-9-

148 14 3
                                    

POV IWAIZUMI

-Nie chcę tego oglądać - usłyszałem cichy pomruk z pod kołdry - naprawdę nie chcę. Mogę tu zostać?

-Miałeś ostatnio sporo emocji na raz. Zrobię wyjątek. Odpocznij - pocałowałem omegę w czoło.

Dzisiaj odbywała się egzekucja Wakatoshiego Ushijimy. Człowieka odpowiedzialnego za całe zamieszanie w królestwie. Tooru nie chciał w tym uczestniczyć, mimo że powinien. Dałem mu spokój. Ja jednak musiałem się tam zjawić, a w dodatku ją przeprowadzić.

-Iwaizumi - usiadł na łóżku spoglądając na swoje palce. Potem podniósł wzrok na mnie i musnął moje usta - uważaj na siebie.

-Nie martw się. Będę.

Wyszedłem z sypialni a w dodatku poprosiłem dwóch strażników o pilnowanie mojej Omegi. Udałem się na dziedziniec, gdzie miało się wszystko odbyć. Dołączyli do mnie Bokuto i Kuroo. Też mieli obowiązek stać u mojego boku, jako moi doradcy.

Stając na wysokim podeście, rozejrzałem się po tłumie. Kilka metrów na moje lewo była platforma egzekucyjna.

-Wraz z dniem dzisiejszym, piątego lipca, oficjalnie skazuję Ushijimę Wakatoshiego na karę śmierci - przemówiłem - dopuścił się zbrodni, w postaci skrzywdzenia ciężarnej omegi z szlachecką krwią, zamachu na generała oraz rodzinę królewską. W dodatku złamał zasadę nietykalności mojej Omegi, wprowadzoną przeze mnie w dniu koronacji. Ponadto, na jego koncie wiszą wszelakie zamachy zbrojne oraz krycie nieletnich omeg.

Wśród tłumu wybuchło małe zamieszanie. Ja w dalszym ciągu zachowywałem powagę. Nie mogłem dopuścić do jakiejkolwiek paniki.

-Chciałbym dodać, że jeżeli ktokolwiek dopuści się podobnych czynów, niezależnie od statutu, zostanie ukarany publiczną egzekucją - kontynuowałem - to wszystko co miałem do powiedzenia.

Skinąłem głową w stronę katów. To dało im sygnał do ścięcia głowy mężczyzny. Dobrze że Tooru tutaj nie było. Mi samemu zrobiło się zimno, mimo że to nie była pierwsza egzekucja którą widziałem na oczy. Ojciec często mnie na takowe zabierał, tłumacząc że muszę się przyzwyczajać.

Gdy wszystko dobiegło końca, tłum się rozszedł a ja wróciłem do środka zamku. Koniecznie musiałem sprawdzić co z Tooru. Byłem u niego przed godziną, ale i tak chciałem sprawdzić. Chciałem z nim zostać do końca dnia.

-Już po wszystkim? - zapytał gdy wszedłem. Nie spał, mimo że poprosiłem go wcześniej by spróbował odpocząć.

-Tak. Już jesteś bezpieczny wiesz? - usiadłem obok biorąc go w ramiona - nic ci już nie grozi.

Nasz spokój nie trwał długo, bo służba znowu czegoś ode mnie chciała. Przewróciłem oczami.

-Do końca dnia nie chce żeby ktoś mi przeszkadzał, zgoda? Załatwimy co tam trzeba jutro - powiedziałem.

-Ale Iwaizumi-sama...

-To rozkaz. Byłbym wdzięczny, za opuszczenie tego pokoju.

Służba posłusznie wyszła, a ja skupiłem się na mojej omedze. Nie spał, ale na pierwszy rzut oka to tak wyglądało. Kreślił palcami kółeczka na moim ramieniu.

-Możesz tak robić? - szepnął, mając na myśli sytuację z przed chwili.

-Jestem królem, mogę wszystko. A tak poważnie, nic się nie stanie jak jeden dzień poświęcę swojej omedze. Obowiązki nie uciekną. Jesteś ważniejszy od tych wszystkich spraw które muszę w końcu pozałatwiać. Zresztą, jesteś ważniejszy niż cokolwiek.

royality ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz