Dlaczego to zawsze muszę być ja?

75 6 2
                                    

Gdy tylko wysadziłam Juliana pod jego mieszkaniem,odrazu z piskiem opon odjechałam z parkingu. Nie chciałam być przy tym. Wiem, że powinnam go wtedy wspierać,ale to jest sprawa między nimi i naprawdę nie mam ochoty mieszać sie w ich sprawy. Wyjechałam na głowną drogę, w międzyczasie zmieniając stacje w radiu, by znaleźć coś, co da się słuchać. Gdy usłyszałam Summer Of '69- Bryana Adamsa odrazu podgłosiłam radio na maksymalną głośność i zaczęłam nucić słówa piosenki.

-Yeah i'd always be there,those were the best days of my life-śpiewałam na całe gardło. Tak bardzo uwielbiałam piosenki z lat 90. Znałam prawie każdą na pamięć. - I spend my evenings down at the drive-in and that's when i met you!-  kończyłam skręcając na parking mojej ulubionej restauracji Black Bear Diner przy Parkway Ave. Mieszkałam dość niedaleko, bo na osiedlu przy ulicy Courtside więc do restauracji miałam rzut beretem i z Julianem często przychodziliśmy tu na śniadanie. Ściszyłam radio i wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Spojrzałam na szybko w lusterko by sprawdzić, czy nie wyglądam jak trup po nieprzespanej nocy.
I co mnie wcale nie zdziwiło- wyglądałam jak trup. Ale trudno. Złapałam za klamkę i sprawnie opuściłam moją Toyote Prius, którą swoją drogą dostałam od ojca po zdaniu prawka,bo jebany miał aż takie wyrzuty sumienia po tym co zrobił, że mi ją kupił. Oczywiście,że kłóciłam się z nim,że nie przyjmę tego samochodu, bo nic od niego nie chce, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć. Chociaż i ja po głębszym zastanowieniu się stwierdziłam, że skoro już ją kupił to czemu mam jej nie przyjąć? Coś mi się też od życia należy, szczególnie, że to był mój wymarzony pierwszy samochód i sama bym musiała zbierać na niego latami.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wejścia. Już z zewnątrz czułam zapach burgerów i bekonu. Niestety jeszcze trzymały mnie dzisiejsze placki, które zrobiłam Julianowi na śniadanie, więc stwierdziłam, że nie bedę zamawiać nic do jedzenia, ale za to chętnie napiję się mojej ulubionej mrożonej kawy.

Uwielbiam to miejsce. Cały lokal jest urządzony w klimacie zwierzęcym. Większość rzeczy wykonana jest z drewna. Na środku restauracji jest postawiony dość spory drewniany słup po którym wspinają się niedźwiedzie, a różnorodne plakaty powieszone na ścianie tylko dodają uroku temu miejscu.

Podeszłam do lady, za którą stała sympatycznie wyglądająca blondynka z zieloną czapką na główie z której wychodził koński ogon.Złożyłam zamówienie i usiadłam w miejscu,które wybieram zazwyczaj, a jest to sam róg restauracji. Lubie obserwować ludzi, a mam wrażenie,że stąd są dobre widoki,a i ja jestem niezauważalna dla nich co jest dla mnie istotną kwestią. 

Naprawdę cenie sobie swoją przestrzeń osobistą. Od zawsze dobrze czułam sie sama w swoim towarzystwie i cieszę się, że nie mam problemu z wychodzeniem gdzieś samej,czy chociażby chodzenie na tak zwane ,,randki sama ze soba,, Skoro już mowa o takiej rance...może to nie jest taki zły pomysł by sprawić sobie dzisiaj przyjemność? Po chwili moje zamówienie jest już gotowe a kelnerka przynosi mi je do stolika.

Z nudów postanawiam wyjąć telefon i wejść na Instagrama. Aż roi się tam od postów z wczorajszego sylwestra. Przewijam główna stronę i zostawiam like pod postami ludzi których widziałam raz w życiu na oczy albo z którymi zamieniłam kilka słów na szkolnym korytarzu. Aż w końcu natrafiam na post Olivii. Zdjęcie zrobiłam ja i zostało zrobione jeszcze grubo przed północą. Jest na nim Olivia z jej chłopakiem który obejmuje ją w talii i szczerzy zęby w stronę kamery a dziewczyna całuje go w policzek. Przybliżam zdjęcie i dopiero teraz widzę na nim stojącego w rogu chłopaka patrzącego prosto w stronę kamery,czyli w moją stronę. Odrazu poznaje te szpetną gębę. To ten facet z ego wyjebanym w kosmos, którego wykopałam wczoraj z toalety. Ma w ręku drinka a na jego buzi maluję się ten wstrętny cwany uśmiech. Muszę pogadać z Olivią,może go zna i dostarczy mi o nim jakiś informacji. Ale naprawdę już dłużej nie mogę patrzeć na jego twarz więc blokuje telefon,biorę swoją kawę i wychodzę z restauracji.

Wsiadam do samochodu i wybieram numer Olivii. Mijają z dobre cztery sygnały zanim odbiera.

-Kurwa, Sara czy ty wiesz która jest godzina?- słyszę jej zaspany glos.

-Tak,jedenasta.- odpowiadam.

-No właśnie,normalni ludzie jeszcze śpią o tej godzinie,szczególnie po sylwestrze.- mówi lekko podirytowana.

-Oj daj spokój,będę u ciebie za 5 minut.- mówię

-Ale po jaką chole..- rozłączyłam się nie dając jej dokończyć.

Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu.

Olivia otworzyła mi drzwi w piżamie z potarganymi włosami i widocznym wkurwieniem wymalowanym na jej twarzy.

-No?Co było takie ważne,że musiałaś mnie obudzić?- odwraca się i kieruje się w stronę swojego pokoju,a ja podążam za nią.

Dziewczyna rzuca się twarzą na łóżko wydając z siebie jęk zrezygnowania,a ja siadam zaraz obok niej.Wyjmuje telefon i pokazuje jej zdjęcie, które wczoraj wstawiła.

-Widzisz to zdjęcie?-pytam,a dziewczyna zerka w stronę telefonu.

-No widzę,wyszłam zajebiście.-odpowiada.
Przewracam oczami i przybliżam zdjęcie dając jej do zrozumienia że wcale nie o to mi chodziło.

-Nie o to w tym chodzi.Znasz tego chłopaka co stoi w rogu za wami i patrzy w moją stronę?-blondyna jak by nagle odżyła i szybko zmieniła pozycje do siadu wyrywając mi z ręki telefon.

-ŻARTUJESZ SOBIE?NATHAN SCOTT BYŁ NA TEJ IMPREZIE I GO NIE WIDZIAŁAM?-niemal piszczy mi do ucha przez co mocno się się skrzywiam.

-Kto to do jasnej anielki jest Nathan Scott?-pytam zastanawiając sie o co tyle krzyku.

-Nie mów, że o nim nie słyszałaś?Żyjesz kobieto pod kamieniem czy co?

-Gdybym wiedziała kto to, to bym cię chyba nie pytała?- mówię unosząc ręce w ironicznym geście.

-To jest syn jednych z najbogatszych i najbardziej wpływowych i niebezpiecznych ludzi w tym stanie.Do tego chyba jeden z najprzystojniejszych facetów w całym Portland.

-W takim razie co on robił na tej imprezie? Skoro jest taki bogaty to czemu nie wygrzewał swojej egoistycznej dupy na jakiejś tropikalnej wyspie?-pytam retorycznie ale Olivia i tak mi odpowiada.

-Podobno nie jest zbyt posłuszny.W sumie nie dziwię się,że o nim nie słyszałaś,bo jego rodzice stają na rzęsach żeby tylko zatuszować wybryki swojego synalka.-oddaje mi telefon.-A tak w ogóle to dlaczego o niego pytasz?

-Tak się poprostu zastanawiałam dlaczego patrzył w moją stronę gdy robiłam to zdjęcie.-przygryzam wargę. Ze stresu zawsze tak robię i dlatego Olivia zawsze wie, że kłamie.

-Blagam cię,znam cię i wiem, że nie dzwoniła byś do mnie,nie budziła byś mnie i nie przyjeżdżała byś do mnie, tylko dlatego bo zastanawiasz się czemu jakiś randomowy typ na imprezie patrzy się akurat, gdy ty robisz zdjęcie i to z jebanym fleszem co na pewno tylko dlatego zwróciło jego uwagę w stronę aparatu.O co chodzi tak naprawdę?-zmarszczyla podejrzliwie brwi pochylając się w moją stronę.

Dobra poddaje się.

-Być może zamieniłam z nim wczoraj kilka zdań na imprezie-odzywam się.

-I?To tyle?

-Być może też wykopałam jego i jego jędzowatą dziewczynę z łazienki w której chcieli kopulować kiedy ja potrzebowałam do niej wejść i BYĆ MOŻE - podkreślam -nazwałam go debilem i idiotą i inne takie rzeczy- zakrywam ręką oczy widząc zdziwioną minę Olivii.

-No to masz przejebane laska -odzywa się po krótkiej chwili.No tak Olivia, dzięki.Lepiej bym tego nie ujęła. Miło wiedzieć, że zwyzywałam wczoraj syna najbardziej wpływowych i niebezpiecznych ludzi w mieście. Wyśmienicie.
Zakrywam twarz w dłoniach.Noi co teraz mam zrobić? Powiedział,,jeszcze się spotkamy'' Na co jak teraz patrzę to nie brzmi to tylko źle,ale brzmi też jak by miał się na mnie kurwa odegrać za to co mówiłam. O losie dlaczego to zawsze muszę być ja i mój niewyparzony jęzor?

Do KońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz