała prawo do wykorzystywania Tooru i nie poniosłaby za to konsekwencji, mimo tego że był on księciem. Aż do dzisiaj. Od teraz nikt nie mógł go tknąć.
Tłum też był zaskoczony. To był pierwszy przypadek od kilkudziesięciu lat, gdy nieoznaczona Omega uzyskała tytuł nietykalnej. Zazwyczaj takie tytuły nadawane były Omegom, które zasłużyły na uznanie u władcy. Tooru nie musiał pracować sobie na moje uznanie. Miejsce u mojego boku automatycznie sprawiało że był moją własnością.
***
-Dziękuje - powiedział brunet gdy już jedynie w swoim towarzystwie udaliśmy się do sypialni. Było dawno po ceremonii i bankiecie.
-Za co?
-Za to co powiedziałeś podczas ceremonii. Naprawdę... Nie spodziewałem się.
-Nie zniósłbym myśli że ktokolwiek mógłby cię bez konsekwencji krzywdzić. Jesteś tylko mój, żadnego innego. Nie musisz się mnie obawiać. Nie skrzywdzę cię.
-Myślałem na początku, że jesteś taki jak wszystkie Alfy. Chyba się myliłem. Mogłeś mnie przecież po prostu oznaczyć siłą...
-Potwórzę, nie skrzywdzę cię. Powiedz mi szczerze. Czy kiedykolwiek któraś Alfa cię skrzywdziła? - usiedliśmy na łóżku. Spojrzałem mu głęboko w oczy, wymuszając uległość.
-Tylko raz - szepnął, spuszczając wzrok - pamiętasz ten bankiet, na którym się poznaliśmy? - kiwnąłem głową - dostałem na nim rui. Chciałem przeczekać w łazience, aż się skończy i pojedziemy do domu, ale on mnie znalazł... - przełknął ślinę. Złapałem jego dłoń, która drżała. Nie miałem doświadczenia w pocieszaniu kogokolwiek - zaszedłem w ciążę. Mój ojciec powiedział, że muszę ją donosić. Tak się też stało. Urodziłem dziecko. Potem on się dowiedział - po policzkach popłynęły my łzy - zamordował je.
Byłem w strasznym szoku. Przytuliłem roztrzęsiona omegę, nie wiedząc co mam robić. Tooru miał wtedy tylko szesnaście lat. To musiało być dla niego traumatyczne przeżycie.
-Od tamtej pory nie dopuszczam do siebie żadnej alfy - zacisnął dłoń na materiale mojej koszuli - jesteś pierwszy od tych dwóch lat...
Gdy czułem dotyk na klatce, czy jego słodki zapach, widziałem jak powoli szaleje. Dłonią zawędrowałem na jego pośladek i delikatnie gładziłem. Chyba nie powinienem go pieprzyć po tym jak opowiedział mi trochę o swojej przeszłości. To by było nieodpowiednie.
Zresztą co ja tam wiem.
Wyjąłem koszule z jego spodni. Dłońmi sunąłem po nagich plecach. Nos wcisnąłem w zagłębienie jego szyi, delektując się słodkim zapachem. Pachniał miętą i truskawkami.
-Przestań - wyszeptał roztrzęsiony - nie dotykaj mnie! - strzelił mi w policzek z otwartej dłoni.
-Zapominasz się chyba - syknąłem - to co powiedziałem na ceremonii to była moja dobra wola. Okaż trochę wdzięczności.
-Nie jestem tanią dziwką, daj mi spokój - wyrwał mi się. Mimo bycie omegą miał siłę - nie rzucę ci się w ramiona dzięki pustym słowom.
-Jestem twoją Alfą. Nie masz tu prawa głosu Tooru - powiedziałem twardo obejmując go w talii.
-Mówiłeś że mnie nie skrzywdzisz - spojrzał na mnie z bólem - więc dlaczego to robisz?
Widok jego łez trochę mnie zabolał. Tym bardziej że były wywołane przez mnie. To ja doprowadziłem go do płaczu. Kurwa.
-Dobra, trochę mnie poniosło - usiadłem na łóżku puszczając go - wybacz.
-Więcej tak nie rób - wlepił wzrok w moje oczy. Jego tęczówki były przecudowne. Nakręcały mnie, ale się powstrzymywałem.
Był po prostu piękny
CZYTASZ
royality ~ iwaoi
FanfictionW życiu każdej alfy nastaje moment, w którym musi wybrać sobie omegę. Szczególnie dotyczyło to rodziny królewskiej. Iwaizumi Hajime właśnie staje przed takim wyborem