13. DAUGHTER AND FATHER

110 17 0
                                    

Czuła się jak turystka w Nowym Jorku mimo tego, że było to miasto, w którym spędzała niemal tyle samo czasu, co w San Francisco.

Powrót do Stanów okazał się łatwiejszy, niż sądziła. Wszystkie sprawy w Chinach zostały załatwione, pożegnania odprawione i teraz jedyne, na co czekała to kontener z rzeczami. W końcu spędziła tam kilka dobrych lat i uzbierało jej się dosyć sporo własności, chociażby samochód, któremu poświęciła naprawdę wiele czasu i pracy. Ten, który wygrała w trakcie pamiętnego wyścigu, postanowiła sprzedać, zwłaszcza że sama nie widziała potrzeby, by go sprowadzać do USA. To wiązało się z dodatkowymi kosztami, a biorąc pod uwagę, że nie miała właściwie żadnego, konkretnego wykształcenia, to nie mogła liczyć na wysoko płatną posadę w korpo.

Nie za bardzo podobał jej się pomysł z ponownym mieszkaniem z matką i Frankiem, ale to utwierdziło ją w tym, że ta dwójka faktycznie na nowo się zeszła. Przynajmniej jeden problem miała z głowy. W ten sposób mogła też mieć na oku swoją rodzicielkę, bo nie wiedziała, czy znowu jej nie odbije. Jednak i tak musiała wymyślić coś, by po pierwsze znaleźć pracę, a po drugie jak najszybciej wyprowadzić się z rodzinnego domu. Shang wielokrotnie oferował jej to, by mogła się do niego wprowadzić i tylko ostatnią siłą woli się nie zgodziła. Po długiej rozmowie na ten temat uznali, że to było jeszcze za wcześnie, ponieważ to był początek ich związku. Nie chcieli od razu rzucać się na głęboką wodę, nawet jeśli przez wiele lat się przyjaźnili.

June ciągle nie mogła uwierzyć, że ona i Shang faktycznie byli razem. Gdy tylko myślała o każdym wspólnym pocałunku, czy jego dotyku na ciele, czerwieniła się, jak nigdy. Była szczęśliwa i chciała, by ten okres trwał jak najdłużej. Shang potrafił zaskakiwać ją na każdym kroku i chociaż Katy często im dogryzała, tak nie wyobrażała sobie, by teraz nie mieć przy swoim boku tej dwójki. Mogła poznać wiele ludzi w Chinach, nawiązać różne relacje, ale to właśnie Shang i Katy byli dla niej najważniejsi.

Do tego stopnia, że żałowała, że nie zdecydowała się na ich towarzystwo w wycieczce do Nowego Jorku. Może ich obecność sprawiłaby, że nie denerwowałaby się tak, jakby co najmniej miała usłyszeć wyrok skazujący.

Zapukała do drzwi Sanctum Sanctorum, a te zaraz same się otworzyły. June westchnęła bezgłośnie i weszła do środka. Nie była zaskoczona takim biegiem sytuacji, ale to tylko sprawiło, że wiedziała, że jej ojciec był świadomy jej obecności. Czuła jak na samą myśl o Strange'u i konfrontacji z nim serce biło jej jak oszalałe, a ręce się trzęsły. Z jednej strony chciała rzucić mu się w ramiona natychmiast, jak tylko go zobaczy – w końcu straciła go na wiele lat, nawet jeśli ich relacje były skomplikowane. Z drugiej chciała uciec stąd jak najdalej i zapomnieć o tym, że była jego córką.

Miała wrażenie, że miejsce, w którym się znalazła, nie zmieniło się w żaden sposób od ostatniego razu, gdy tutaj była. Wszystko stało, tak jak to pamiętała, a obraz ten praktycznie wyrył się w jej pamięci zaraz po tym, jak dowiedziała się, że jej ojciec zniknął. Wiedziała, że miało to związek z ich ostatnią rozmową w tym miejscu, która cóż... Nie należała do najprzyjemniejszych. June przez całe pięć lat to sobie wyrzucała, bo gdyby wtedy wiedziała, że to wszystko się wydarzy, tak powstrzymałaby się od ciętych i wrednych komentarzy.

Strange nie był najlepszym ojcem, ale ciągle nim był i jak bardzo, by tego nie chciała, tak kochała go.

— June — znajomy męski głos wyrwał ją z myśli i spojrzała do góry. Tam na szczycie schodów stał Stephen w zwykłych jeansach i koszuli. June schowała ręce do kieszeni swoich spodni i uderzyło ją to, jak mimo wszystko cholernie za nim tęskniła. — Co ty tutaj robisz?

— Córka marnotrawna powróciła — odpowiedziała ironicznie, nie mogąc się powstrzymać. Mechanizm obronny, który podpowiadał jej, że znowu usłyszy jedynie wyrzuty i kazania, wymusił na niej taką reakcję. Tak długo sprzeczała się ze Strange'em, że wątpiła, by umiała rozmawiać z nim inaczej.

OUT OF CONTROL, shang-chiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz