To dziś.Ten wielki dzień...Mitsu ma urodziny,no Aomine też ale to szczegół. Aha i jeszcze mecz z Liceum Yosen.Ubrałam się w zwykłą białą bluzkę z krótkim rękawem i czarnymi zakończeniami,do tego założyłam czarne szorty oraz długie,czerwone Convers'y.Paznokcie pomalowałam na kolor błękitny,uznałam,że będzie choć trochę pasował do moich turkusowych włosów,które postanowiłam związać czarną frotką w luźną kitkę.Ubrana spakowałam do plecaka potrzebne rzeczy.Na śniadanie wypiłam koktajl truskawkowy z błonnikiem.Trzeba się zdrowo odżywiać.Wpadłam na pomysł,by na szybko zrobić sałatkę ekologiczną dla Mitsuki oraz Daiki'ego,taki mały prezent urodzinowy.Ten duży mam już w torbie.Dla Aomine,kupiłam najdroższy i ponoć najlepszy...cały tom (24 gazetki)gazetek porno.A dla mojej przyjaciółki do wielkiego pudła wpakowałam psa!Szczeniak ma 3 miesiące i jest koloru brązowego budyniu.Rasa to labrador!Do wszystkiego dołożyłam książkę pt,,Ekologiczna Kuchnia".Może w końcu,choć trochę zaczną się zdrowo odżywiać,no bo w końcu ileż można jeść tylko fast-food'y.Przecież w tym jest tylko tłuszcz,różne wypełniacze,chemia i TŁUSZCZ!Fuu...blee!Zadowolana z mojej pracy postanowiłam wyjść z domu.Najpierw sprawdziłam godzinę.5:30.
-Mam jeszcze dużo czasu do szkoły-mruknęłam pod nosem.
Gdy,doszłam pod ich dom uznałam,że nie wejdę drzwiami tylko oknem,które akurat było otwarte.Przypadek?Nie sądzę!Ale korzystając z okazji,wślizgnęłam się do pokoju...Aomine!OMG ile on ma tych gazetek!Co za zboczuch!Z kim ja się zadaję?Starałam się nie narobić hałasu,ale musiałam się wywrócić.Na moje szczęście nie obudził.Uff..!Poleciałam do kuchni w celu przygotowania śniadania.Po 30 minutach do jadalni wpadli jak burza Mitsuki wraz z Aomine. Byli mega zdziwieni.
-Wszystkiego Najlepszego-krzyknęłam, rzucając się w ich stronę z prezentami.
-Eee...dzięki-typowy Aomine
-O boże,pamiętałaś!?Dziękuję Ci kochana-jestem z niej dumna ,moja Mitsu.
-Proszę Aomine-mówiąc to wręczyłam mu gazetki
-Dzięki Rose!Skąd wiedziałaś co kupić?Hmm?-spytał
-Mam swoich informatorów-odparłam z uśmiechem i zawstydzeniem na twarzy.
-A to dla ciebie Mitsuki-dodałam trzymając wielkie pudło.
-Czy to...-nie dokończyła,bo szczeniak wyleciał z prezentu na Mitsu.
-O Boże, dzięki-odparła.
-Spoko-powiedziałam
-A i jeszcze jedzenie macie na stole.Smacznego!-dodałam
Po tym jak się dowiedzieli,że jest śniadanie,od razu rzucili się w stronę stołu.Jakie wielkie było ich zdziwienie,gdy zobaczyli co jest na talerzach.
-Co...to...jest Rose-spytał mega zdziwiony Aomine.
-Sałatka ekologiczna-odparłam.
-Jak ja mam się tym najeść?!-powiedzieli w tym samym czasie,po czym przybili sobie piątkę.
-Jest zdrowa i zawiera wiele potrzebnych witamin oraz minerałów,dzięki czemu najesz się bardziej niż jedząc np.Pizzę-odpowiedziałam.
-WTF?Nie będę tego jadł-odsunął od siebie talerz.Na szczęście Mitsuki już zaczęła jeść.
-Będziesz-podsunęłam talerz w jego stronę.
-Nie-odsunął jeszcze raz naczynie.
-Nie to nie, ale możesz się pożegnać ze swoją kolekcją gazetek-udałam się w stronę jego pokoju.
-No dobra, zjem to-po tym szantażu zaczął jeść sałatkę.
Gdy zjadł zapytałam się go
-I co było,aż tak źle?-spytałam
-Prawie rzygłem-powiedział udając,że umiera.
-Prawie,robi wielką różnicę-odgryzłam się.
-E...mam cię znowu do fontanny wrzucić-spytał
-A ja mam tym razem zadzwonić na policję?-odpowiedziałam pytając.
-Nieeee,sory ale lecę na trening-powiedział wychodząc z domu.
-Przyjdź do mnie po szkole-krzyknęłam
-Jasne-odpowiedział i tyle go widzieli.
Po 20 minutach razem z Mitsuki byłyśmy w szkole.W drodze do klasy spotkałyśmy Tetsu wraz z Kagami'm.
-Tetsu!!!-krzyknęłam w jego stronę,by nas zauważył.
-Oh Rosie i Mitsuki,co robicie o tak wczesnej porze w szkole?-spytał nas.
-A nic.Nie mogę się doczekać meczu!-powiedziałam podekscytowana.
-Ale..-nie dokończył,bo mu przerwałam
-Tak,jak będę się źle czuć to zejdę z boiska-dodałam.
Wszystkie lekcje skończyły się dość szybko.Przed meczem zażyłam jeszcze leki na wszelki wypadek.Idąc na salę spotkałam Murasakibarę i resztę ich składu.
Na moje nieszczęście wpadł na mnie Atsushi.
-Przepraszam mróweczko,nie zauważyłem Cię-powiedział patrząc na mnie.
-Spadaj Empire State Building-warknęłam
-Cały czas masz na mnie focha?-spytał
-Nie tylko na ciebie-prychnęłam.
-A co powiesz na pewien układ?-zapytał wyjmując truskawkowe Pocky (były one moją słabością)
-Słyszałem,że je lubisz-dodał
-Przyjmuję przeprosiy-rzuciłam się w jego stronę,zabierając moje Pocky.
-A teraz zanieś mnie na salę-wskoczyłam mu na barana.
Bez słowa sprzeciwu zostałam wniesiona na salę.
-Życzę Ci szczęścia,drogi przeciwniku-rzekłam odchodząc do swej drużyny.
-Nawzajem-odparł.
W duchu bardzo się stresowałam tym meczem.Po pierwsze mają ponoć obronę nie do przebicia.Po drugie tylko ja z naszej drużyny wiedziałam gdzie Atsushi broni najsłabiej.Podeszłam do nich i zawiadomiłam
-Słuchajcie jest sprawa-zaczęłam
-Jaka?-zapytał Kagami
-Przez obronę mogę przebić się tylko ja-powiedziałam na szybko,że ledwo mnie zrozumieli.
-Ale dlaczego?-znów spytał Taiga.
-Tylko ja wiem gdzie Murasakibara broni najsłabiej-odparłam
-To nam powiedz-odpowiedział Kagami
-Nie mogę,to by było nie w porządku wobec Atsushi'ego,a poza tym dałam słowo drużynie Liceum Teiko,że nikomu nic nie powiem-powiedziałam.
-A jak oni wykorzystają twoją słabość to co?!-warkął zirytowany Taiga
-Nie wykorzystają,bo jej nie znają!Ale jak wykorzystają słabość Kuroko lub kogoś innego to powiem wam gdzie ją ma.Okej?-odparłam
-Tak,pani kapitan!-wykrzyknęli wszyscy na raz.
-Gramy!-i w tym momencie weszliśmy na boisko.
Kilka sekund po wyrzuceniu piłki,nasza drużyna zdobyła kosza.Po sali rozległ się okrzyk radości. Na nasze nieszczęście oni po nas zdobyli trzy kosze.Cholera! Akurat w moje ręce wpadła ta pomarańczowa kula.Szybko pobiegłam, by zdobyć punkty.Zatrzymałam się, ponieważ przede mną wyrósł Atsushi. Uznałam, że teraz wykorzystam jego słabość. Tak, to dobry pomysł! Cofnęłam się o kilka kroków, cały czas kozłując piłkę.Nie przestając odbijania kuli, przebiegłam mu pod nogami.To była jego słabość. Zdobyłam dla naszej drużyny kosza.Sytuacja powtarzała jeszcze kilkanaście razy, aż do zakończenia pierwszej kwarty.Wygrywali jednym punktem.Co za...żelki! Tak, żelki w szczególności te białe! Kilka osób z naszej drużyny, chciało ustalić plan działania. Powiedziałam, że nie ma takiej opcji, bo zamiast tego powinniśmy sobie bardziej zaufać.Sytuacja z jednym punktem pojawiała się za każdym razem, aż do czwartej kwarty.Zaczęłam się coraz gorzej czuć. Wraz z obietnicą, musiałam poinformować Tetsu o moim obecnym stanie zdrowia. Znalazłam go siedzącego na ławce wraz z innymi.
-Tetsu, musimy pogadać powiedziałam
-O co chodzi?-spytał
-Źle się czuje Kuroko, mogę zejść z boiska?-zapytałam
-Jasne, zadzwonić do twojego taty?-zasugerował
-Po meczu, Oki?-odpowiedziałam
-Okej-powiedział
Pobiegłam się przebrać i po chwili wróciłam by usiąść na ławce rezerwowych. Z zainteresowaniem oglądałam starcie,nagle po sali rozszedł się dźwięk, który oznajmił zakończenie meczu. WYGRALIŚMY! Wszyscy po zakończeniu pobiegli do domów, ja również. Nie mogłam się spóźnić, bo po szkole przychodzili Aomine wraz z innymi. Po przyjściu do domu od razu poleciałam się umyć i przebrać. Założyłam sukienkę w kolorze pudrowego różu i moje czarne glany. Wiążąc ostatnią sznurówkę, w pomieszczeniu usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Podbiegłam, by otworzyć. W drzwiach ujrzałam Kise, Aomine oraz Kuroko.Po powitaniu ich, zamknęłam drzwi i poszliśmy na lody. Oczywiście Aomine zapłacił za wszystko. Przy okazji musiał powiedzieć co mu kupiłam na urodziny. Nienawidzę gościa! Gdy doszłam do domu przebrałam się w piżamę i poszłam spać.Napisałam kolejny rozdział! Jej;*
Przepraszam za błędy (szczególnie te interpunkcyjne).Nie mam pojęcia, kiedy następny rozdział.
CZYTASZ
Rose no Basuke
FanfictionRose no Basuke-to książka pełna niespodzianek, romansów oraz smutnych bądź wesołych sytuacji. Jeśli uznasz, że ta opowieść sprawi, iż nie trafisz do psychiatryka to śmiało ją przeczytaj!;*~Unachann