Wmawiaj sobie

12 0 0
                                    

Postanowiłam zignorować to co powiedział Nathan.Udawałam,że wcale mnie to nie ruszyło.Choć prawda była nieco inna.Nie wiem dlaczego tak powiedział,ale jego słowa sprawiły,że w moim brzuchu poczułam dziwne uczucie,które mocno próbowałam stłumić.
Nie chcę się nawet domyślać co ono znaczy.Wole udawać,że to coś w moim brzuchu to przez poranną jajecznicę Olivii,ale niestety nie mogłam poradzić nic na moje płonące policzki,które na pewno było widać.

-Więc...o czym chciałeś porozmawiać?-zmieniłam temat, by powrócić do tego przez który tu przyszedł.

-Wiesz o czym...-westchnął unosząc brwi.-Powiem więcej.Nawet mam plan. A raczej mój ojciec ma.-wzruszył ramionami.

-Twój ojciec?-zapytałam opierając się o ścianę.

-Tak,już wszystko wie. Obiecał się tym zająć jak najszybciej,my poprostu musimy... - chłopak zrobił dramatyczną pauzę, przez którą tylko jeszcze bardziej zaczełam sie denerwować - Musimy przez jakiś czas udawać parę- Powiedział na jednym wydechu, jak by to zdanie nie mogło przejść mu przez usta, a gdy już miałam się odezwać, szybkim gestem podniósł rękę by mnie uciszyć.

-Daj mi skończyć.Potem musimy zrobić ,,małe show'' z zerwaniem.-zrobił cudzysłów w powietrzu-No wiesz..tak,by zobaczyli to odpowiedni ludzie.Wtedy będą myśleć,że już nic dla mnie nie znaczysz więc nie będziesz ich już obchodzić.-Powiedział, jakby to była najbardziej oczywista i najprostsza rzecz na świecie.Mi za to szczęka opadła aż do podłogi.

-Słucham?-to jedyne co potrafiłam z siebie wydusić po chwili ciszy,w której wpatrywałam się w niego zagubionym wzrokiem.

-Pamiętasz ten bankiet?-zapytał na co skinęłam głową.-To moja wina...niepotrzebnie do ciebie w ogóle zagadywałem.Oni tam byli i wszystko widzieli..właśnie dlatego wyciągnęli takie zjebane wnioski.No wiesz..za mądrzy to oni nie są.- Zaśmiał się ironicznie.

Mi za to wcale nie było do śmiechu.       Ta cała sytuacja była żałosna.

-Najwidoczniej,skoro uwierzyli w to,że mogłeś mi się spodobać?-prychnęłam.

-Aha...-uniósł brwi w geście zdziwienia- więc tak chcesz grać. Okej...możesz mówić sobie co chcesz.-nagle wstał z łóżka i w dwóch szybkich krokach znalazł się przy mnie.-Ale i tak dobrze wiem,że ci się podobam.-podniósł rękę w stronę mojej twarzy i złapał mnie delikatnie za podbródek, zmuszając mnie bym na niego spojrzała. Obróciłam głowę myśląc, że to pomoże ale w sytuacji gdzie czułam, że wywierca we mnie dziurę wzrokiem...nic by mi nie pomogło.

-Wmawiaj sobie-po chwili ocknęłam się i strąciłam jego dłoń.-Ten cały plan jest głupi i dobrze o tym wiesz.

-Jak na razie to nasza jedyna opcja. Chyba, że masz lepszy.-odsunął się i momentalnie poczułam dziwny chłód, przez który musiałam potrzeć swoje ramiona.

Zaczęłam się zastanawiać,ale nic nie mogło przyjść mi do głowy. To nie znaczy,że ten plan był dobry i że ci kolesie się na niego nabiorą .

-Przemyśle to-odpowiedziałam-A teraz...-wskazałam ręką na drzwi.-Bądź tak miły i wypierdalaj.Znasz drogę do drzwi.-umiechnęłam się najbardziej sztucznie jak potrafiłam.

-Wiesz co?-odezwał się, kierując się  w stronę drzwi,ale zatrzymał się przy mnie w połowie drogi.-Zabawna jesteś-powiedział, trzepiąc mnie delikatnie palcem w nos. Obdarował mnie jednym z tych jego umieszków,których nienawidzę, po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi,zostawiając mnie samą w moim pokoju. Od razu wypuciłam z ust powietrze. Nawet nie wiedziałam, że je wstrzymywałam.

Nawet nie zamierzam teraz o tym myśleć. Chwilę jeszcze stoję i próbuję się ogarnąć i postanawiam zejść na dół, bo Olivia pewnie już czeka na to, by wyciągnąć ze mnie każdą informacje. Schodzę na dół i od razu kieruje się  na taras gdzie zastaję swoją przyjaciółkę z wymownym umiechem na twarzy. Poklepuje rękę fotel obok siebie na znak bym usiadła. Wyjmuje z bluzy paczkę papierosów i zapalniczkę, wiedząc, że szykuje się ciężka rozmowa i masa niewygodnych pytań. Odpalam papierosa i w milczeniu czekam, aż Olivia zacznie swój wywiad środowiskowy.

-No kurwa stara, co tak milczysz? Mów mi wszystko.-klaska w dłonie z podekscytowania.

-Ale nie ma o czym mówić.-zaciągam się i chwile przetrzymuje dym w płucach, nawet na nią nie patrzę. Jest mi wstyd, ta cała sytuacja wydaje się tak za żałosna, że aż wstyd mi o niej rozmawiać.

-Oczywicie że jest. Do twojego domu właśnie zawitał Nathan Scott a ty mi mówisz, że nie ma o czym mówić? Zaczynaj od początku. Mam czas.- uśmiechnęła się słodko oczekując na to co zaraz jej powiem.

-Pamiętasz sylwestra?-spojrzałam na nią, na co pokiwała głową na tak.-Byłaś zbyt zajęta swoim chłopakiem by zauważyć, że o północy jakiś frajer wylał na mnie drinka.-kontynuowałam.- Poszłam do toalety by się ogarnąć, wtedy właśnie miałam nieprzyjemność poznać Scotta. Mizdrzył się w niej ze swoją dziewczyną...i uważaj teraz będzie plot twist.-Olivia na te słowa od razu skupiła się dwa razy bardziej.-Okazało się, że ta dziewczyna to dziewczyna Juliana, która zdradziła go właśnie w sylwestra. I właśnie zdradziła go z Nathanem.

-Nie żartuj!-Przyjaciółka ze zdziwienia zakryła dłonią usta.-Serio?-zapytała, na co kiwnęłam głową.-Dlaczego ja się dowiaduję o tym dopiero teraz?-unosi ręce w powietrze by pokazać swoje oburzenie. Wiem, że nie jest na mnie serio zła, widzę to po jej uśmieszku, który usilnie próbuje powstrzymać.

-Mam kontynuować?-zapytałam na co opadła z powrotem na krzesło.

-Więc, tu się zaczyna jeszcze gorsza część. Od zawsze wiedzieliśmy, że Scott nie jest święty i że jego ojciec robi interesy z szemranymi ludźmi...firma chłopaka mojej mamy organizowała ostatnio bankiet. Niestety musiałam na niego iść. Na tym bankiecie był Nathan i jego ojciec...ale okazało się, że również są tam właśnie ci goście z którymi jego ojciec i Scott mają na pieńku. Jako iż Scott się do mnie przyczepił na tym bankiecie to te ptasie móżdżki pomyślały, że pewnie jestem dla niego kimś więcej.Nie mam pojęcia jak mogli tak pomyśleć.

-I to dlatego masz te strupy i siniaki?-zapytała ze złością widniejącą w jej oczach- Czy te skurwiele ci coś zrobili? Przysięgam, że jeśli tak to...

-Nie!-przerwałam jej-Znaczy w pewnym sensie tak, ale nie do końca. Wczoraj dostałam sms-a od Nathana niedługo po tym jak usnęłaś, bym wyszła na zewnątrz, bo chciał pogadać....I w pewnym momencie usłyszałam takie jak by...tykanie...coś jak dźwięk tykania zegara. W jednej chwili Nathan odepchnął mnie na bok, przez co oboje upadliśmy, a chwile po tym usłyszałam głośny wybuch. Podłożyli mu bombę,rozumiesz to?.-spojrzałam na Olivię i dostrzegłam łzy w kącikach jej oczu.-Co się dzieję?-złapałam przyjaciółkę za rękę.

-Mogłaś zginąć!Ci idioci mogli cię zabić do cholery!-wykrzyczała.

-Wiem, wiem...ale żyje, nic mi się nie stało-I aż głupio mi to przyznać-Dzięki Nathanowi. On ma to naprawić, bo teoretycznie to jego wina.

-Okej...dziękuję, że mi powiedziałaś, chociaż trochę późno-spojrzała na mnie spod byka,ale wstała i przytuliła się do mnie mocno.

-Olivia..-ledwo co mogłam wydusić z siebie słowa, bo tak mnie ścisnęła.- jestem trochę poobijana,to boli-zaśmiałam się.

-No tak!Wybacz!-wypuściła mnie z uścisku.

I tak nie wie wszystkiego, powiedziałam jej na razie to co powinna i może wiedzieć. Olivia ma to do siebie, że ma długi język i lubi plotkować, więc poprosiłam ją by obiecała mi, że na razie nikomu nic nie powie. Nadal nie podoba mi się ten plan z udawaniem związku więc nie będę jej na razie o tym mówić. I tak wie już więcej, niż powinna. W zasadzie miałam jej nic nie mówić, ale oczywiście pan zielonooki zniszczył moje plany. Wtedy nie wiedziałam, że zniszczy również mnie.

Nie sprawdzony!

Wybaczcie, że nie było tak długo rozdziału, ale przygotowania do matury mnie pochłonęły. Rozdział miał się pojawić kilka dni temu,ale za każdym razem jak zapisywałam to usuwało mi polskie znaki i musiałam wszystko poprawiać:// :( Mam nadzieję jednak, że dalej ktoś jeszcze to czyta! Jeśli tak zostaw <3

Do KońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz