-8-

157 14 0
                                    

-Boli cię jeszcze? - zapytałem Iwy parę dni później, patrząc na szwy na jego nadgarstku. Dość się troszczyłem, mimo że wszystko było w porządku. Właśnie leżeliśmy w łóżku. Z racji bezpieczeństwa, dzisiaj każdy wyżej postawiony, dostał śniadanie do sypialni. Doszło do kolejnego zamachu. Tym razem na jednego z generałów. Iwaizumi ponownie został poharatany, walcząc z napastnikiem.

-Nie Tooru, nie boli - ucałował moje czoło.

-A co z... Tym który to zrobił? - podniosłem wzrok.

-Tu się robi skomplikowana sprawa - westchnął - przez noc nic się nie wydarzyło, ale w dalszym ciągu go nie złapali. Martwi mnie to. Boje się o bezpieczeństwo na zamku.

-Widziałeś go? - poczułem głaskanie po głowie.

-Częściowo. Zapamiętałem tylko ciemne włosy. Sylwetki też nie kojarzę. Prawdopodobnie ktoś z zewnątrz - gładził moją talię - muszę pomyśleć co dalej. Nie mogę tego tak zostawić - wtulił nos w moją szyję, zmieniając naszą pozycję - to trudne.

-Wiem, Iwa. Ale ty jesteś super inteligenty, coś wymyślisz - teraz to ja głaskałem go po włosach. 

-Dzięki za wsparcie, jakiekolwiek...

-Iwaizumi-sama, mamy problem - do sypialni wszedł strażnik. Iwa wyglądał jakby chciał go ukatrupić za bezceremonialnie wejście od tak.

-Co znowu? - mruknął podnosząc się.

-Pojmano mężczyznę, odpowiedzialnego za zamach. Mówi, że chce rozmawiać z Oikawą-samem.

-Po moim trupie, kurwa - warknął wstając. Szybko się ubrał - siedź tu - złożył buziaka na moim czole.

-Mogę pójść z tobą. Dowiemy się czego chce.

-To niebez-

-Jest pojmany. Nie stanowi zagrożenia.

-Zbieraj się - powiedział.

Wygonił strażnika bym mógł w spokoju się ubrać. Ujął moją dłoń i poszliśmy. Zarówno za nami, jak i przed nami szło po dwóch facetów, by w razie czego nas ochronić. Nie puszczałem dłoni starszego. Czułem się dzięki temu troszkę lepiej.

Gdy zeszliśmy na najniższy poziom zamku, przeszedł mnie dreszcz. Było tu zimno. Przysunąłem się bardziej do mojego mężczyzny.

Podeszliśmy do celi na końcu korytarza. Do ściany, w dodatku na krótkim łańcuchu, był przypięty rosły mężczyzna. Jego twarz wykrzywiła się w nienaturalnie szerokim uśmiechu. Cholernie przerażający. W dodatku znajomy. Rozpoznałem w nim mojego niedoszłego gwałciciela, w dodatku spotkaliśmy się wcześniej. Byłem pewien co do jego tożsamości.

-Dawno się nie widzieliśmy, Tooru-chan.

Hajime z odruchu zasłonił mnie własnym ciałem. Bałem się.

-Znasz go? - zapytał mnie, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

-Tak jakby. Mój ojciec chciał mnie za niego wydać, gdy miałem piętnaście lat. I to on... Próbował mnie skrzywdzić kilka dni temu.

Puścił mnie i podszedł do krat. Ręce miał za plecami, czym pokazywał wyższość. Zaczął mówić

-Skrzywdzenie Omegi z szlachecką krwią, w dodatku ciężarnej. Próba zabójstwa jednego z królewskich generałów a także próba gwałtu mojej Omegi, ogłoszonej jako nietykalna. Nie wspomnę o próbie zabójstwa najwyższego króla. Słucham, co masz na swoją obronę.

-Absolutnie nic - wysyczał.

-W porządku. Przygotować go do egzekucji - zwrócił się do dwóch mężczyzn którzy go pilnowali - będzie publiczna.

Mogłem przysiąc, że Iwaizumi się uśmiechał gdy odchodził od celi.

royality ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz