15.Nie.

312 52 5
                                    

*akcja dzieje się kilka tygodni później*
Nasz plan był w połowie wykonany...Dobra..ehh...zdążyliśmy z Mitsu zadzwonić do Kise i Aomine.Na szczęście się zgodzili.Zostało nam,a właściwie mi zadzwonić do Akashi'ego,Midorimy,Kuroko,Murasakibary.I...i tyle. A najgorsze jest to, że do Midorimy nie mam telefonu. Czyli jedna wielka klapa!A mogłobyć tak pięknie...

*godzina 14.24*

Do mego domku powoli zaczęła się wprowadzać ta cała..jak jej tam?Aa...Meghan!Jak ja jej nienawidzę!Gardzę nią bardziej niż shake'ami czekoladowymi! Razem z ojcem wnieśli ze 30 pudeł z jej rzeczami.Pewnie połowa to kosmetyki.

-Cholera jasna! Szlag, by to..-krzyczałam, ponieważ zgubiłam mojego IPhone.

-Gdzie ja go mogłam...o nie!-i pobiegłam pędem do łazienki.

Z całych sił otworzyłam drzwi, że prawie z zawiasów wypadły. Mój cel-Pralka. Na moje nieszczęście nie wyhamowałam i poślizgnęłam się o dywanik, wpadając do wanny pełnej wody i przy okazji zerwałam zasłonę. Super.Z lekkim trudem wyszłam z tej wanny i podeszłam do pralki.Otworzyłam drzwiczki, wyjęłam moje różowe szorty oraz mój telefon z kieszeni. Cała mokra wyszłam z łazienki, by udać się do parku.Czemu do parku? Odpowiedź jest prosta-by rozpierdzielić telefon o ławkę.Zanim wyszłam na dwór postanowiłam się przebrać.

Założyłam na siebie bluzkę na ramiączkach,jasne jeansy i czarne Convers' y.Włosy związałam w wysokiego koka.Wyszłam przez tylne drzwi, aby przy okazji zabrać Demona na spacer. Demon to mój ukochany pies rasy doberman.Mimo, iż niektórzy boją się go jest naprawdę przyjacielskim zwierzakiem. Ale jak wydam mu odpowiedni rozkaz to zawsze go wykona.

-Demon! Chodź, idziemy na spacer. Bardzo dłuuugi spacerek! -wykrzyknęłam do pustej przestrzeni przy okazji szukając go wzrokiem po krzakach.

Po kilku sekundach Demon już siedział przy mnie merdając ogonem.

-Jeszcze tylko pójdziemy po smycz, dobrze?-powiedziałam i poszłam do domku letniego po wcześniej wspomnianą rzecz.

*5-10 minut później*

Razem z Demonem przechadzaliśmy się po przeróżnych ścieżkach ganiając wiewiórki, koty i inne psy. Po godzinie ta zabawa zaczęła nam się nudzić, więc podniosłam z ziemi gałąźć, rozpięłam smycz i rzuciłam patyk przed siebie. Pies pobiegł za tym kawałkiem drewna, a po chwili wrócił trzymając go w pysku i merdając ogonem. Zaczęłam przyglądać się Demonowi i nagle dostałam olśnienia. To nie jest mój pies! Mój ma brązową skarpetkę, a ten jej nie ma.

-Piesku, chodź poszukamy twojego pana! -zawołałam do niego.

Nie-Demon chcąc nie chcąc zaczął za mną podążać. Po kilku minutach zauważyłam czerwonowłosego chłopaka idącego z moim psem.

-Halo! Ty w czerwonym!-krzyknęłam do rudego

-Czego? -odkrzyknął

-Psa mi oddaj!

Chłopak szybko do mnie podbiegł i powiedział:

-Jesteś głupia czy co? To mój pies! Wabi się Demon.

Zatkało mnie.

-Mój pies też się tak...wabi.Ale czy twój ma na łapie skarpetkę?-zapytałam

-Nie.A ten...ouu, ten ma skarpetkę.-po tych słowach oddał mi psa i zabrał swojego.

-No...to.Cześć i...miło było poznać!

-Castiel.

-Co? Aaa, Rose! To do zobaczenia!-zapięłam smycz i powolnym krokiem odeszłam w stronę swojego domu.

*już w domu*

-Rose! Wysyłamy Cię na obóz!

-Hahahahaha! To Ci się udało, tato!

-To nie są żarty.

-Nie? Hahaha...haha...ha?

-Nie.

-Nigdzie nie jadę! NIE!

=====================

Na wstępie bardzo wszystkich przepraszam za moją długą nieobecność. Możecie napisać w komentarzu jak mam wam to wynagrodzić, a ja wybiorę najlepszy komentarz. Przepraszam również za błędy i długość tego rozdziału.

PS.Jak wam mijają wakacje? ;*

Serdecznie pozdrawiam! ;*

Rose no BasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz