To on..

32 1 0
                                    

Szykuję się właśnie na spotkanie , Julianem. Mamy spotkać się na kawę w galerii handlowej. Szybko chwytam swój telefon i banknot 20 dolarowy i wkładam je do kieszeni swoich jeansów,bo i tak jestem już spóźniona.Biorę z łóżka moją ulubioną szarą bluzę i schodzę na dół.

- Jadę spotkać się z Julianem. Wrócę za jakieś dwie godziny!- krzyczę do mamy siedzącej w salonie, chwytając za klamkę od drzwi.

- Masz pieniądze?- pyta.

-Mam,nie martw się.-odpowiadam.

- Pozdrów go ode mnie!-krzyczy,odpowiadam jej szybkim ,,jasne" i kieruję się w stronę swojego samochodu.

Podróż zajmuje mi dłużej niż myślałam przez cholerne korki i brak miejsca parkingowego pod galerią.
Gdy już udało mi się zaparkować,wysyłam do Juliana krótkiego smsa,że jestem na miejscu.

Widzę go siedzącego w kącie kawiarni z dwoma kubkami kawy.

-Wybacz spóźnienie,ale ludzi dzisiaj powaliło.-cmokam go w policzek.

-Nie ma sprawy,zamówiłem ci już kawę.

-Jakiś ty kochany- wysyłam mu buziaka w powietrzu na co odpowiada mi delikatnym uśmiechem.

-Mam pytać?- zaczęłam.

-Nie musisz,nie ma o czym rozmawiać. Ja i Kate to już przeszłość.-spuscił wzrok.-Jeszcze to jej gadanie, że to była tylko chwila zapomnienia i że kocha tylko mnie. Gówno prawda. Po kilku mocniejszych słowach jakie padło z jej i moich ust,gdy dałem jej do zrozumienia, że nie mam zamiaru jej wybaczyć,zmieniła zdanie i wykrzyczała mi prosto w twarz, że jestem nic nie wartym kawałkiem gówna i była ze mną tylko dla moich pieniędzy.

-Co ty gadasz.-nie wiedziałam co na to odpowiedzieć.

-Do tego jeszcze rzuciła mi na odchodne, że to, że przespała się z tamtym typem to jest w sumie moja wina bo byłem chujowy w łóżku i nie okazywałem jej tyle zainteresowania ile ona potrzebuję.

-Nie wierzę, przecież za przeproszeniem zapierdalałes na ten związek,kupowałes jej prezenty,gdzie czasem sam wiesz,że mówiłam ci że trochę z tym przesadzasz.Skakałes wokół niej jak jakiś napalony 16 latek, zabierałeś na kolację w jakiś drogich restauracjach,byłes na każde jej zawołanie,a ona mówi ci takie coś?

- Teraz wiem jaki byłem głupi,bo sama przyznała się, że zdradzała mnie regularnie.-wypił łyk kawy,ale widziałam  łzy napływające w kąciki jego oczu.

-Och,Julian. Tak mi przykro,naprawdę te babsko nie było ciebie warte.

-Tak...ale dość o mnie,zamykamy ten rozdział. Człowiek uczy się na błędach.Lepiej mów co u ciebie.

-Wiesz...w sumie nic ciekawego się nie dzieje-wzielam w dłoń swój kubek z kawą i również upiłam małego łyka.

-Co ty pieprzysz,Olivia już mi wszystko wyśpiewała.-spojrzałam na niego podejrzliwe -Wiesz,ze ona papla jak najęta,buzia jej się nie zamyka. Podobno kogoś poznałaś.- uniósł sugestywnie brwi.

-Poznałam,ale nie mam zamiaru zadawać się z takim popaprańcem.-powiedziałam.

-Chodźmy stąd- powiedział nagle Julian. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi, przecież dopiero co przyszłam.Ale on już nie patrzył w moją stronę.Patrzył na coś nad moim ramieniem.A raczej na kogoś. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Nathan. Ubrany w jeansy i czarna koszulkę polo prezentował się aż za dobrze, chociaż ciężko było mi to przyznać.

-Dlaczego?Co się stało?- odwróciłam się w stronę Juliana,nie wiedząc dlaczego tak zareagował na Nathana.

-To on.To ten skurwiel z którym pieprzyła się Kate.-Powiedział zaciskając pięści. Zamurowało mnie.Wszystko nagle zaczęło się łączyć w całość. Nigdy na żywo nie poznałam Kate,bo jakoś nigdy nie było okazji.Widziałam ją tylko na zdjęciach. Ale wtedy w klubie,było ciemno. Jak mogłam nie skojarzyć, że to ona była wtedy w toalecie z Nathanem? Boże ale ja jestem glupia. Wzięli sobie moje rady o kopulacji w innym miejscu chyba trochę za bardzo do siebie.- Jak zaraz nie wyjdziemy to wstanę i pójdę mu przywalić przy wszystkich. Jak na niego patrze to się we mnie poprostu gotuje.-Spojrzałam na Juliana i widziałam wściekłość w jego oczach. Wołalam nie ryzykować i szybko wstałam z miejsca,wzięłam przyjaciela za rękę i pociągnęłam go w stronę wyjścia.

Jak na złość Nathan musiał się akurat odwrócić przez co złapaliśmy kontakt wzrokowy. Najpierw spojrzał na mnie,potem na Juliana.Zmarszył brwi,a jego wzrok był nieodgadniony. Więc chyba ogarnął kto to. Jego wzrok znowu wrócił do mnie, przeskanował moja twarz,która w tej chwili okazywała obrzydzenie. Po czym co? Wzruszył ramionami i odwrócił się jak gdyby nigdy nic. -Co za kutas-pomysłałam.Nie wiele myśląc puściłam rękę mojego przyjaciela i w ułamku sekundy stałam już za brunetem.

Pociągnęłam go za ramię. Nathan z dezorientacją odwrócił się w moją stronę.Spojrzałam mu w oczy wysilając się by pokazywały one jak bardzo uważam go za ostatniego śmiecia. Wzięłam zamach i z otwartej dłoni uderzyłam go w policzek używając przy tym całej siły i wkładając w to cała złość jaką w tym momencie czułam w stosunku do jego osoby.

Gdy moja dłoń zderzyła się z jego szorstkim policzkiem,głowę odrzuciło mu na bok. Mnie natomiast niemiłosiernie zapiekła ręka. Miałam ochotę jęknąć z bólu. Zagryzłam wargę, powstrzymując się od wydania jakiegokolwiek odgłosu. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka,który chyba dopiero teraz zrozumiał co się właściwie stało. Odwróciłam się, spotykając się ze wzrokiem zszokowanego Juliana.

-Co jest kurwa?-usłyszałam jak Nathan mówi pod nosem.
Ale mnie to już nie obchodziło. Podeszłam do przyjaciela spodziewając się jakiegoś kazania.Ten tylko wyciągnął otwartą dłonią w moim kierunku.Uśmiechnęłam się i przybiłam mu szybką piątkę po czym oboje pospiesznym krokiem wyszliśmy z kawiarni, śmiejąc się pod nosem.

-To.Było.Kurwa.Epickie.-gestykulował w moją stronę mój przyjaciel.- Dziękuję.-odparł i zamknął mnie w ciasnym uścisku.

-Nie ma sprawy. Babie nie odda.-puściłam do niego oczko gdy się ode mnie odsunął.- Wiem,że nie jesteś fanem przemocy,więc postanowiłam cię wyręczyć.

-Jestes niesamowita.Ba! Nawet ci powiem,że poprawiłaś mi tym humor.-śmiał się. Cała ta akcja była warta zobaczenia tego uśmiechu. No dobra,nie powiem,że mi samej nie sprawiła satysfakcji mina Nathana.Bo sprawiła. I to bardzo.

-Skoro z kawą nam nie wyszło. To może przejdziemy się na drinka? Po tej akcji to ja stawiam.Jestem ci to winien.-odparł.

-Byłoby super,tylko nie dzisiaj-pokręciłam kluczykami w ręku.-Jestem samochodem. Ale możemy umówić się na jakiś inny dzień,bo nie powiem,darmowe drinki brzmią zachęcająco.-powiedziałam otwierając drzwi do samochodu.

-Jasne-usmiechął się i dał mi buziaka w policzek.-Do zobaczenia.

-A,zapomiałabym-Krzyknęłam,a Julian odwrócił się w połowie parkingu.-Mama kazała cię pozdrowić!

- Dziękuję!-odkrzyknął- Też ja pozdrów!

Wsiadłam do auta i opadam na siedzenie kręcąc głową i śmiejąc się pod nosem z tego co się dzisiaj wydarzyło.

nie sprawdzony!









Do KońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz