Giorno usłyszał pukanie do drzwi. Był pewien że to nie mógł być Mista, w innym wypadku by wszedł bez pukania.
- Wejdź. - rozkazał.
- Kogo ja słyszę, Giorno Giovanna... - odezwał się Bucciarati wchodząc do pomieszczenia.
Giorno słysząc jego głos czym prędzej wstał i spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Czyli jednak... - wydukał. - Witaj w domu. - dodał z uśmiechem.
Bruno oddał uśmiech.
- Nie musisz mi niczego tłumaczyć, zostałem już poinformowany. Właściwie to słyszałem że jesteś zwykle dość zajęty, dlatego chciałbym być kimś w rodzaju twojej prawej ręki, jeśli to nie problem. - zaproponował.
- Mista ci powiedział?
- Tak, naprawdę się o ciebie martwi. A ja zawsze się o was wszystkich martwię, haha.. Daj sobie pomóc Giorno.
Giovanna zastanawiał się chwilę. Rzeczywiście miał dużo roboty, jednak nie chciał w to mieszać pierwszej lepszej osoby.
- Jesteś pewien? Może być tak że będziesz ciągle wyczerpany nadmiarem pracy. - ostrzegł go młodszy.
- Żaden problem. Jesteś młody, korzystaj z życia.
Giorno zastanawiał się chwilę.
- No dobrze... Po swojej prawej stronie masz biurko, są tam wszystkie dokumenty, za które będziesz od dzisiaj odpowiadał. - mówił Giovanna pokazując na biurko. - I jako jeden z nielicznych nie musisz pukać kiedy tu wchodzisz.
- Zrozumiano. - odparł Bucciarati siadając za biurkiem.
- J-już chcesz się tym zająć..? - zdziwił się blondyn.
- Nim szybciej tym lepiej, przecież niedługo święta, racja?
Okazało się że Bucciarati też nie wie jak to się stało że znowu żyje, a z czasem wszystko zdawało się wracać do normy. Wrócili ich zmarli przyjaciele, a w dodatku wszyscy byli powoli nastawieni na święta. A kiedy w grę wchodzą święta, to wszyscy się cieszą, albo z tego że jest wolne od pracy, albo że mogą spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, bądź przez same prezenty. Odziwo nawet w Passione obchodzono święta.
------
Minęło kilka dni od momentu kiedy Bruno i Leone wrócili do Passione. Produktywność grupy Misty bardzo wzrosła, a Bucciarati idealnie spisywał się w załatwianiu wszelkich dokumentów. Giorno miał w końcu trochę wolnego czasu, który spędzał zwykle czytając książki bądź chodząc na spacery. Tym razem wybrał się na spacer późną nocą, odziwo tej nocy nie było zimno, pomimo że była już zima było znośnie. Co prawda bał się ciemności, jednak jego lęk nie objawiał się na otwartych przestrzeniach. Wybierał tę porę ze względu na ciszę, która panowała wtedy w całym mieście. Jedyne co słyszał to dźwięk swoich butów stąpających po ziemi. Tej nocy było pochmurnie, przez co nie było widać gwiazd, które tak uwielbiał. Nie powstrzymało go to jednak przed spojrzeniem w niebo, jakby zapomniał że było pochmurnie. Ciągle wyczekiwał zobaczenia gwiazd. Położył dłoń na swoim znamieniu w kształcie gwiazdy, o którym nie miał pojęcia skąd się wzięło, aż nagle chmury zaczęły się rozstąpiać ukazując widok, na który Giorno tak czekał.
- Piękne... - wymsknęło mu się.
Nagle poczuł ogromny ból w miejscu swojego znamienia. Odruchowo przycisnął do niego dłoń, po czym przyzwał swój Stand myśląc, że ktoś go zaatakował, jednak nikogo w pobliżu nie było. Giovanna zaczął jęczeć z bólu, przez który powoli tracił równowagę. Oparł się o pobliski budynek próbując dalej stać na nogach. Nie miał pojęcia co się działo, jeszcze nigdy jego znamię nie powodowało żadnego bólu. Ból, który odczuwał nie ustawał przez jeszcze chwilę, aż nagle po prostu zniknął. Giorno zaczął ciężko dyszeć łapiąc coraz więcej powietrza. Po czymś takim nie było opcji żeby dalej chodził po Neapolu, nie w takim stanie. Czym prędzej wrócił do Passione. Każdy kto go napotkał kłaniał się na jego widok, jednak Giorno spieszył się do swojego biura. Po wejściu do niego zastał Bucciaratiego, który dalej siedział przy dokumentach.
- Już jesteś? Dość szybko dzisiaj. - stwierdził nie odrywając wzroku od papieru.
- Bucciarati, coś jest nie tak.. - odparł poważnie Giovanna. - Kiedy dotknąłem swojego znamienia to zaczęło okropnie boleć bez żadnego powodu..
Bruno słysząc to oderwał wzrok od kartek.
- Jesteś pewien że nie zraniłeś się tam? - spytał zmartwiony.
- Napewno nie ma tam żadnej rany, a poza tym zaczęło mnie boleć dopiero po czasie, nie od razu.
- Może to znamię jest czymś więcej niż tylko znamieniem? Ponoć po przebudzeniu swojego Standa zmienił ci się kolor włosów, a to nie jest normalne. Może twoje geny są jakoś inne od naszych?
Giorno nie mógł wykluczyć takiej możliwości. Nigdy nie poznał swojego biologicznego ojca, jedyne co po nim miał to zdjęcie. Giovannę nagle oświeciło. Zdjęcie. Jego ojciec też miał znamię gwiazdy na karku, musiało to coś znaczyć.
- Chyba możesz mieć rację. - oznajmił podchodząc do biurka, po czym pokazał zdjęcie Bucciaratiemu. - To mój biologiczny ojciec, napewno po nim mam to znamię.
Bruno przyjrzał się zdjęciu. Rzeczywiście mężczyzna na nim miał znamię w tym samym miejscu co Giorno.
- Wiesz coś o nim?
- Niestety nie, ale chyba pora się dowiedzieć. - oznajmił blondyn chowając zdjęcie. - Jakieś pomysły?
Bucciarati zastanawiał się chwilę myśląc nad jakimś rozwiązaniem. Giorno co prawda nigdy nie spotkał swojego ojca, jednak wie jak mniej więcej wygląda. Gdyby znał chociaż jego imię, mógłby się czegoś doszukać, jednak nawet tego nie wiedział.
- Daj mi kilka dni, popytam się ludzi o niego i może czegoś się dowiem. - postanowił Bruno, po czym wyciągnął rękę w stronę Giovanny. - Zdjęcie.
- A-ah, no tak, proszę. - Zająkał się Giorno przekazując Bucciaratiemu zdjęcie.
Dalej miał dużo wolnego czasu, który po raz pierwszy w życiu nie wiedział jak ma wykorzystać. Chodzenie samemu po mieście to zły pomysł, a jego przyjaciele pewnie już dawno spali, był środek nocy.
- Niedługo święta, jak się z tym czujesz? Jak dla mnie czas za szybko leci. - Bruno zapodał temat.
- Gdyby nie to że jeszcze nie spadł śnieg, to czułoby się tą magię świąt.. - odparł blondyn siadając na swoim fotelu.
- Dla mnie to obojętne, nie trzeba chociaż nic odśnieżać. - oznajmił starszy przeglądając kolejny dokument.
Giorno cicho się zaśmiał. Święta zwykle kojarzyły się ludziom z prezentami i spotkaniem z rodziną, ogólnie same miłe rzeczy. Giovanna jednak święta widział tylko na ulicach miasta i w sklepach. Zupełnie inaczej postrzegał tak zwaną "magię świąt", o której wspominał.
- Jak wyglądały święta w twojej rodzinie? - spytał nagle.
Jak tylko Giorno przemówił Bruno został oderwany od świata dokumentów.
- Zanim moi rodzice się rozeszli było w porządku.. - zaczął. - Byliśmy całkiem szczęśliwą rodziną, dlatego święta też mijały mi szczęśliwie.
- Przepraszam że tak pytam, ale.. Jak to wyglądało po ich rozwodzie?
Bucciarati zaprzestał sprawdzanie papierów, przez co nastała cisza. Nie za dobrze wspominał tamte czasy, niekoniecznie przez fakt że mieszkał tylko z ojcem, tylko dlatego że jego ojciec popadł w długi, które przysporzyły im wiele kłopotów.
- Nie powinienem pytać, wybacz... - odezwał się po chwili.
Bez zastanowienia spytał o rodzinę Bucciaratiego, nie mając pojęcia czy nie ma w związku z nią złych przeżyć. Był po prostu zbyt ciekawski i na za wiele sobie pozwolił.
- To nic. - odparł miło Bucciarati. - A jak było u ciebie? - zmienił temat.
- Nijak. Szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego ludzie się tym tak cieszą, chociaż znam powody nie potrafię ich zrozumieć..
- Bywa... - odparł starszy zapisując coś po kryjomu na kartce.
--------------------
1118 słów. Raczej już nie planuje robić tak długich chapterów jak ostatnio (2000 coś słów 💀) Chociaż może się zdarzyć że akurat tak mi wyjdzie nie wiem xD
Nie mam pojęcia czy ta historia jakoś pociągnie ale dziękuję każdemu kto to czyta bo chociaż mam jakąś motywację :)
CZYTASZ
"Szef Passione" Jojo's Bizzare Adventure: Golden Wind
Fiksi PenggemarPo tym jak poprzedni szef Passione, Diavolo został pokonany Giorno Giovanna objął jego stanowisko. Jego marzenie się spełniło, stał się gangsterem wielkiej mafii we Włoszech, a jego celem stało się zaprzestanie sprzedaży narkotyków przede wszystkim...