9.Boli? Nie, kuźwa łaskocze!

537 59 4
                                    

Sędzia ogłosił,że za kilka minut powinno zacząć się starcie.Mitsu, oczywiście darła się na cały głos i razem z Dai-chan'em trzymała transparent z napisem:
,, Zmiażdżyć glony! Zmiażdżyć glony!", a chwilę potem ukradkiem rzuciła Midorimie przepraszające spojrzenie. Akashi patrzył na rodzeństwo Aomine z politowaniem w oczach.Ryouta...hmm? Ten cały czas, bacznym okiem przyglądał się każdemu ruchowi wykonanemu przeze mnie.Okay? Kuroko pił shake'a waniliowego. A Kagami podskoczył w miejscu, bo właśnie zauważył, że obok niego od dłuższego czasu siedzi Tetsu.Czy tylko ja nigdy nie wystraszyłam się Kuroko? Raczej nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie.Po kilku sekundach doszłam do wniosku, że muszą skorzystać z toalety. Gdy wchodziłam do kabiny mocno uderzyłam się w stopę.Jak się okazało, bardzo mocno, gdyż każdy krok wywoływał u mnie syknięcie.
-Cholera-mruknęłam sama do siebie
-Boli cię stopa?-zapytał dość znajomy głos
-Takao? Co ty robisz w damskiej łazience? (odezwała się ta, która wchodzi do męskiej szatni~Unachann)-spytałam
Takao wyszedł z drugiej kabiny z bardzo dziwnym uśmiechem na twarzy. Zanim się zorientowałam moja stopa została przygnieciona prze jego.Po chwili odszedł bez słowa, a ja przeklinałam pod nosem.Pod nosem? Ja darłam się na cały regulator!
-Nie wzięłam telefonu! Nikt mnie nie usłyszy, bo prawdopodobnie mecz się już zaczął, a Takao pewnie powiedział, że uciekłam-zaczęłam do siebie gadać.Krzyczałam jeszcze chwilę, a potem usiadłam pod ścianą i zaczęłam cicho szlochać.Płakałam bardzo długi czas.Prawdopodobnie złamałam prawe śródstopie (co miało miejsce w prawdziwym świecie, ale okazało się, że jest bardzo mocno stłuczona.Rose będzie miała złamaną~Unachann).Od bólu stopy i ciągłego płaczu, poczułam się bardzo senna.Obraz zaczął mi się zamazywać, ale postanowiłam sobie jedno,, Nie mogę usnąć, bo wtedy na pewno nikt mnie nie znajdzie".Obok drzwi usłyszałam czyjeś kroki, a potem dwa męskie głosy.Chyba Ryouty i Dai-chana.
-To moja ostatnia szansa-szepnęłam do siebie.
Po chwili zebrałam ostatki sił i krzyknełam:
-Ratunku! Pomocy! Wyciągnijcie mnie stąd!
Kilka seknund patrzyłam beznamiętnym wzrokiem na zamknięte drzwi.Chyba nikt nie usłyszał. Jakże się myliłam.Po kilku chwilach do pomieszczenia wparowali Kise i Dai-chan.
-Aominecchi, weź Rosecchi na ręce, a ja zadzwonię do trenera i na pogotowie! -krzyknął Ryouta.
Dai-chan bez chwili zastanowienia podniósł mnie z zimnej podłogi wyłożonej kafelkami koloru beżowego.A ja ułożyłam wygodnie głowę w zagłębieniu jego szyi, a po chwili usnęłam albo straciłam przytomność z bólu.

*perspektywa Dai-chana*
Gdy razem z Kise wkroczyliśmy do damskiej łazienki z zamiarem uratowania kogoś kto wołał o pomoc, na kafelkach zobaczyliśmy Rose.Blondyn bardzo się przeraził (ale natychmiast się ogarnął), a ja starałem zachować zimną krew. Wziąłem niebieskowłosą na ręce z zamiarem zniesienia jej do trenera lub wnieść do ambulansu. Rose zatopiła głowę w zagłębieniu mojej szyi i prawdopodobnie straciła przytomność, bo nagle jej drobna dłoń trzymająca się kurczowo mojej niebieskiej bluzki - opadła.
-O cholera-powiedziałem do siebie
-Kise, ona chyba zemdlała i bardzo noe równomiernie oddycha-krzyknąłem do Ryouty
-Cholera, gdzie ona ma leki?-spytał blondyn
-Chyba są w torbie-odpowiedziałem z niepewnością w głosie
Dotarliśmy do sali i jak najszybciej podbiegliśmy do trenera, który dzwonił na pogotowie.Gdy położyliśmy Rose na ławce wszystkie osoby grające ruszyły w jej stronę.Tylko kilka rozeszło się do domu. Kise znalazł leki i natychmiast wstrzyknął je niebieskowłosej.
-Mam nadzieje, że zadziałają-mruknąłem do blondyna
-Ja też - odparł
Na szczęście leki zadziałały polepszając jej stan o tyle, że zaczęła normalnie oddychać.
Po upływie kilkunastu najdłuższych minut w moim życiu wreszcie przyjechał ambulans i zabrał Rose do środka mówiąc Mitsu, aby zadzwoniła do kogoś z rodziny i poinformowała o zaistniałej sytuacji.

*następny dzień*
Ja, Kise oraz moja siostra-Mitsuki postanowiliśmy, że odwiedzimy naszą przyjaciółkę w szpitalu. Wchodząc do budynku kątem oka zauważyłem oja Rose wchodzącego ze szpitala. Gdy weszliśmy do jej pokoju była w trakcie badania.Dziewczyna dość ostro kłóciła się z lekarzem, więc postanowiliśmy posłuchać tej rozmowy
-Czy boli cię jak tu dotykam?-zapytał
A ona ze łzami w oczach krzyknęła:
-Nie, kuźwa łaskocze! Jasne, że boli tu jest cała spuchnęta i fioletowa!
-Potwierdzam, złamanie prawego śródstopia-powiedział, dał jej jakieś leki i wyszedł.
Wtedy my weszliśmy i razem przytuliliśmy Rose.
-Cześć, jak noga?-zapytałem
-Are you fucking kidding me?-spytała z dziwną miną, ale po chwili zaczęła się śmiać, a my razem z nią.
Pogadaliśmy jeszcze trochę o kilku sprawach. Mitsu za chwilę poszła by wyjść z Pasztetem* na spacer.
Zostaliśmy sami we trójkę. Nagle Rose powiedziała:
-Przybliżcie się.
Zrobiliśmy to co powiedziała, aby po chwili poczuć coś mokrego na policzku. Jak się okazało niebieskowłosa dała nam całusa w podziękowaniu za uratowanie życia, bo jak sama mówiła nikt by jej nie znalazł i musiała by tam siedzieć do poniedziałku. Po kilku minutach rozeszliśmy się do domów.
*i wracamy do Rose*
Po dniu spędzonym na rozmowach z bliskimi bardzo zmęczona poprosiłam pielęgniarkę o pomoc w dotarciu do łazienki i wróceniu do łóżka. Byłam zmęczona i od razu postanowiłam oddać się w słodkie objęcia Morfeusza.Śniłam o wydarzeniach z dnia wczorajszego.

================================
Jej! Wreszcie udało mi się napisać dość długi rozdział i nawet napisałam perspektywę Dai-chana! A teraz żegnam i do zobaczenia(a raczej do przeczytania) za tydzień! ;*

Anata no subete ni kansha, kakushôde wa maishū getsuyôbi o tsuika shiyou to shimasu! (Po polsku to znaczy dziękuję wszystkim i rozdziały postaram dodawać się co poniedziałek! )

*Pasztet-pies Mitsu i Dai-chana
Misu no tame môshiwakearimasen!-zgadniecie co to znaczy? ;P

Rose no BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz