14.Gdzie...ja...jestem?

412 54 19
                                    

Obudziłam się na czymś miękkim. Nie było to futerko.W dotyku przypominało bardziej...hmmm? Pościel? Tak to dobre określenie.Zaczęłam powoli otwierać oczy.Po przyzwyczajeniu wzroku do oślepiającego światła w pomieszczeniu dostrzegam wielką salę szpitalną.A! No tak! Powodem dla którego jestem w szpitalu jest moje złamanie otwarte ręki. Ach...ciągle boli, ale...kości już nie widać!Nagle do sali wbił lekarz,a za nim moja ukochana Mitsu. Dostrzegłam ,że dwie pielęgniarki próbują ją wyciągnąć,ale chyba bezskutecznie.Doktor przyszedł sprawdzić czy wszystko gra i sobie poszedł.Korzystając z nieuwagi innych osób starałam się wyjść z sali.Do drzwi odwróciłam się plecami i już miałam się odkręcić,gdy poczułam jak czyjeś dłonie położyły się na moich ramionach i zaprowadziły mnie prosto do mojego łóżka.Czy tylko ja mam takie szczęście???Tą osobą okazał się Akashi.

-Dzięki-powiedziałam z sarkazmem w głosie.

-Musisz leżeć-odparł o dziwo bez użycia rozkazu.

Czyżby za chwilę miał nastąpić koniec świata? Pewnie tak.Po sekundzie do sali wbiegli wszyscy z Pokolenia Cudów.Tak.Właśnie nastąpił koniec świata.Kise i Mitsu wręcz rzucili się na mnie, ale zważając na moją rękę musieli się ograniczyć tylko przytuleniem.Patrząc na nich postanowiłam coś zrobić.

Wstałam z ,, łoża śmierci" i:

-Przepraszam was za wszystko! -i się rozpłakałam.

Chwilę stali w bez ruchu, ale potem prawie mnie zmiażdżyli.No może po za Akashi'm.On tylko stał z boku Nie powiem zrobiło mi się przykro.Myślałam, że mnie lubi. Nie lubi tylko lubi-lubi.Ale najwyraźniej się myliłam.Gdy wszyscy się ode mnie odsunęli do sali wpadł lekarz drąc się, że muszę jechać gdzieś tam, aby zrobili mi coś tam.Czy jakoś tam.

*2 mega dłuuugie godziny męczarni później*

Pod szpital podjechał po mnie szofer, ale kazałam mu podwieźć innych zanim odstawi mnie do domu.

*kolejne godziny później*

Siedzę w domu, na kanapie, popijam zieloną herbatę i czekam na ojca. Po kilkunastu minutach napój zdążył wystygnąć i do drzwi ktoś zapukał. Nie wstałam by je otworzyć, bo:

1.Jeśli ten ktoś tu mieszka ma klucze.

2.Ktoś za mnie otworzy.

Po chwili sprawdziła się pierwsza wersja z kluczami.Do salonu wszedł tata, a za nim jakaś blondi z toną tapety na mordzie. Jeśli ojciec znalazł sobie taką dziewczynę i ona ma z nami mieszkać to ja idę się zrzucić z dywanu.Na serio! Zrobię to!

-Rose.Poznaj Meghan.Meghan poznaj Rose-powiedział

-Witaj Rose! Miło mi Cię poznać! -i ten jej przesłodzony głos i wymuszony uśmiech.

-Aha..? Możesz zejść mi z oczu pustaku?-spytałam z grzeczności

-Rose! Jak ty się wyrażasz do Meghan?-wykrzyknął ojciec

-Tak jak na to zasługuje-odparłam

Po tych jakże miłych i ciepłych słowach udałam się do swego królestwa, by powiadomić Mitsu i innych.

-Mitsu! Sprawa krytyczna! Przychodź! -wydarłam się do słuchawki i rozłaczyłam się.

Wiem, że zaraz przyjdzie. Na wszelki wypadek zostawiłam okno otwarte.
Po kilku minutach była już u mnie i siedziała na fotelu.

-Co to za sprawa krytyczna?-spytała

-Ojciec znalazł sobie dziewczynę-odparłam

-To chyba...dobrze? Czy źle?

-To pustak!-krzyknęłam

-To faktycznie źle. Musimy coś wymyślić, by się jej pozbyć-i zaczęła myśleć

-A jeśli ja nie chcę, by się wyprowadziła? -spytałam

Ona spojrzała na mnie jak na idiotę i powiedziała:

-Za dobrze Cię znam abyś chciała mieszkać z tym czymś pod jednym dachem.

-Masz rację! Chciałam zobaczyć jak zareagujesz-odparłam z chichotem

*kilka minut później*

-Wiem! -wykrzyknęła

-Musisz udawać, że chodzisz z moim bratem!

-To...genialny pomysł! A może dorzucimy resztę Pokolenia Cudów! -dopowiedziałam

-I oto chodzi. Taką Rosie znam!-krzyknęła

I 23.06 Mitsu musiała iść do domu. A ja już myślałam jak się pozbyć niechcianego gościa.

=============

Uwaga i są dwa rozdziały! Nie wiem czy napiszę trzeci, bo wena ze mnie wyparowała ;-;

Przepraszam za błędy z obu rozdziałów i postaram się napisać rozdział 15 jeszcze dziś. A może jeszcze jeden...;*

Rose no BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz