Przed nami stała mała dziewczynka. Mogła mieć może z sześć lat. Miała długi warkocz praktycznie czarnych włosów, blado-zielone oczy i bardzo bladą cerę. Gdy podeszła bliżej zauważyłam że na jej niebieskiej sukience jest srebrną nicią wyhaftowana jakaś postać. Altea pierwsza otrząsnęła się ze zdziwienia.
- Zgubiłaś się? - zapytała a gdy nie otrzymała odpowiedzi popatrzyła na mnie znacząco. Nie wiedziałam o co jej chodzi dopóki nie zobaczyłam że dziewczynka cały czas się na mnie patrzy
- Jak masz na imię? - spróbowałam
- Avril - powiedziała
- Bardzo ładne. Zgubiłaś się?
- Nie wiem - mówiąc to, dalej patrzyła się tylko na mnie. Czułam że coś z tym dzieckiem jest nie tak. Miałam takie przeczucie że wywoła jakieś problemy. Gdy tak rozmyślałam zorientowałam się że bije od niej jakaś dziwna czerwona poświata. Najbardziej było to widać w jej oczach. Błyszczały na czerwono jakby zwiastując jakieś nieszczęście. Wtedy też poczułam nieodparte wrażenie że już kiedyś widziałam coś podobnego. Byłam tego pewna ale nie byłam w stanie sobie przypomnieć gdzie.
- Coś na pewno wymyślimy - powiedział łagodnie Gabriel do dziecka gdy przez dłuższą chwilę się nie odezwałam - Wiesz może gdzie mieszkasz? Pamiętasz może jakąś nazwę, imię albo jak wygląda okolica?
Avril odwróciła się i poszła w głąb lasu. Popatrzyliśmy po sobie i wszyscy wiedzieliśmy że powinniśmy za nią pójść. Tak na wszelki wypadek. Gdy podążaliśmy za małą postacią nie byłam w stanie się rozluźnić. W wyobraźni dalej widziałam te zielone ale jednak czerwone oczy. Starałam się jednak o tym zapomnieć bo nikt inny nie wyglądał jakby coś było nie tak. Szliśmy tak może z dziesięć może piętnaście minut gdy nagle dziewczynka zatrzymała się na skraju jakieś polany. W dole na platformach stały naznaczone czasem domy. W jednym z nich było widać jasną poświatę ognia. Właśnie tam ruszyła dziewczynka. Gdy dotarliśmy do domku wspięliśmy się po drabince zrobionej ze starych sznurków i jakiś kawałków drewna. Miałam wrażenie że jak na nią weszłam cała platforma się przechyliła. Było okropnie zimno a wszyscy byliśmy przemoczeni do kolan bo nikt nie pomyślał żeby użyć łódki a nie iść na piechotę przez zalany wodą las. Drzwi do domku były uchylone i było zza nich słychać tylko trzask drewna w ognisku. W środku było jedno przestronne pomieszczenie bez jakichkolwiek mebli. Na środku płoną ogień a obok niego leżała kobieta. Na oko mogła mieć z trzydzieści lat. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam że nie podnosi jej się klatka piersiowa. Moje serce przyśpieszyło na myśl że może ona nie żyć. Popatrzyłam na Daniela który stał obok i nie wyglądał jakby przejął się kobietą. Za to nasłuchiwał i po chwili już wiedziałam o co mu chodziło. Po puszczy niósł się dźwięk wycia wilków. Tyle że z tego co powiedział mi Gabriel jedyne wilki jakie mogły by żyć na archipelagu mieszkają bardziej na jego środku a nie na tak odległym krańcu jakim jest Mokra Puszcza. Szybko domyśliłam się że są to aposy. Popatrzyłam po innych i akurat Gabriel próbował sprawdzić czy kobieta leżąca na podłodze reaguje na jakieś bodźce. Jednak jego ręka przeszła na wylot przez jej ciało. Zobaczyłam jeszcze Avril w drzwiach z dziwnym uśmiechem na twarzy i ostatni brakujący fragment wskoczył na swoje miejsce.
- O matko... Pułapka - powiedziałam niewyraźnie
- Co? - wszyscy jednocześnie na mnie popatrzyli zdziwieni
- To pułapka! Ta kobieta to przecież iluzja a Avril jest aposem - podczas mówienia odsuwałam się od drzwi bo dziewczynka zaczęła się do mnie zbliżać - W tym momencie gdzieś w lesie są inne aposy. Strzelam że gdzieś w okolicy chatki Altei! Musimy szybko wracać!
- Skąd wiesz że ta dziewczynka to apos? Wygląda jak elf - powiedziała oszołomiona Altea
- Nie wiem jak wam to wytłumaczyć ale zrobię to na pewno później - skończyłam wybiegając z domku mijając upiornego aposa który dalej patrzył się tylko na mnie
Dobiegliśmy na miejsce najwyraźniej długo po włamywaczach bo nie było po nich śladu. Nie licząc wyrwanych z zawiasów drzwi. Sprawdziliśmy całą chatkę w poszukiwaniu czegoś dziwnego. Nagle Gabriel krzyknął i wszyscy już wiedzieliśmy że znalazł to czego szukaliśmy.
- Teleportery! Nie ma ich! Miałem je w kieszeni kurtki którą zostawiłem w pokoju na piętrze ale zniknęły!
- Nic innego nie zniknęło? - spytał zdziwiony Daniel - Raczej to nie jest aż tak cenna rzecz żeby wysyłać aposy.
- Niestety w tym przypadku jest trochę inaczej. Miałem tam też teleporter na Ziemię. JEDYNY teleporter na Ziemię. Nie mogę wrócić do Krilli bez niego. Poza tym będziemy musieli iść na piechotę co zajmie nam naprawdę sporo czasu.
- Też miałam teleportery - przypomniała sobie Altea i pobiegła do swojego pokoju. Wróciła jednak bez niczego - Moje też ukradli. Co my teraz zrobimy?
Usiedliśmy razem przy stole i spędziliśmy sporo czasu omawiając wszelkie możliwe opcje. Niestety tylko jedna z nich wchodziła w grę. Jedynym rozwiązaniem było przejście z Mokrej Puszczy do gór krasnoludów gdzie na życzenie księcia wyrobili by nam nowe teleportery. Było to jednak o tyle niebezpieczne że jest spora szansa że elman który nas okradł będzie tam na nas czekać. Pomimo tego że Altea była stanowczo przeciwko temu pomysłowi ostatecznie zdecydowaliśmy że spróbujemy. Gdy wszyscy szykowali się do spania, siedziałam przed chatką i nie mogłam przestać myśleć o dziewczynce - a raczej aposie - która w ogóle nie przypominała tych wilków które nas zaatakowały. A przecież w obu przypadkach była to ożywiona przez elmana materia. Jedyne co łączyło oba te twory to ta czerwona poświata. Nie mogłam przestać się zastanawiać dlaczego inni jej nie widzieli. Stali zaraz obok mnie ale tylko mnie to dziecko przerażało i w jakiś sposób niepokoiło.
- O czym tak myślisz - powiedział Daniel tym samym przerywając mój wewnętrzny monolog - Coś cię trapi?
- To nic takiego, tylko tak sobie myślę... słuchaj... pamiętasz jak powiedziałam że później wam powiem jak domyśliłam się że Avril to apos?
- Pamiętam - powiedział niepewnie chłopak nie wiedząc do czego zmierzam
- No więc ona... tak jakby się świeciła. W sensie miała taką dziwną czerwoną poświatę
- Czekaj chcesz mi powiedzieć że aposy ŚWIECĄ ci się na czerwono? Jak to jest w ogóle możliwe - myślał na głos Daniel - Wiesz co nie ważne. Nie ma co się tym teraz zamartwiać. Musisz się chociaż trochę przespać. Jutro się tym zajmiemy dobra? - popatrzył się na mnie a gdy potwierdziłam uśmiechnął się i gestem wskazał wejście do domku puszczając mnie przodem. Wstałam i podeszłam do drzwi mijając chłopaka który patrzył w las jakby ostatni raz sprawdzając czy nic tam nie siedzi i nie czeka aż zaśniemy by zaatakować.
- Dobranoc wszystkim - krzyknęła Altea z piętra - Nie siedźcie za długo, wy też musicie się wyspać.
- Jasne zaraz pójdziemy spać obiecuję. Dobranoc - odpowiedziałam. chwilę jeszcze spędziłam z Danielem na rozmowie ale po kilku minutach poszłam do swojego pokoju i z ulgą opadłam na łóżko.
- To był chyba najdłuższy dzień w moim życiu - powiedziałam sama do siebie - Mam nadzieję że będzie tylko lepiej.
Poszłam szybko się umyć i przebrać w piżamę a gdy już leżałam w łóżku obiecałam sobie że wszystko będzie dobrze choćby nie wiem co. To była ostatnia bezpieczna noc w ciągu następnych wielu długich tygodni.
CZYTASZ
Poza Czasem I Przestrzenią
FantasiaNiesamowita opowieść o młodej dziewczynie która nie może odnaleźć się w społeczeństwie. Nikt się z nią nie przyjaźni i wszyscy uważają ją za dziwoląga. Wszystko się jednak zmienia gdy poznaje Gabriela - chłopaka o pięknych skrzydłach. To on uświadam...