-7-

170 13 0
                                    

Iwaizumi dzisiaj zostawił mnie na cały dzień samego. Kazał siedzieć w sypialni, ewentualnie mogłem iść do pokoju gdzie aktualnie przebywali Akaashi i Kenma, lecząc się z ran. Strasznie mi się nudziło.

Moja Alfa miała sporo obowiązków. Nie wiedziałem do końca czy mam się z tego cieszyć czy nie. Lubiłem towarzystwo Iwaizumiego, mimo że z początku nie byłem do niego zbyt przekonany.

Ignorując rozkaz starszego, wymknąłem się z pokoju. Chodziłem chwilę po zamku, rozglądając się po miejscach w których jeszcze mnie nie było. Moja wędrówka nie trwała długo. Szybko mi się znudziła. Gdy byłem przy drzwiach mojej sypialni, zostałem do niej brutalnie wepchnięty. Padłem na kolana, tracąc równowagę. Uderzylem też głową o szafkę, więc przez chwilę miałem ciemno przed oczami. Zostałem rzucony na łóżko, poczułem zapach obcej alfy. Spojrzałem z przerażeniem w oczy oprawcy, a moje usta zostały zatkane jego dłonią.

-Jak się wydrzesz, to cię zabije - szepnął przykładając mi nożyk do tętnicy - lepiej dla ciebie, żebyś siedział cicho.

Trzymając ostrze na mojej szyi, podwinął materiał mojej koszuli do góry. Nie wiem co było gorsze. Gwałt, czy śmierć.

-Nie będę krzyczał - powiedziałem drżącym głosem - tylko odłóż proszę nóż. Oddam ci się, jeżeli to zrobisz.

Oczywiście że skłamałem. W oczach tego mężczyzny, byłem bezbronną omegą. Nie wiedział o tym że potrafiłem się bić.

-Omegi naprawdę są głupie - powiedział - myślałeś że będzie po twojemu? - zakpił.

Rozdarł moją koszulę, związując mi materiałem ręce zaczepiając o ramę łóżka. Spodnie też brutalnie zerwał. W przypływie chwili zacząłem się wydzierać i próbować go kopnąć. Nie oddam się żadnej innej Alfie. Należę tylko do Iwaizumiego.

Gdy przed pokojem dotarły do mężczyzny krzyki i kroki, w ekspresowym tempie uciekł przez otwarte okno. W tym samym momencie do pokoju wpadli doradcy Iwy wraz z straznikami. Rozwiązali mnie, wypytując co tu zaszło. Opowiedziałem im.

-Iwaizumi niedługo wróci - powiedział Bokuto nakrywając mnie ciepłym kocem. Przyniósł mi też z kuchni kubek ciepłej herbaty - powiedzieć mu o tym?

-Nie... Ma za dużo obowiązków na głowie. Nie chcę mu dokładać.

-W porządku - mężczyzna mnie jeszcze objął, by jakoś pocieszyć - nie skrzywdził cię... W taki sposób, prawda? - pokręciłem głową na nie - chociaż tyle. Potrzebujesz czegoś jeszcze?

-Chcę zostać sam.

-Dobrze. Odpocznij.

Zostawili mnie samego. Cicho płakałem w łóżku. Przed drzwiami zostali strażnicy, a okno zamknąłem. Czułem się bezsilny.

-Jestem - dotarł do mnie głos mojej Alfy - Tooru?

Materac się ugiął a mężczyzna położył dłoń na moim ramieniu, zasłoniętym kołdrą

-Wszystko w porządku?

-Zostaw mnie samego - mruknąłem pociągając nosem.

I tak został przy mnie, przytulając się do moich pleców. Wlazł pod kołdrę. Ujął moją dłoń i pogłaskał kciukiem.

-Wiem że tego nie chciałeś, ale Bokuto mi powiedział - szepnął. Był dziwnie spokojny - jak się czujesz?

-Źle - odwróciłem się przodem. Spojrzał w moje zaczerwienione oczy - nie chciałem tego, naprawdę.

-Wiem skarbie. Nic, co się wydarzyło nie jest twoją winą.

-Źle się czuje z tym wszystkim - szepnąłem - i w dodatku powiedziałem mu że się oddam, jeżeli odłoży nożyk. Skłamałem, przysięgam.

-Nie jestem na ciebie zły - wtopił palce w moje włosy - robiłeś to w swojej własnej obronie. Nie byłbym zły, nawet gdybyś nie skłamał, walczyłeś o życie. Jesteś dzielny, wiesz?

-Nie jestem. Bałem się jak cholera. Mogłem zostać w pokoju, jak mi kazałeś... Przepraszam

-Hej, nie przepraszaj. To nie twoja wina. Obiecuję że znajdę tego, kto próbował cię skrzywdzić.

Zaufałem mu. Skoro tak powiedział, tak też będzie.

royality ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz