Rozdział 2

18 2 0
                                    

- Wszystko w porządku?
- Tak... Dzięki - popatrzyłam na chłopaka który mi pomógł i zdałam sobie sprawę że pierwszy raz go widzę. Znam wszystkich w szkole więc musi być nowy.
- Nie ma za co - powiedział chłopak i po prostu sobie poszedł. Zastanawiałam się czy za nim nie iść żeby zapytać go o imię ale byłam już i tak spóźniona na lekcję.

Gdy weszłam do klasy było już dwadzieścia minut po rozpoczęciu zajęć. Mój nauczyciel od matematyki tłumaczył coś na tablicy więc cicho usiadłam w ławce i próbowałam zrozumieć o czym mówi. Nie siedziałam nawet pięć minut gdy do klasy weszła nasza dyrektorka. Wszyscy wstali i przywitali się.

- Dzień dobry. To jest wasz nowy kolega, Kay. Będzie od dziś w waszej klasie. Proszę przywitajcie go odpowiednio i sprawcie by czuł się dobrze - powiedziała wskazując chłopaka który stał obok niej. To był ten sam chłopak który mi pomógł! Wiedziałam że jest nowy - Koło Lilly jest wolne miejsce. Tam usiądziesz do końca dzisiejszych zajęć - pokazała na moją ławkę. Chłopak ruszył w moją stronę w ciszy a ja przesunęłam rzeczy bliżej siebie by zrobić mu miejsce. Gdy usiadł uśmiechnęłam się do niego ale on nie zwrócił na to uwagi. Jeszcze kilka razy próbowałam nawiązać z nim jakiś kontakt ale chłopak skutecznie mnie unikał.

Po lekcjach chciałam uciec ze szkoły bo wiedziałam że Ashley będzie się nade mną znęcać. Gdy byłam już na placu przed szkołą ktoś złapał mnie za rękę i zatrzymał w miejscu. Obejrzałam się i...
- Cześć Lilly - to był Kay - Chciałem cię przeprosić za to że dziś się tak zachowywałem.
- Nie rozumiem dlaczego to robiłeś. Chciałam się tylko przywitać - byłam poirytowana że wcześniej tak się zachowywał a teraz nagle zebrało mu się na przeprosiny - ale wybaczam chociaż tylko dlatego że mi dziś pomogłeś... dzięki raz jeszcze. Muszę iść - uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam.
- No to do zobaczenia jutro - pożegnał mnie chłopak który jeszcze przez kilka sekund patrzył się na mnie jak odchodzę.

Gdy wróciłam do domu mamy nie było. Pewnie znowu pojechała do jakiejś swojej koleżanki. Wiedziałam że jak wróci muszę mieć zrobione lekcje i dom musi być posprzątany więc od razu zabrałam się do roboty. Właśnie ładowałam zmywarkę gdy usłyszałam że mama wróciła.

- Cześć mamo - rzuciłam do niej gdy przechodziła obok ale ta nawet nie popatrzyła na mnie - Coś się stało?
- Tak, w domu jest bałagan, spóźniłaś się na lekcje a mój chłopak zaraz tu będzie żeby zabrać mnie na randkę! Sprzątaj szybko bo nie może zobaczyć bałaganu - jasne zawsze liczyła się tylko ona i jej przelotne miłości.
- Przepraszam zaraz będzie porządek. Na długo wychodzisz?
- Wrócę jutro popołudniu. Będziesz musiała sama wstać do szkoły.
- Dobrze.

Gdy przyszedł Jerry czyli chłopak mojej mamy siedziałam w swoim pokoju i czekałam aż wyjdą. Chciałam już mieć spokój. Gdy już ich nie było od dobrych dziesięciu minut odetchnęłam z ulgą że mogę już się zrelaksować z książką w ręku. Nie było mi jednak to dane bo gdy przeczytałam może dwie strony usłyszałam huk gdzieś przed domem. Od razu zesztywniałam i poszłam zobaczyć co to było. Wyszłam przez drzwi frontowe i ku mojemu zdziwieniu nikogo nie zobaczyłam. A właściwie tylko tak mi się wydawało bo po jakimś czasie coś albo raczej ktoś poruszył się kilka metrów przede mną na trawie. Przerażona podeszłam bliżej i zamarłam gdy zobaczyłam chłopaka całego zakrwawionego krzywiącego się z bólu przez ranę jak zgadywalam postrzałową w brzuchu. Ledwo widziałam jego sylwetkę w ciemnościach i zastanawiałam się czy to ktoś kogo znam. Nawet nie domyślałam się jak to zdarzenie zmieni moje życie.

Poza Czasem I PrzestrzeniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz