Rozdział 11

4 1 0
                                    

- KIM TY JESTEŚ?!
- Spokojnie tylko chciałem ci pomóc - powiedział chłopak podnosząc ręce w geście obronnym. Popatrzyłam podejrzliwie na nieznajomego gdy nagle poczułam że gdzieś już się spotkaliśmy. Wpatrywałam się w niego podejrzliwym spojrzeniem które on cierpliwie znosił. Miał oczy w dosyć ciemnym odcieniu bursztynu i włosy w podobnym ale jaśniejszym kolorze. Widać było że jest opalony dlatego nie byłam pewna jaki ma naturalny odcień skóry. Miał na sobie czarną koszulę, czarne luźne spodnie i białe buty. Jeszcze chwilę zastanawiałam się kim jest ten chłopak zanim o mało nie krzyknęłam ze zdziwienia
- Daniel?
- Wow nie wiedziałem że zapamiętałaś moje imię Lilly. Miło mi i cieszę się że już wiesz kim jestem.
- Ale jak to możliwe że się tu znalazłeś? Też jesteś elfem czy może jakimś innym stworzeniem?
- Tak wyszło że mieszkałem w świecie ludzi ale już kilka dni temu wróciłem na archipelag. Jak rozeszła się pogłoska że był atak aposów w mokrej puszczy od razu się przeniosłem i wiedzę że nawet dobrze się stało - już chciałam się zapytać czym są aposy ale chłopak szybko kontynuował - I tak jestem elfem. Tyle że tym bez zdolności dlatego łatwo mi było wtopić się w tłum ludzi na Ziemi.

- Fajnie. A co to są aposy? - gdy to powiedziałam mina Daniela wyrażała czyste zdziwienie - No co ja prawie nic nie wiem o tym świecie.

- Nie spodziewałem się że nawet tego nie będziesz wiedzieć skoro to ciebie zaatakowały. Aposy to ożywiona przez elmana materia. Może ona mieć różną formę od słodkich różowych króliczków do ogromnych śmiercionośnych wilków takich jak te które już spotkałaś. Zazwyczaj są one niebezpieczne bo rzadko kiedy elmani tworzą aposy do innych celów niż zastraszenie, porwanie, demolowanie czy zabijanie. Są też raczej rzadko spotykane bo większość elmanów jest zamknięta w innym wymiarze - miałam ochotę zaśmiać się i powiedzieć że przecież jest to niemożliwe by ożywiać materię a co dopiero do takich celów ale potem przypomniałam sobie co wydarzyło się nie tak dawno temu i spojrzałam na swoją rękę. Zaczęłam się też zastanawiać które z wymienionych przez Daniela zadań miały do wykonania wilki które nas zaatakowały

- Czyli chcesz mi powiedzieć że jakiś elman którego nie znam i któremu nic nie zrobiłam chciał mnie porwać lub zabić? To jest jakieś chore! Nie chcę się już dziś żadnych nowych rzeczy dowiadywać. Niech ten dzień się już skończy - miałam wrażenie że jeszcze nawet nie dotarło do mojego mózgu to co widziałam podczas mojego " halucynacjnego transu " a już nie dawałam rady - O nie! Przecież ja ukradłam Altei łódkę! A potem nią uciekłam i gdyby nie ty może nawet coś by mnie tam zabiło! Co ja mam ze sobą zrobić przecież nie wrócę tak po prostu do Gabriela i Altei bo to było by tak chamskie po tym co zrobiłam... - czułam się coraz gorzej ze świadomością że byłam tak niemiła dla swojego przyjaciela i że uciekłam - Co ja mam zrobić?

- Spokojnie, akurat o Gabriela bym się nie martwił. Przecież prawie całe życie cię szukał więc nie wyobrażam sobie żeby teraz po twojej przecież normalnej reakcji na tak dla ciebie nową sytuację tak po prostu zmienił zdanie i cię znienawidził. Mogę się założyć że szukają cię teraz przerażeni czy nic ci się nie stało.

- Serio tak uważasz? - mówił to bardzo pewnie ale nie byłam przekonana. Dalej też pamiętałam jak reagowała moja matka i bałam się czy nie będzie podobnie z ludźmi tutaj

- Oczywiście, dlatego też proponuję popłynąć na ląd i poczekać aż wrócą. Nie musisz się też martwić czy coś cię nie zaatakuje, poczekam z tobą.

- Nie wiem jak ci dziękować. Za wszystko - zaczęłam się nagle rumienić i chłopak na pewno to zobaczył ale postanowił tego nie komentować. Odpowiedział tylko

- Nie musisz mi dziękować. Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się do mnie uroczo i pochwyciwszy wiosła skierował łódkę w stronę lądu.

Poza Czasem I PrzestrzeniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz